wtorek, 18 września 2018

14 IX 2018 cz. 1


Piątek, 14 września



Około 19.30



Zapisz dziecko

- Cieszy Mnie Twoje zaufanie w takim pragnieniu. I wywołuje mój uśmiech. Cóż dziecko lecz trudno tu czynić cud, musisz sam się starać:).

- Tak, Panie Jezu:)

(pauza, rozmyślanie, trwanie przy Jezusie.

- Jak widzisz, dziecko, Twoje dolegliwości dzisiaj są mniejsze. Wczoraj był trzynasty a jak powiedziałem Ci podczas pobytu nad jeziorem wigierskim przy okazji wyjazdu do Sokółki – jest to dzień w którym szatan wykonuje działania, które nazywacie pechami aby wpoić w was zabobonną wiarę, że sama data jest pechowa. Podobnie jak może wzmagać choroby i dolegliwości, będzie to chętnie czynił i w tym dniu co zrobił wczoraj  w Twoim wypadku.



      Przerwa na modlitwę, w tym odmówienie Litanii do serca Jezusowego:.

- Co byś teraz chciał robić dziecko?

- Dziwne pytanie, Panie Jezu. Chyba się nie mam czym pochwalić.

- Czyli, dziecko, chciałbyś robić coś innego oprócz zapisywania przekazu ode Mnie i modlitwy. Czyżby Ci już spowszedniały?

- Nie, Panie, nie spowszedniały, ale

- Ale?:) Jestem katolikiem, ale?

Sam to powtarzałeś i pokpiwałeś z tego. Chętnie używałeś terminu „alekatolicy”.

- I cóż powiesz, dziecko?

- Zaiste, nie wiem Panie. Nie mam nic lepszego. Bo cóż może być lepszego nad zapisywanie słów Boga samego, w dodatku tak bliskich, tak serdecznych naszego Przyjaciela i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, słodkiego Mistrza. Nie ma nad niego lepszego kochanka duszy. Nie ma lepszego przyjaciela serca. Nie ma..

- A jednak dziecko chciałbyś czegoś, innego jakiegoś odprężenia, sam nie wiesz czego.

 A wynika to z tego, że Twój duch nie rozbudza się dostatecznie i nie mknie ku wyżynom niebiańskim. Jesteś wróbelkiem, który podfruwa, a ja chciałbym abyś był orłem.

Oddałeś mi się blisko dwa lata temu, ale nie potrafisz być orłem. Jeszcze. Ale przyjdzie czas.

- Dziękuję Panie Jezu. Tą pewnością mnie pocieszasz. Ciągle mnie pokrzepiasz i pocieszasz, ale to ja miałem Cię, Jezu pocieszać choć niczego od stworzeń nie potrzebujesz.

Jestem z siebie niezadowolony.

- Moja Miłość nie dodaje Ci potrzebnej energii bowiem nadal tkwią w Tobie pragnienia, które nie są dobre. Nie potrafiłeś ich sobie do tej pory zbrzydzić, jak tylko przez krótko. A chciałem byś zbrzydził sobie lub na nie zobojętniał. Potrafisz je tylko zduszać, co też jest dobrem, ale nie pozwala szybować wysoko.



(Przerwa na modlitwę)



- Czy chcesz wiedzieć czego od Ciebie oczekuję, dziecko?

- Tak Panie.

- Boisz się tego.

- Tak Panie.

- :)

- Lecz chcesz zostać w tym stanie rzeczy?

- Panie Jezu nie chcę..

- Ale?:) (smutny uśmiech Pana Jezusa).

- Nie ma we mnie podziału i walki oddzielającej to co złe i niepotrzebne.

- Ta walka jest synu, ale jest słaba, słaba jak często były Twe ziemskie zakochania.

- Dlatego nie mogę nic więcej.

- Dostać? I nie możesz i nie byłoby to dla Ciebie dobre.

- Otóż to dziecko (odnoszę się do Twojej myśli). Tak chcę aby było wobec Mnie.

- Też myślałem, że tak będzie.

- Czyż nie pamiętałeś i nie wiedziałeś, że masz przeszkody a to będzie walka z ciałem, szatanem, światem. Zwłaszcza w Twoim przypadku? Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą i nie ma dymu bez ognia. Stanie po stronie Boga i walka z demonem to nie czas relaksu. Usiądnięcie wygodnie w fotelu na ganku, z zapaloną fajeczką w ustach i rozmyślanie leniwe o wszystkim i niczym. To walka.

- Ale przecież normalnie się żyje itd. Ty sam chcesz, Panie, abym korzystał ze wszystkiego co nie jest grzeszne i nawet zachęcasz bym zjadł gdy chcę się ograniczyć abym pojechał tu i tam, zwiedził, odpoczął.

- Daję Ci to co Ci jest potrzebne. W ten sposób pokazuję też swoją łaskawość aby wiedzieli to inni. Ponadto inni mają dzięki temu zasługę bo dają środki. Gdyby ich było (potrzeba) mniej to by mieli mniejszą zasługę:).

- Ale w tym wszystkim jest nadal walka z ciałem, światem, szatanem.

- Niezależnie od tego. A co do świata to nie szukasz go poza pewnymi słabościami. Nie potrzebujesz biesiadować, bawić się i pląsać. Upić się czy choćby podchmielić. Nie masz też żadnego hobby do którego potrzeba Ci ludzi jak i teraz nie masz żadnego takiego.

- Ale nie rozpłomieniam się.

- Nie możesz ze swymi słabościami, choćby zduszonymi. Pokusy muszą przychodzić tylko z zewnątrz i odbijać się jak fala o burtę mocnego statku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.