środa, 15 listopada 2017

10 XI 2017 Kłamstwo smoleńskie/ Orędzie z 10 listopada 2016 Papież Franciszek przeinacza moją naukę


<Przekaz z 10 listopada był publikowany (poza chronologią) gdy idzie o krótkie Orędzie Pana Jezusa o Smoleńsku. Poprzedzające pouczenie nie było publikowane, Za akceptacją Pana wprowadzam zwyczaj,( może nie zawsze, ale czasami) że obok bieżącego przekazu umieszczam przekaz z analogicznego dnia ub. roku, czyli w tym przypadku 10.11.2016>

Piątek, 10 listopada

07:56
Twoja mama znów sprawia, że tracisz dobre nastawienie co do dnia jak mego daru.
Ja jestem najważniejszy i zawsze staraj się wypełniać moją wolę i podobać mi się.
Powiedz teraz mamie, ze rozmawiasz ze mną i niech nie mówi do Ciebie przez pół godziny.
- Chwała Tobie Chryste.
- Tak dziecko, potrzebujesz odpoczynku po tych przejściach a tu nijak. Powinieneś odpocząć dwa, trzy dni. Trudno znaleźć kogoś kto by zastąpił, a też to kosztuje.
- Jak to rozwiązać, Panie.
- Ofiaruj mi to (jak zawsze należy). Czyt się to uda w najbliższych dniach? Trudno będzie o to. Powinieneś też iść dziś do dentysty. Twoja mama nie może Cię tak ograniczać.
Nie jest teraz problemem iż zostanie sama na 3 godziny raz i drugi w ciągu dnia. Ze względu na niedobór hormonu w chorobie niech uważa, ale może jednak wstać sama,zrobić sobie herbatę, czy kanapkę. Czy zrobić koło siebie to co niezbędne.

wróć do swoich spraw dziecko

9.45
Tak dziecko, to co zapisujesz jest dla wszystkich, ale nie dla każdego.

20:15
Zapisz dziecko

Kłamstwo (smoleńskie) trwa a Polacy nie chcą myśleć. Nie chcą używać swego rozumu. Nie trzeba tu nawet zmysłu detektywa. Wystarczy tylko kojarzyć fakty i pokazane zdarzenia i pozy medialne i nie przechodzić nad nimi do porządku dziennego. W tym względzie, mimo (pewnego) budzenia się ducha Polaków na polu religii i wiary, trwa nadal „hańba domowa’ by posłużyć się określeniem znanego profesora, którego Ty dziecko, także w swoim niedawnym przybliżeniu smoleńskim przypomniałeś.
Powiesz synu tutaj kilka słów od siebie.

Z Bogiem moje dziecko



////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Mówiono nam, ż e   o n i   w s z y s c y  musieli wsiąść do jednego samolotu dlatego, że (ówczesna) strona rządowa nie chciała dać więcej samolotów i jak wiadomo mocno tu przeszkadzała.
Jednakże ten prezydent, któremu tak mocno przeszkadzano z uzyskaniem samolotu w ogóle a już zupełnie drugiego zażyczył sobie nagle samolotu i wizyty na Litwę. I dostał bez problemu ten samolot i wizytę. Jak oficjalnie przecież mówiono wizyta była nagła planowana tak jakby z dnia na dzień i odbyła się 8 kwietnia 2010. Nikt o tym nie mówił publicznie, nikt o tym nie mówi, nikt się nie dziwił i nie zadawał pytań (poza garstką ludzi w Internecie).
Komar jest przecedzany, a słonia nie widać. Końcóweczki taśmy, odwijane medialnie na różne sposoby a tu proszę.
Strona rządowa a teraz opozycja ani słowem nie zająknęła się o tym. A to przecież mogła by być woda na ich młyn. Nieodpowiedzialny prezydent zażyczył sobie wizyty bo gdzieś mu się zachciało i to przed Smoleńskiem. Ale nie. Faktu nie ma. Wizyty na Litwę nie ma.

