Środa,1
XI
7.55
Zapisz
dziecko
Zrób
tak jak zrobiliście, robiliście zawsze.
-
Dobrze, Panie Jezu.
8.09
Tak
dziecko zrób.
Napij
się czegoś gorącego. Pójdziesz na grób, potem inne.
-
Dziękuję Panie Jezu.
Założysz,
dziecko, mamie tę ortezę aby był unieruchomiony bark. Gdy będzie
możliwość ortopeda zleci co robić. Aby nie odwlekać pójdziecie
prywatnie. Dobrze aby się to odbyło w Rzeszowie jak i wszystkie
badania. Trzeba oszczędzać, lecz w tej sytuacji wyjątkowo
pojedziecie do pociągu taksówką.
Amen
moje dziecko.
Około
dwudziestej pierwszej
Zapisz
dziecko
Trudno
dojść do ładu z Twoją mamą. Ortezy nie założysz, bo Twoja mama
stwierdza, że jest nieumyta a jest późno i jest zbyt zmęczona na
mycie. Załóż zatem bandaż jeśli się da a jeśli teraz odmówi
nie zakładaj.
Nie
możesz zajmować się nią bez przerwy bo nie ma takiej potrzeby.
Przeszkadza
Ci w wykonywaniu misji. Niech się tak nie dzieje.
-
Cóż, Panie Jezu, ja mam zrobić.
-
Pomódl się o zmianę tej sytuacji.
-
Chwała Tobie Chryste.
Okaż
jeszcze cierpliwość mamie i załóż a jak nie, nie przypominaj.
Zapisz
dziecko
Opiekujesz
się chorym, lecz Twoja misja nie może cierpieć w tak znacznym
stopniu. Niech Twoja mama nie lekceważy Mnie, Jezusa Chrystusa, jej
Boga. Jeśli leży i chce czytać bardzo dokładnie ulotki nowych
leków to winna przerwać gdy Ty prawie ledwie stoisz na nogach.
Wykonujesz coś czego nie powinieneś robić bo wymusiła na Tobie
zdjęcie gipsu twierdząc, że się dusi choć wiedziała, że
mówię: nie.
Ty
masz też dziecko z tego chleb, niech pamięta. Ludzie czekają na
przekazy. To ich pouczenie i formacja. Miałeś przecież ostatnio
natchnienie by przepisywać z lutego i stycznia. A Ty nie możesz
bieżących.
-
Cóż mam robić Panie?
-
Kto wierzy w te przekazy a nie szanuje ich nie jest mnie godzien.
Niezależnie od tego masz dziecko chleb i niech o tym pamięta.
Musisz
mieć dla siebie kilkukrotnie w ciągu dnia dwie trzy godziny i aby
Cię nie odrywano.
-
Tak, Panie Jezu.
-
Odczytasz to mamie dziś jeszcze.
Około
23.40
Moje
dziecko kochane
-
Panie Jezu zawstydzasz mnie.
-
:)
-
Panie Jezu mój królewiczu.
-
:)
-
Mój Panie!
-
Ja Cię, dziecko, widziałem przed założeniem świata.
-
:)
-
Dziś uśmiechamy się do siebie moje dziecko.
-
Tak, Panie.
-
Ale jest Ci smutno.
-
Tak, Panie, że nie potrafię zająć się przede wszystkim Tobą
i Twoimi sprawami.
-
Staraj się dziecko.
-
O doskonały Chrystusie.
-
Lecz i uległy wobec was.
Ulegam
wam i Tobie ulegam, moje dziecko.
-
Może to źle Panie?
-
Skoro to robię to źle? :)
-
Nie Panie, w tym sensie nie jest to źle.
-
Wiesz do jakiego kwiatu jesteś podobny?
-
Nie wiem Panie. Mówiłeś Panie, że do polnego pokrytego pyłem
drogi.
-
Trochę tego pyłu, dziecko, zeszło.
-
Ale jeszcze jest?
-
Jest.
Jeszcze
całkiem niebiańska rosa nie zmyła go z Ciebie.
-
A kiedy zmyje?
-
To zależy, dziecko, w dużej
mierze od Ciebie.
Lecz
przecież mówiłem: Poczujesz się wolny dopiero jak stary świat
będzie się walił w gruzy. Powiedziałem też, że prawdziwe z
Ciebie dziecko Apokalipsy:)
-
Ja chcę Panie Jezu, Ciebie, nie Apokalipsy i nie innych
rzeczy.
-
Kto mam moje Słowo ten ma Mnie. Lecz Twoją pierwszą miłością
był Duch Święty. I twój poziom w Niebie to poziom Ducha Świętego
(przypominam).
Kładziemy
się spać moje dziecko.
-
Tak, Panie :)
Jezu
kocham Cię.
-
A bardzo moje dziecko?
-
Nie rób, dziecko, takiej miny :)
-
Ty wiesz Panie jak.
-
Czujesz, ze mało?, poszerz serce dziecko (to mówiłem).
-
Ach, Panie.
-
Wzdychaj, ale z tęsknoty za Mną, nie z tego, że Ci nie
dostaje.
Z
tym Cię pozostawiam.
Niech
Ci błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty.
Amen.
-
Dziękuję Panie Jezu.
-
Jezu ufam Tobie.
-
Amen , <to od Jezusa>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.