wtorek, 19 czerwca 2018

14 VI, 15 VI 2018 - Twoja dusza jest dla Boga skarbem nieocenionym

Czwartek, 14 czerwca

7.50

Tak synu, zastanawiasz się cóż mam Ci powiedzieć. Cóż mam.
Jednak czynię jeszcze raz wyjątek teraz i do jutra do Twego wyjścia z noclegu. Puszczam to wszystko w niepamięć.
Panie Jezu..


- Panie Jezu mam dość siebie. ( Nie w znaczeniu tego świata, ale dla Ciebie).
- Masz dość? Zaiste.
Lecz ja jestem Bogiem a Ty moim stworzeniem.
Jak powiedziałem: puszczam to wszystko w niepamięć co było do jutra rana. <czyli także to co będzie niedobrego do jutra rana. Uzup. C. P.>
- Panie Jezu!
- Tak dziecko.
- A czy mogę dziękować Ci, adorować Cię, modlić się jak co dzień?
- Przede wszystkim rozważaj.

..........................................................................

Piątek, 15 czerwca

11.50

Znów się rozpraszasz dziecko. Jeśli mówię zapisz, to zapisuj niezwłocznie. To, że jesteś po śniadaniu (lekkim śniadaniu, ale to Ci wystarczy) przy stoliku, na otwartym powietrzu w tej hiszpańskiej miejscowości, nie oznacza, że masz dodatkowy powód do zwlekania czy rozpraszania się.
- Tak Panie Jezu.
- Jak myślisz co zapiszemy dziecko?
- Nie jestem wart by cokolwiek zapisać.
- Tak dziecko w znaczeniu relacji Twojej do Mnie, Twych wysiłków w stosunku do Mojej Miłości. Lecz Twoja dusza jest dla Boga skarbem niecenionym, a wypływa to wszystko tylko z głębin Bożego Miłosierdzia.
- Chwała Tobie Chryste.
- Skromnie jest w Twojej duszy gdy idzie o zwroty do Mnie. Niewieście potrafiłbyś znacznie ładniej mówić. Nauczyłeś się tego, wypracowałeś swój własny styl, wiesz jak to robić. Lecz Mnie Bogu nie umiesz.
- Ty jesteś Boże nieogarniony. Niewieście mogę ładnie mówić gdy tylko mi się podoba i odwzajemnia mój stosunek do mnie. A do Ciebie Panie?
- Do Mnie miłość, szacunek, radość z mego nieustannego przebaczania, radość z tego, że się jest moim dzieckiem.
- Panie Jezu najdoskonalszy, mój Panie niezgłębionego Miłosierdzia.
-:)
- Zaiste Panie puściłeś w zapomnienie. Powiedziałeś i tak uczyniłeś. Tak jeszcze nie było.
- Wyjednała Ci to Matka Boża z Garabandal. Czy więcej coś powiem. Ty rozumiesz dziecko. Jednakże powinieneś się wyspowiadać a jak będziesz w Garabandal pójść na mszę i przyjąć Komunię przynajmniej w niedzielę.
- Jak to zrobię?
- Kto wie dziecko może będzie tam polski ksiądz.
- To możliwe Panie jeśli przyjechałaby jakaś polska grupa, lecz jeśli nie?
- Tak jak pomyślałeś. Napiszesz swój grzech na kartce korzystając z internetu i rozmówek. Zatem przetłumaczony z prośbą o rozgrzeszenie i wyrażenie żalu.
- Dziękuję, Panie Jezu, Matce Bożej z Garabandal.
- Wiem, że przede wszystkim mi dziękujesz, lecz zawsze należy mojej Mamie, która jest przecież pośredniczką wszelkich łask a jest to nauka Kościoła, jak i w tym przypadku szczególnie.
- Panie Jezu wielbię Twoje niezgłębione Miłosierdzie..
- Wiem dziecko, że wolałbyś stracić swą rękę niż sprawić mi przykrość. I wiem, że to jest szczere. Dlatego Ci przebaczam a nawet jak w tym przypadku puszczam w niepamięć.
- Wielbię Panie Jezu Twoje niezgłębione Miłosierdzie.
Przed takim miłosierdziem przenika Mnie dreszcz.
- Tak dziecko, bałbyś się też miłości ziemskiej gdybyś nie potrafił jej odwzajemnić lub mało potrafił.
Zakończymy dziecko bo musisz iść. Spakować się
po noclegu i wyprowadzić z pokoju. Potem autobus.
- Tak Panie. Chwała Tobie Chryste.

