Sobota,
29 grudnia
Około
wpół do drugiej ( w nocy)
-
Widzisz synu gdybyś pojechał do Meksyku nie byłoby teraz takiej sytuacji.
……………………………………………………………………….
Niedziela,
30 grudnia
Po
24-tej
-
Spać źle, dziecko i pisać też niesporo?:) (nieco smutny uśmiech Pana Jezusa).
Mało
ostatnie dni pisaliśmy bo chciałem byś na inne potrzebne rzeczy miał więcej czasu. Lecz teraz skoro nie
możesz spać i masz spokój – piszmy.Wiem, że nie najlepiej się czujesz, ale przecież ze Mną jest zawsze lepiej, prawda ?:).
- Tak, Panie Jezu.
Pisz
dziecko
- Cóż pisać Panie?
- Wiele jest rzeczy do
pisania nadal. Ale będziemy pisać o Tobie.O Tobie i o innych ( w znacznej części gdy piszemy o Tobie).
Niech czytelnicy na ten koniec roku się wyciszą, skupią na małych rzeczach i spokojnie czekają na Nowy Rok.
Zatem i dziś i jutro będzie o Tobie:). Nic o niebocentryzmie, nic o kosmitach, nic o agentach.
Zaczniemy od finansów moje dziecko.
- :)
- A dlaczego się uśmiechasz moje dziecko?
- Dlatego, Panie, bo myślę o ile spadnie frekwencja czytelnicza, tyle, że to tylko dwa dni.
- Tak moje dzieci. Bóg daje to co najlepsze i potrzebne. Nie robię tego tylko ze względu na Ciebie, ale na innych.
Zadowolony jesteś, dziecko, ze swego życia jakie prowadzisz na Mojej Drodze?
- Tak Panie Jezu, bardzo. Nie myślałem, że będzie takie.
- To znaczy?
- No, lepsze niż przeciętnego Polaka biorąc pod uwagę egzystencję.
- A jednak są choroby.
- Takie i inne krzyże muszą być, zwłaszcza wobec tego jaki jestem na tej drodze.
- A jaki jesteś dziecko?
- Często wpadam w marazm, mam mało energii, dużo win, szatan kąsa mnie w serce. Tam gdzie go nie dopuszczasz, nie ma, ale czasem jest.
- .. i męczy Cię dziecko. (?)
- Tak męczy, ale jest w tym przede wszystkim moja wina?
- Czy nie powinienem Cię zostawić dziecko?
- Na pewno powinieneś, znajdziesz lepszego sługę.
- A co z Tobą?
- Nie wiem Panie.
- A jednak jesteś mi miły dziecko. Kocham Cię i chcę Cię zaprowadzić do swego szczęścia.
- Dziękuję, śliczny Jezu.
- Teraz nie jest Ci dobrze, oprócz problemów wrzodowych i związanych i Twej innej choroby dlatego, że nie pojechałeś do Meksyku.
Spędziłbyś tam Święta i Nowy Rok. Jak wiesz Twoje tutaj nie były udane.
- Tak Panie Jezu, Ty tego dla mnie chciałeś.
- Po co ta ociężałość, obawy.
- Nie wiem Panie Jezu? To szatan?
- Owszem, ale on opiera się na twoim Ja.
- Sam, Panie Jezu, powiedziałeś kilka przekazów przed, że na wyjeździe w góry byłem zmęczony tylko zakupami, bardziej niż to się zdarza ludziom w moim wieku.
- Tak dziecko, lecz masz zmęczonego ducha, a nie ma zwykle ku temu powodów. Przyziemne rzeczy niech Cię nie męczą: Jak na przykład kwestia sprzątania mieszkania. Nie masz na to czasu a Twoja mama nie uznaje, że to jest rzecz pierwsza. Ugotować obiad a jak starczy sił i czasu i chęci to można posprzątać.
- Jak jestem sam to wiem, że sam nabrudziłem i nabałaganiłem i sprzątam, albo nie, ale wiem czego się trzymać.
- Tak dziecko, lecz patrz na to z dystansem. Niech Cię nie męczą takie rzeczy. Szkoda na to energii.
- Nie wiem, Panie Jezu, jak z tym leżeniem.
- Nie daje Ci ono tyle ile powinno, a też się tym denerwujesz. <Niedokładnie czytelny zapis. „Nie leż” nieczytelne dwa słowa „ jutro i w ostatni dzień roku, ale też się oszczędzaj. C. P>
W potrzebnych, nawet drobnych sprawach proś o natchnienie.