Mówiono nam przez pierwsze dwa tygodnie że czas „katastrofy” to 8.56. Po dwóch tygodniach zmieniono na 8.41. I dla ogółu inteligencji polskiej niezależnie od tego gdzie funkcjonującej nie było to żadnym problemem. Ówczesna opozycja ni rodziny smoleńskie też nie protestowały. Nie wyjaśniono dlaczego taka zmiana. Zresztą dopytywani o czas ci którzy mieli być i na lotnisku Siewiernyj przede wszystkim i na Okęciu także znajdowali się w dziwnej dziurze czasowej i przede wszystkim wszyscy zapomnieli spojrzeć na zegarek. Jednakże, jak powiedział zapytany publicznie jeden z nich (wedle swojej relacji oczekujący na samolot na Siewiernyj) na ogólnodostępnym spotkaniu, co na początku było jeszcze możliwe, gdyby wiedział co się wydarzy to by spojrzał na zegarek, wtedy mu to nie przyszło do głowy. Na drugi raz na pewno spojrzy.

To tak dwa tylko, ale ważkie przypomnienia, przy okazji kolejnej miesięcznicy. A może jeszcze i trzecie bo teraz przypomniałem sobie to co leciało we włączonym u mnie wiadomym radio, które transmituje msze miesięcznic smoleńskich. Ktoś, jakaś kobieta, nie wiem kto dokładnie, mówi iż wierzymy (czy mamy nadzieję), że tajemnica śmierci prezydenta i innych będzie dokładnie wyjaśniona. W swoim czasie Małgorzata Wassermann powiedziała: „ Nigdy się nie dowiecie jak oni zginęli”. Nie, „nigdy się nie dowiemy”, ale „nie dowiecie”. Stary podział na „my” i „oni”? Wtajemniczenie „starszej rasy"?
Lekko skrywana pogarda dla tzw gojów?. Taka jest tu korelacja ze słynnymi słowami wypowiedzianymi przez Lecha Kaczyńskiego do polskiego patrioty, który go zagaił z których drugie słowo to było „dziadu” a pierwsze ostrzejszą wersją słowa „spływaj”. I tutaj nikt z wieszających wtedy psy na Zespole Parlamentarnym, na ośmieszających
Smoleńsk słówka nie pisnął. Nie zapytał też nikt z „patriotów’ co panna Wassermann miała na myśli. Idealna sytuacja, a lud łyka i myśli, że świeża woda. Czy naprawdę blisko 40 milionowy naród wybrany stracił tutaj zupełnie zmysł zdrowego rozsądku i umiejętność zadawania prostych, podstawowych pytań, która powinien mieć licealista?


C. P

Otrzymał Cyprian Polak (Krzysztof Michałowski)






