Jak
zwykle Orędzia są publikowane chronologicznie także gdy były
wcześniej. C.P.
Czytelnikom
tych Orędzi nie muszę dodawać iż o Smoleńsku Pan mówił dużo
i podał wersję mieszaną, to znaczy zostali zabici w Polsce i w
Rosji, kilku agentów rosyjskich nie zostało zabitych znajdujących
się w okultystycznej liczbie 96.
A
także, że Pan Jezus chciał i chce Centrum Smoleńskiego,
obywatelskiej placówki badawczej.
Niedziela,
28 czerwca
Około
8.00
Zapisz
dziecko
-
Ten czarnoskóry Amerykanin był przestępcą, agresywnym i złym
człowiekiem, dodatkowo rozzuchwalonym.
Z
takim rozzuchwaleniem i patologią wśród czarnych w USA i nie
tylko, w innych krajach białego człowieka policjanci spotykają się
często.
Dlatego
należy mieć wyrozumiałość dla tego policjanta, że wyszedł z
siebie. Jak ktoś przeciąga strunę to chce mu się zrobić krzywdę,
jak mówicie. Policjant wiedział, że może go zabić, ale jest w
dużym stopniu usprawiedliwiony.
Amen.
-
Dziękuję Panie Jezu. Chwała Tobie Chryste.
Otrzymał
Cyprian Polak ( Krzysztof Michałowski)
.....……………………………………………………………
Poniedziałek,
29 czerwca
Uroczystość
świętych Apostołów Piotra i Pawła.
22.45
-
Tak, dziecko obłożysz klątwą amerykańskie wojska stacjonujące w
Polsce. Te, które są i które przybędą.
Gdyż
są one dla wyzysku Polaków, przeciw polskim interesom i nie pomogą
przeciw Rosji, a tylko mogą zaszkodzić.
Rzuć
klątwę, dziecko.
-
Ja, potomek polskiej, patriotycznej elity, po mieczu wnuk Tadeusza
Michałowskiego, podpułkownika Armii II Rzeczpospolitej, oficera
Armii Krajowej, uczestnika Powstania Warszawskiego, uciekiniera z
transportu do Katynia, (po wojnie prześladowanego przez wrocławskie,
żydowskie UB, które mu skróciło życie), pochodzącego ze
szlacheckiej rodziny herbu Poraj (Róża),
z
woli Boga Wszechmogącego, w Trójcy Jedynego, z woli Jezusa
Chrystusa, Króla Polski intronizowanego przez Boga Ojca 20 lutego
2020 roku, rzucam klątwę Bożą na wojska amerykańskie
stacjonujące w Polsce, które są i które będą.
Przeklina
was Bóg.
Przeklina
was Bóg.
Przeklina
was Bóg.
Amen!
Amen!
Amen!
-
I tak się stanie. Klątwa dotknie wojsko amerykańskie na polskiej
ziemi i wszelkie ich zamysły na polskiej ziemi.
Dotknie
dowódców i szeregowych i wszystko co jest ich.
Zaczną
chorować i będą ich dotykać różne nieszczęścia.
Nie
pozwolę panoszyć się na polskiej ziemi żadnym wojskom rzekomych
sojuszników, które chcą wyzysku Polski i dbają tylko o swoje
interesy, robiąc krzywdę Polakom.
Każde
wykorzystanie przez nich ( nadużywanie) bezprawnego i przestępczego
immunitetu im nadanego przez (nie)polskie władze będzie przeze Mnie
karane.
Lecz
Polacy cóż czynicie?
To
jest dopust na was i sami ten bat na siebie spuszczacie.
Módlcie
się, ofiarujcie Mi, Chrystusowi Królowi i Mojej Matce Królowej
Polski. Uciekajcie się do Jej opieki. Proście zmiłowania.
Pokutujcie: Post, jałmużna, różne drobne i większe wyrzeczenia.
Wszystko
z miłością do Boga i także swego kraju.
Amen
moje
dzieci.
Opublikuj.
-
Dziękuję Panie Jezu, Chryste Królu, nasz Zbawco.
Chwała
Tobie Chryste.