Nie zapominaj, dziecko o tych listach, planach dnia, nawet w niedzielę.
- Tak Panie Jezu.
Chwała Tobie Chryste.
- Cóż dziecko, kończy się
rok. Mogłoby tak być, że spędzasz dużo czasu w domu i w kościele, ja jednak
daję Ci dużo wyjazdów w tym i tych z Twej winy jak na razie nie odbytych.
-
Tak Panie Jezu.- Czuwałbyś, dziecko pojutrze w nocy przed obrazem Mej Matki w Guadelupe i potem był tam na mszy noworocznej. I byłoby lato.
Chciałbyś aby to przyszło samo bez jakiegokolwiek działania. Chodziło tylko o paszport.
- Zawiniłem Panie. Unikać tego co jest przykre to jeszcze zrozumiałe, ale nie wykonać niedużego wysiłku w kierunku tego co jest przyjemne to już głupota.
- To może za mocne słowa mój synu, ale nie było to rozsądne.
- Tak, Panie Jezu, widzę to teraz i to mnie męczy.
- Nie jesteś tu gdzie powinieneś być moje dziecko, w tym czasie powinieneś być tam.
- Och, Panie Jezu.
- Tak dziecko.
A wyjazdu Twego chciałem nawet w połowie listopada, więc w tym samym mniej więcej czasie kiedy pojechałeś na Gran Canarię (poleciałeś:).
- Żałuję Panie.
- Oczywiście, że żałujesz.
- Też wpływ na to mieli Ci ludzie, którzy tam w urzędzie, w podnieceniu składali te dokumenty byle dostać paszport i dla nich nie było żadnego problemu.
- To jacy są ludzie wiesz, gdy idzie o potulność wobec NWO (nazwijmy to teraz), ale szatan posługuje się i tym wobec czego ktoś się słusznie buntuje. Intencja musi być czysta. A Twoje spojrzenie na tych ludzi nie było czystą intencją. A przecież ja chciałem dla Ciebie tego wyjazdu. Skąd więc obawy.
Możesz uzyskać wiele modlitwą: „Górowaniem nad tłumem” nie uzyskasz u Boga nic.
- Tak Panie Jezu.
- Dobrze dziecko.
Jak nie zaśniesz będziemy rozmawiać o Tobie i jutro i pojutrze:).
- Chwała Tobie Chryste.
- To kładź się dziecko i pamiętaj, że winieneś się dziś położyć spać w Meksyku, w mieście Meksyk, lub konkretnie na noclegu przy Guadelupe.
- Panie Jezu jakbym się przeniósł duchem.
- A po co skoro miałeś tam być i ciałem i duchem.
- Tak, słodki Jezu.
- A przedtem synu miesiąc nad morzem.
- Tak Panie Jezu.
- :)
Śpij.
8.14
-
Cóż dziecko.
Obudziłeś
się o siódmej trzydzieści.Powiedziałbyś lud pracujący w mieszkaniach obok i naprzeciwko śpi, a Ty nie do medytacji?
Do czego dziecko?
Do czego ja Cię mam.
Do Meksyku nie chciałeś pojechać?
- Chciałem?
- Czy jednak do końca
Głupi Krzysiu?..:)
- Tak, Panie Jezu, głupi.
- Ale i jednostka nieprzeciętna z ludzkiego punktu widzenia, przed przekazami. Święci są wyraziści, a Ty odkąd masz Moje Słowo nie jesteś bardziej wyrazisty.
- Ano, nie Panie.
- Tak ładnie potrafiłeś rozmawiać, dziecko. Słaby z Ciebie rozmówca. Gdybyś był w Meksyku byłoby lepiej.
- Ty, Panie, mógłbyś temu zaradzić.
- Oczywiście dziecko. Czy przenieść Cię teraz, od razu, w piżamie, czy poczekać aż się już ubierzesz?
- W piżamie.
- Oczywiście synu, przynajmniej nie zmarzniesz.
- Doloż, doloż Ty moja.
- O tak, biedne dziecko. Miał być w Meksyku, nie jest. Jego Pan nie chce przenieść go tam w cudowny sposób.
Wrócimy dziecko.
- Chwała Tobie Chryste.
Otrzymał ten który otrzymał