13.45
Znów się dziecko odrywasz. Wziąłeś notatnik aby zapisać, że bizcocho to zwykła babka na co się „naciąłeś”, bo myślałeś, że to typowe kawiarniane ciastko.
- Tak Panie Jezu, przepraszam.
- W Polsce nie podają w kawiarniach zwykłej babki, a tu jak widzisz.
Tak dziecko, często Cię odrywam gdy chcesz coś zrobić, ale nie jest to niezbędne w tym czasie. Popatrz jaki jestem delikatny.
- Tak Panie Jezu, ledwo puściłeś w zapomnienie wrócił szatan ze swoimi bluźnierstwami.
- I teraz i wcześniej powtarzam Ci: staraj się.
- A na czym to winno polegać Panie?
- Na miłowaniu Mnie, na miłowaniu swej duszy, na delikatności w stosunku do Mnie. Proszeniu o delikatność uczuć w stosunku do Mnie. Bycie szlachetnym w stosunku do Mnie. Dbaniu o Mnie. Tkliwości w stosunku do swego Chrystusa. Niezbędna jest modlitwa, jak najwięcej. Ty zaś masz na nią dużo czasu. Teraz w podróży, na wyjeździe jest inaczej, ale jednak możesz znaleźć na nią czas. Jeśli się rozpraszasz to w kościele, a tu są one otwarte i ludzie także modlą się w kościołach < Pan Jezus ma to zapewne na myśli, że nie przychodzą tylko sami zwiedzający z którego powodu nie byłoby dobrej atmosfery do modlitwy>.

- Panie Jezu ten sen, który dzisiaj miałem czy można uznać za prawdziwy?
- Tak dziecko. Podobnie obroniłem Cię przed szatanem. Rzuciłby się na Ciebie. Więc patrz na moją łaskawość i doceń ją. Tak to małe słowo, ale też tak Tobie mówię i innym. Doceńcie to co na co dzień dla was robię a dla Ciebie szczególnie.

- Mówiłeś, Panie niedawno o trzech latach czyśćca dla mnie a ostatnio, że mój czyściec byłby cięższy od wielu z czytelników tych przekazów gdybym wtedy umarł jak i oni by zmarli.
- I tak było dziecko, a teraz? Cofnąłeś się, niestety. Teraz byłoby więcej czyśćca. Pięć lat.
- Mój Boże i jak możesz utrzymywać przekazy u kogoś kto z trzech lat czyśćca spadł na pięć.
- To, że Ci przebaczam lub puszczam w niepamięć nie znaczy, że nie masz wynagradzać teraz lub w wieczności.
Czerwony jesteś synu ze wzburzenia wewnętrznego, przykrości. Tak to jest dziecko. To są odwieczne prawa Ojca, których nie można przekroczyć.
- A czy w tych pięciu latach gdybym w tej chwili umarł na przykład, miałbym ulgi?
- I to dużo dziecko. Wstawiałeś się za duszami czyśćcowymi od czasu gdy byłeś nastolatkiem. Miałbyś dużo ulg bo Twoja miłość i współczucie musi być wynagrodzona.
- Ale byłoby to pięć lat (?).
- Dziecko moje, wyrok Boży może być zmieniony. Ale tylko Bóg zna swoje odwieczne wyroki. Mówimy jednak o pięciu latach.
- Jaki regres jednak. Z trzech lat na pięć.
- Mówię to po to abyś zrozumiał.
Niech też czytając to czytelnicy rozumieją i nie zazdroszczą niektórzy i nie chcą jak Ty otrzymywać ode Mnie słowa.
Nawet gdybym obsypał Cię złotem na tym świecie i prostował Ci drogi cóż z tego jeśli po śmierci czekałoby Cię większe cierpienie niż tego, którego nie obsypałem złotem i nie prostowałem mu dróg.
- No to ładnie, Panie Jezu – 5 lat.
- Cóż chcesz moje dziecko. Zapracowałeś.
- Czy możliwe jest wynagrodzenie do końca roku aby przynajmniej powrócić do tych trzech lat?
- Mam nadzieję moje dziecko, że będzie to możliwe w Twoim przypadku. Mógłbyś jednak i zasłużyć na Niebo. Jest to możliwe. Ufam jednak, że stan Twojej duszy będzie lepszy niż gdy obwieściłem Ci te trzy lata.
- To trudne Panie?
- Nie wystarczy się do Mnie uśmiechnąć i powiedzieć: Kocham Cię Panie Jezu.
Staraj się dziecko.
- Dobry jest Panie ten zimny prysznic.
- Jestem sprawiedliwy. To, że jesteś moim wybranym nie znaczy, że możesz mieć szczególne ulgi, wręcz przeciwnie, więcej od ciebie wymagam.
- Tak regres Panie.
- Krew uderzyła Ci do twarzy. To dobrze dziecko.
- Dopiero to do mnie dociera Panie.
- Tak dziecko, bywa, że masz spóźniony refleks jak mówicie. Masz tak od dzieciństwa. Ogólnie jesteś powolny, choć masz nieraz jeszcze kocie ruchy, a byłeś taki szczególnie dawniej.
- Panie Jezu teraz mi się zrobiło niedobrze. Boję się, że mogę zwrócić. Jakże będą wymiotował w czyśćcu! Na sucho.
- A skąd wiesz, dziecko?
- Tak mi się wydaje.
- Opierasz się na jednej rzeczy. Tak, będziesz wymiotował. A straszne to będą wymioty. Lecz przecież Twój czyściec gdy idzie o długość będzie lekki (gdybyś teraz zmarł oczywiście).
- Taki regres Panie. Że mnie nie odrzuciłeś?
- Takie jest Moje Miłosierdzie, dziecko, w stosunku do Ciebie. Powiedzieć Ci kiedy bym Cię odrzucił to znaczy odebrał te przekazy i moją drogę?
- Tak Panie.
- Gdybyś kogoś zabił. Lecz wtedy nie uchroniłbym Cię także przed więzieniem. Mówię tu o zabiciu nie w obronie własnej. Gdybyś zgwałcił kobietę, niezależnie od jej wieku. Gdybyś dokonał rozboju, w biały dzień, z bronią w ręku. Gdybyś handlował narkotykami i ludzkimi organami.
- Panie to straszne.
- Mówię kiedy bym Ci odebrał ostatecznie moją drogę.