10.11. 2016
- Pisz synu.
Minął miesiąc, jak się nawróciłeś.
Chcesz wypełniać tylko moją wolę, zrezygnowałeś ze swojego głównego grzechu i walczysz z innymi.
Nuży Cię walka, lecz czy krzyże są słodkie? Jarzmo jest lekkie i brzemię słodkie, ale krzyże nie są słodkie. Oto wczoraj dostałeś pokrzepienie podczas różańca, jakby wewnętrzne drżenie i radość. Widzisz więc jak pamiętamy o tobie ja i Moja Matka.
A potem znów było źle, powiesz?
Nie dam ci niebiańskiej radości zamiast codziennej egzystencji. Gdyby te przekazy dawały tylko radość i pokrzepienie cóż to byłaby za zasługa.
Po ludzku można by to porównać do człowieka, który wykonał coś bez wysiłku, bo spożył jakiś środek odurzający, choćby alkohol. Jakiś przykry obowiązek na przykład.
Nie ma zasługi jego woli i daniny serca.
Wasza świecka piosenka głosi: „ W życiu piękne są tylko chwile”.
W życiu człowieka, który dąży do Boga zewnętrznie radosne są tylko chwile. Zawsze są jakieś dni ciemności.
Czasem bardzo małe, a czasem (prawdopodobnie słowo „prawdziwe”), jak u św. Siostry Faustyny, czy Rozalii Celakówny.
  • Dlaczego Panie potrafię ci ofiarować to, że mam (tu wymieniony pewien nowy problem zdrowotny idący z początkiem października mniej więcej) i radość mam z tego cierpienia, choć jest ono bardziej od strony psychicznej niż mi rzeczywiście przeszkadza, a mam problem w ofiarowaniu tak samo autentycznym kawałka dnia, zwłaszcza z połączeniem tego z modlitwą, czytaniem przekazów, stosowaniem się do nauk, przepisywaniem i zapisywaniem ich i złączeniem z codziennością.
  • Jesteś nastawiony na trwanie. Jak sam zauważyłeś najlepiej wychodzi Ci z tajemnic bolesnych odmawianie tej, w której wiszę na krzyżu. W sensie fizycznym jestem bezwolny. Podobnie w cierpieniu z (wymienione dwie kończyny i inny organ) przeziębień i jeszcze innej Twojej choroby jesteś bezwolny.
Nie robisz też niczego tak bardzo intensywnie, że te defekty utrudniają ci to całkowicie.
Tu zaś musisz działać i łączyć w sobie sacrum i profanum, jak sam lubisz mówić.
Lubisz łączyć, ale uważasz nieustannie, że w tym wypadku, gdy masz moje słowa winno być to wszystko „choć na trochę wyższej nucie”.
Wczorajsze fiasko poszukiwania pracy zraniło Cię tym bardziej, bo odmówiłeś cały różaniec {w tej intencji} i po tym pojawiła się oferta i realna możliwość – zdawało się.
Rzeczywiście gdy tak było, że chciała pomóc (najbliższa osoba) nic z tego nie wychodziło”, „losowo” rzekłbyś.
Stworzyłeś sobie tu pewien obraz.
Patrz jednak na intencje.
  • Moje dziecko. Nie masz siły pytać. Jesteś jeszcze bardziej znużony. Jesteś jak dziecko, które skaleczyło się w palec i krzyczy jeszcze bardziej wtedy gdy rodzic koi je pocieszającymi słowami.
  • Ale nie wszystkie dzieci tak robią. Nikomu, kto posiada zdrowy rozsadek, także tobie, takie dziecko nie spodoba się bardziej od tego, które pod wpływem tych słów uspokaja się.
  • Panie, jeśli jesteś tak łaskawy i wszystko mi mówisz. Dlaczego to się stało tak, że odmówiłem różaniec, pojawiła się nadzieja i ucieka. Już nieraz tak było. Jak to ułożyć sobie. Jak to prawdziwie jest?