Otrzymał
Cyprian Polak (Krzysztof Michałowski)
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Nieznana wiedza dotycząca jednego aspektu Smoleńska uzyskana w lipcu 2010
/
Zostawiony mniej więcej zapis tak jak było to 4,5 roku temu/
Ja
Krzysztof Michałowski (w przestrzeni internetowej występujący
zwykle pod pseudonimem Cyprian Polak, ale i pod własnym imieniem i
nazwiskiem), wnuk Tadeusza Michałowskiego, przedwojennego
podpułkownika 24 pal z siedzibą w Jarosławiu pochodzącego ze
szlacheckiej rodziny herbu Poraj spisałem to w tej formie w lutym
2016.
Było
to w lipcu 2010 r.
Postanowiłem
sprawdzić jakie może być zainteresowanie scenariuszem, opowieścią
o Powstaniu Warszawskim przed planowanym przeze mnie wydaniem go jako
ebook, bądź książka papierowa.
W
związku z tym w Opolu, w niektórych dzielnicach, gdzie były domy
jednorodzinne rozprowadzałem swój scenariusz o Powstaniu
Warszawskim jako e-book nagrany na płycie kompaktowej.
Bywało,
że wdawałem się w pogawędkę z osobami, które były
zainteresowane moją pracą. Tak i było w przypadku mężczyzny,
który wyjawił mi ważną rzecz dotyczącą 10.04.2010, czyli tak
zwanego Smoleńska.
Miało
to miejsce, jak pamiętam, w dzielnicy Grudzice. Zapamiętałem to
miejsce i być może wtedy gdzieś zapisałem na papierze. Wydawało
mi się, że to miejsce pamiętam dokładnie i znajdę bez problemu,
miejsce tj dom , w którym mieszkał mężczyzna, który zdradził mi
tę tajemnicę. Zdradził, to znaczy wygadał się, czego zaraz chyba
pożałował.
Dom
w którym mieszkał nie był zbyt wyszukany. Taki dom inteligenta
uczelnianego, który wprawdzie wybuduje ten swój dom i na to go
stać, ale nie stać go na zbyt wiele. Dom był z tarasem, prosty,
mocno oszklony , o płaskim dachu. Na podwórzu chyba był lekki
nieporządek, ale nie raził. Widać było , że tu nie mieszkał
cham ani prymityw, nie mieszkały takie osoby. Widać było, że
gospodarz domu nie wysadza się na żadne fircyfuszki. Ale był to
dom, w którym się można dobrze czuć, wraz z obejściem. Dzisiaj,
czyli po pięciu i pół roku dom ten się mógł zmienić. Być może
dlatego go nie poznałem około dwa miesiące temu. Ale nie sądzę,
inne szczegóły topografii nie zgadzały się. Raczej na pewno nie
jest to ten dom i ta ulica. Ale po kolei.
Zaczęliśmy
rozmawiać o różnych sprawach, nie od razu o polityce, ale szybko
na nią zeszło. Wydaje mi się, że rozmawialiśmy dość długo, to
znaczy około 45 minut. Czyli jemu i mi dobrze się ze sobą
rozmawiało. Choć tutaj do pełnego obrazu jedna uwaga dotycząca
wyjawionej informacji. Ale o tym później.
Mężczyzna
ten zrobił na mnie dobre wrażenie, to znaczy spodobał mi się.
Jego
fizjonomia i typ. Pamiętam nawet, że przez chwilę zastanawiałem
się czy to nie jest podróżnik Ryszard Czajkowski którego
zapamiętałem z programów telewizji Edusat. W pierwszej chwili
wydał mi się, jak się rzekło, bardzo podobny, ale po chwili
zorientowałem się, że podobieństwo nie jest bliźniacze. I w
trakcie chyba początku rozmowy zorientowałem się, że to nie może
być on, także z tego co ludzie z początku takiej rozmowy o sobie
wzajemnie mówią. Zatem miał całkiem siwą brodę i wąsy i włosy,
podobnie jak Czajkowski na jednym ze zdjęć na którym byli
najbardziej do siebie podobni. Ale to takie podobieństwo do
złudzenia. Cera była czerstwa i powiedziałbym różowa. Facet był
szczupły, wzrostu chyba około 175 cm, miał dobrą postawę,
sympatyczny, szczera twarz. Powiedział o sobie, że jest
emerytowanym pracownikiem uczelni, to znaczy naukowym pracownikiem
uczelni. Prawie na pewno Politechniki Opolskiej, czyli dawnej Wyższej
Szkoły Inżynieryjnej. Pamiętajmy , że jego wygląd od tej pory
mógł ulec zmianie, bo to prawie 6 lat. Mam wrażenie, że nie
postarzał się bardzo, ale różnie może być.