Tak dziecko, powinieneś był jednak odłożyć ten cukier do herbaty skoro na nim pisze Jesus (Sanchez) a są inne.
Diabeł cały czas czuwa. Nie bądź leniwy dziecko. Szybko go wsypałeś aby nie zanieść z powrotem, a Twój stolik jest bardzo blisko lady gdzie jest cukier w torebeczkach.
- Och Panie.
Jak w ten sposób pójdę do przodu?
- Bądź więc uważny i bądź moim pilnym uczniem.

Cóż, zmarkotniałeś dziecko. Przytłacza Cię te pięć lat miast trzy. A miałeś nadzieję, że teraz mniej? Za co dziecko?
Czyż nie powiem tym, którzy wyrzucali w moje imię złe duchy i prorokowali: Pójdźcie w ogień piekielny, przeklęci.
- Gdybym miał kierownika duchowego tak by się nie stało prawdopodobnie.
- Tak dziecko, stan Twej duszy byłby wtedy lepszy. Cóż, jak wiesz nie ześlę Ci go w cudowny sposób. Jak wiesz masz tu wykonywać wszelkie potrzebne starania, a daję Ci tu możliwości. Jeśli okaże się, że trzeba by i jeździć na drugi koniec Polski masz tu możliwości. Masz i dostaniesz na to środki. Lecz tak przecież nie będzie. Lecz nawet gdyby była taka potrzeba < domyślnie, będę i jeździł na drugi koniec Polski>. Staraj się o wszystko co potrzebne.
Teraz widzisz, że nie jesteś wyjątkiem wśród dusz wybranych i bez kierownika duchowego stan Twojej duszy pogorszył się. Każdemu takiemu staraniu nawet gdyby było bezowocne błogosławię.
- Dziękuję Panie Jezu. Chwała Tobie Chryste.
- <Nieczytelnie zapisane słowo, prawdopodobnie „zdążymy”> dziecko. Chcesz jeszcze zrobić zakupy bo nie wiesz czy w Garabandal jest jakikolwiek sklep. Chciałbym też abyś odmówił koronkę w kościele.
- Dobrze Panie Jezu. Chwała Tobie Chryste. Dziękuję Panie Jezu.
I proszę Cię o przebaczenie, że się uwsteczniłem.
- Ja już ci przebaczyłem lecz wynagrodzić Bogu trzeba, na tym. Lub co gorzej na tamtym świecie.
- Chwała Tobie Chryste.