  • Wyroki Boże są nieodgadnione. Czasem jest tak, że prosisz ( i inni) i dostajesz, czasem przychodzi rozczarowanie. Ważna jest modlitwa i postawa.
Poczułeś się bardziej pognębiony dlatego, że masz mnie.
  • Ale po co to? I (najbliższa osoba) dzwoniła, gimnastykowała się o potrzebne zameldowanie mnie czasowe u krewnej.
  • Może też po to żeby rozumiała, że nie zawsze jest tak, jak chce i myśli.
  • Czy mój wczorajszy dzień była upadkiem?
  • Przecież nie zgrzeszyłeś. Modliłeś się. Tak, końcówka dnia była gorsza.
Twoje zmęczenie wynikające nie z rzeczywistego zmęczenia, ale rozczarowania i frustracji.
  • A teraz?
  • Teraz, jak widzisz, jest podobnie jak wczoraj, chociaż masz moje słowa.
  • Ale dlaczego Panie?
I chwyta mnie przeziębienie.
  • Jak widzisz ono u Ciebie jest także ze stresu. I inny pewien problem. Wiem, że nieustannie wszystko mi dajesz, na ile umiesz.
Musisz robić co możesz, a odpoczywać dłużej (jak Ci powiedziałem) dopiero jak jesteś bardzo zmęczony, lub chory.
Tak (odpowiadając na Twoje myśli) jestem zadowolony („jesteś?” Nieczytelnie zapisane).
Co do problemów i Twoich spraw osobistych, które się w nich pojawiają. Pomodlisz się jeszcze o to, że gdybyś umieszczał już je, co wtedy zrobić z tymi fragmentami.
Wiem przecież mój synu, że Twój wczorajszy stres i niedyspozycja wynikały z tego, że nie ma prawie widzów i czytelników tych przekazów, a kończy się Rok Miłosierdzia.
Nie pragnij jednak sukcesu, który by Cię napędzał. Zwyciężaj w Chrystusie i zostaw wszystko mi. Powiedziałem przecież, że to nie Twoje zmartwienie jaki efekt ich będzie, i ilu ludzi do nich zajrzy. Oddaj to mi i rób swoje.
Modlitwa za to, tak. Nie zaniedbuj jednak swoich obowiązków. Modlitwa dodatkowa, długa w tej sprawie zabierze Ci część czasu potrzebnego do wykonania swoich obowiązków.
Módl się i pracuj.
I wróć do pisania wieczorem.
10. 11. 2016 wieczorem około 21.30
  • (Pisz synu)
  • Twoje obowiązki. Także tutaj liczy się dla mnie chęć i zaangażowanie, czy nawet wykonywanie mimo niemocy, która Cię ogarnia.
Tak, jak w modlitwie, czasie na przepisywanie tych przekazów, czy znajdowaniu czasu i dyspozycji w sobie na zapisywanie ich.
Jest Ci dlatego trudno, że kiedyś mnie bardzo nie pragnąłeś. Przeważnie tak było. Twój stan w bardzo nikłym odblasku podobny jest do stanu duszy czyśćcowej, która Chrystusa pragnęła mało, niedostatecznie, w ogóle – o ile ta ostatnia należy do zbawionych.
To Twoja pokuta.
Proś o Moją radość w Tobie, ale musi ona być pomieszana ze smutkiem i cierpieniem.
  • Kochasz mnie?
  • Ty wiesz Panie Jezu, że Cię kocham.
  • Moje słowa są dla Ciebie i dla innych. Także i te sprzed półtora roku. Staraj się mimo wszystko jak najszybciej je przepisać. A poprzednie umieszczaj nie czekając.
Dlaczego znużenie i „zaćmienie” (jak pomyślałeś) ogarnia Twój umysł teraz na przykład? Już ci o tym mówiłem, choć nie poruszaliśmy wszystkich przyczyn.
Trwaj we mnie i adoruj.
Moje słowa są ważne, ale trwanie i adoracja są dla duszy najważniejsze. Bez przekazów można zostać świętym. Bez trwania i adoracji – nie.
Powiedziałem Ci (półtora roku temu) : „Adoracja jest potężna i pełna łaski”.
Podczas tych przerw w pisaniu {chodzi o ten przekaz} 
trwałeś we mnie.