7 komentarzy:

  1. W sprawie tej torebeczki z napisem Sanchez:dzięki Jezu!
    Trzeba mieć oczy i uszy na około głowy jak przy małych dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to się tak zastanawiam. Gdzie nam do Ciebie proroku, a Ty na 5 lat czyścia jesteś, jak narazie, skazany. Wiadomo wymagania wobec Ciebie są większe no ale nawet. Ja pewnie robię 1% twoich wysiłków dla Chrystusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
      Nie rób z człowieka bożka, bo nikt poza Bogiem Prawdziwym nie będzie Bogiem. Czytaj więcej Biblii a nie blogów, jeśli nie chcesz być zwiedziony.

      Usuń
  3. +JMJ

    Bóg tylko wie jakie kto robi wysiłki.
    O takim św Janie (Ewangeliście) wiadomo, że nie robił wysiłków a tylko kochał i był pokorny i czysty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za odpowiedź mój Proroku.

      Usuń
    2. Jan nie robił wysiłków?
      Co to za bzdury?
      W życiu każdego idącego drogą Pana Jezusa wpisany jest wysiłek.
      Czytaj więcej Pisma Świętego a nie ulotek.

      Usuń
  4. Cytat ze strony:
    http://www.duchprawdy.com/gietrzwald.htm

    Objawienia Matki Bozej w Gietrzwaldzie musialy miec doniosle znaczenie w planach Bozych, skoro szatan na rozne sposoby probowal je zdyskredytowac. Najpierw wykorzystal metode, ktora posluguje sie od wiekow najczesciej i najskuteczniej. Posluzyl sie ludzka pycha.

    Od 12. lipca dwie kobiety z parafii gietrzwaldzkiej zaczely miec, razem z Justyna i Barbara, widzenia Matki Bozej. Objawienia roznily sie miedy soba, nie byl to jednak teologiczny argument, ktory podwazylby ich wiarygodnosc. Ludzie powszechnie uwazaly dwie parafianki za wizjonerki i otaczali je szacunkiem i podziwem. Takze proboszcz sadzil, ze dodatkowe dwa widzenia sa prawdziwe. Dopiero w styczniu nastepnego roku, cztery miesiace po zakonczeniu objawien, jedna z kobiet, dreczona wyrzutami sumienia, przyznala sie do oszustwa.

    Poniewaz falszywe swiadectwo dwoch kobiet nie bylo dla szatana wystarczajace, siegnal on dodatkowo po najbardziej wyszukany fortel, przed ktorym ostrzegal juz sw. Pawel: "Sam szatan podaje sie za aniola swiatlosci" (2 Kor 11, 14).
    10. sierpnia, po porannym Rozancu, Justyna Szafranska zaszla do domu krawcowej Barbary Henning. Powod byl prosty: szyto tam dla niej zakiet i trzeba go bylo przymierzyc. Nagle dziewczynka poczula sie slabo tak, ze polozyla sie i zasnela. W pewnym momencie przebudzila sie czujac, ze ktos trzyma ja za ramie. Byla to Matka Najswietsza, ktora nakazala jej, by od tej chwili codziennie przychodzila tu na spotkanie z Nia. Nazajutrz Justyna stawila sie poslusznie w domu krawcowej a w raz z nia druga wizjonerka - Barbara. Wszedlszy do srodka obie poczuly sie slabe i zasnely. Potem ujrzaly postac Maryi, ktora powiedziala im,ze odtad bedzie sie tu ukazywac i ze dzieci maja przychodzic do krawcowej codziennie, chocby inni im zakazywali.

    Na szczescie wizjonerki opowiedzialy o wszystkim proboszczowi. Ten surowo zabronil odwiedzac im dom krawcowej. Poniewaz Justyna i Barbara nie mogly pojac, dlaczego nie powinny przychodzic na spotkanie z Matka Najswietsza, kaplan polecil im spytac o to w czasie wieczornego objawienia. Otrzymaly odpowiedz:
    - Macie sluchac ksiedza.
    A zapytawszy, czym bylo widzenie w domu pani Henning, uslyszaly:
    - To bylo od diabla.

    Szatan probowal odwrocic uwage od prawdziwych objawien i wypaczac ich tresci swoimi objawieniami, w ktorych przybieral postac Matki Bozej! Oto ostrzezenie dla wielu, ktorzy sa przekonani, ze maja jakies natchnienia od Maryi i przedkladaja je nad posluszenstwo Kosciolowi.

    Polecam ku roztropności Was wszystkich.
    Z Bogiem
    Ryszard Prawdomówny

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.