 Trwajcie we mnie – to wasz pokarm. Wy

 bądźcie we mnie, jak ja jestem w was.

Kogo teraz na Ziemi przyciągam przemożną siłą, ten pójdzie w moje ramiona gdy nadejdzie czas przejścia do domu Ojca.

Powiem: Przyjacielu, wejdź do radości Twego Ojca. I poprowadzę go jak oblubienicę.

Trzeba mnie pragnąć i pozwolić się przeze mnie pociągać.

To jest klucz do sukcesu, by powiedzieć współczesnym waszym językiem.

To jest sedno sprawy. Pragnąć Chrystusa. Czuć się niespełnionym i niezaspokojonym bez niego.

Łaskę tę najlepiej zaskarbić sobie przez kochanie jego darów i atrybutów:

Mego Miłosiernego Serca okolonego cierniami. Mej Najświętszej Krwi, Mych ran, Krwi i wody, która wytrysnęła z Mego Przebitego Serca. I wraz z tym wzrastać pragnieniem czynienia tego co ja. Być podobnym do Mnie w pragnieniu ratowania dusz.

Nie chcieć mnie tylko dla siebie, ale pragnąć dla innych, zwłaszcza zagubionych owiec.

Tak mój (imię własne otrzymującego przekaz). Nie wystarczy kochać Chrystusa. Trzeba kochać to co on kocha.
  • Panie, jestem nie oczyszczony, a tu tak wielkie i podstawowe prawdy.
  • Jest to też po to, aby ludzie wiedzieli jaka jest moja miłość, że wylewam Łaski, choć są grzeszni, jeśli tylko zechcą się nawrócić, uznają swój grzech i zechcą go porzucić.
Gdybym dał komuś „doskonałemu” to by powiedzieli: No tak, ale to tylko dla świętych.
Nie, nie przyszedłem na świat zbawiać świętych, ale grzeszników.
Ludzkie wysiłki są miłe Bogu Ojcu i Mi, bo przypominają moje na drodze krzyżowej, którą przecież nie chciałem iść, ale szedłem dzięki miłości, poczuciu obowiązku, posłuszeństwu.
Wszystko co potrzebne daję, a i to o czym teraz myślałeś aby iść ratować dzieci z domu dziecka, aby dołączyły choć w części do Reszty, dam Ci jeśli zechcę abyś pełnił taką posługę.
Dobrze pomyślałeś – iść do opuszczonych.
Tyle jest grup charyzmatycznych – zajmują się tylko sobą. Prosiłem jak wiesz przez Annę Dąmbską o dzieci z domu dziecka, chodzenie do nich, odwiedzanie, dawanie pociechy Chrystusa i Maryi.
- Papież Franciszek chce miłosierdzia bez wymagań. Przeinacza moją naukę. To nie jest moja Ewangelia.
Wypluję go z ust swoich.
Zdradza mnie na podobieństwo najwyższego arcykapłana Kajfasza.
Dialoguje” ze światem czyli szatanem.
Nie by „dialogować” przyszedłem na świat.
Nie by „dialogowali” posłałem Piotra i Pawła i pozostałych apostołów.
Ale to się musi stać, bo tak jest zapowiedziane moim Słowem, Pismem Świętym.
Tak się stać musi, jednak jak biada było mojemu apostołowi Judaszowi, tak i biada będzie temu, który mnie zdradza. Judasz wydał mnie światu. Franciszek też wydaje mnie światu.
Judasz chciał służyć mi i szatanowi równocześnie i abym był wedle jego miary.
Pouczał mnie Boga. Nawet do Piotra powiedziałem przecież gdy ten, z dobrego serca (wedle ludzkiej oceny),: „Nie przyjdzie to na Ciebie”, „Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym co boskie, ale co ludzkie”.
Zejdź mi z oczu szatanie, do Ciebie mówię Franciszku, albowiem nie czynisz tego co Boskie polecone Tobie, ale co ludzkie.
Podobnie jak o Judaszu zostało powiedziane: Lepiej aby się nie narodził. Lepiej abyś się nie narodził Franciszku, jeśli dalej chcesz iść tą drogą. Przez Ciebie wypełniają się Proroctwa ,ale biada ci.
Tak, „biada” anioła dotyczy też Ciebie, kardynałów, arcybiskupów i biskupów myślących i postępujących podobnie jak Ty.
Czas wyjścia z Wielkiej Nierządnicy jest bliski.
Na tym synu należy zakończyć te słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.