Zaraz
przejdę do informacji co wyjawił, proszę o cierpliwość.
Informacja ta jest wytłuszczonym drukiem, więc jak ktoś chce to
może zajrzeć już teraz, albo zauważył ją wcześniej.
Więc
rozmawialiśmy o tym i owym. Nić jednak rozmowy poszła dzięki
temu, że przyszedłem doń z wartościowym dla niego materiałem i
niejako w sprzedaży bezpośredniej, a więc konkluzja, coś nie tak
jest z krajem, z sytuacja młodych ludzi. Myślał zapewne, że
jestem trochę młodszy niż byłem, bo tak często wyglądałem,
często dawano mi mniej, nawet dziesięć lat. W związku z tym też
dlatego, a trochę, że nabrał zaufania do mnie zaczął mówić o
swoim synu, narzekać na niego. Było mi trochę głupio i starałem
się o tym rozmawiać dyplomatycznie. Piszę o tym wszystkim z dwóch
powodów: są to i informację, które mogą pomóc zidentyfikować
rozmówcę, ponadto daję kontekst sytuacji w której zdradził mi
ważną rzecz o 10.04.2010, dzięki czemu będzie zrozumiałe jak to
się stało, że powiedział to nieznajomemu i że nie było to tak
ni z gruszki ni z pietruszki. Chodziło o to, że syn nie ma pracy –
skończył kierunek artystyczny – malarstwo przy Uniwersytecie, bo
w Opolu nie ma ASP, ale jest jakieś ichni odpowiednik ASP przy
Uniwersytecie. I minęło już kilka lat, a on siedzi w domu (chyba
chodziło o czas od 3 do 5 lat) i nic nie robi. Czasami wpadnie mu
jakiś grosz za obrazy, a przeważnie nie ma dochodów. Ojciec, czyli
mój rozmówca zwracał się do niego nawet bezpośrednio przy mnie z
podwórza aby zamknął drzwi od tarasu, balkonu, bo jest przeciąg.
Nawet podniósł głos, ochrzaniał go niemal przy mnie. Niemal bo
syn był w głębi domu, może wyszedł przez taras, ale do nas nie
schodził. Potem chyba mówił, że mógłby posprzątać. Wyszło
więc , że synowi się nic nie chce, taki był kontekst. Ogólnie
był niezadowolony z syna i w konflikcie z nim jak widać.
Zeszło
na sprawy patriotyczne, zapewne stąd, że ja z opowieścią o
Powstaniu i potem na sprawy polityczne.
Ten
mężczyzna pierwszy poruszył sprawę Smoleńska. Ja ponieważ
zajmowałem się tym mocno w kwietniu i maju zwłaszcza, miałem dość
dużą wiedzę jak na ten czas. To też go chyba nastawiło
pozytywnie w tym kierunku, że młody człowiek z pasją i wiedzą na
ten temat. Ja wtedy zresztą nie byłem przekonany o teorii
inscenizacji. Doszły mnie słuchy jak i o mgle okęckiej. Jednak
przez pierwszy miesiąc, a właściwie do końca maja chciałem się
przekonać niezbicie, wyrobić sobie zdanie czy to był zamach –
oczywiście tam na Siewierny, czy też nie. Byłem przekonany o
zamachu, ale dalej nie szedłem mając jednak dość dużą wiedzę o
wszystkim co nie grało wtedy, o pytaniach bez odpowiedzi. Toteż tak
rozmawialiśmy. Było chyba i o info na serwerze tvp info , czyli
przemówienie Komorowskiego trzy godziny przed zamachem. Czyli
wiedzy, o tym jak to rozumieliśmy, o zamachu przed zamachem.
W
tym kontekście powiedział mi:
Że
jego żona przyjaźni się z mamą Schetyny (Danuta Schetyna). Było
to powiedziane w ten sposób, że są mocno zaprzyjaźnione, nie
pamiętam dokładnie słów, w każdym razie nie było to nawet, że
są tylko koleżankami, ale że jest zaprzyjaźniona ,czy mocno
zaprzyjaźniona. Chyba powiedział, ze bardzo przyjaźni się z
Danutą Schetyną.
I
Jej syn, czyli Grzegorz Schetyna, obecnie szef Platformy
Obywatelskiej wyznał swojej mamie, że Donald Tusk odwołał
go, czyli Grzegorza Schetynę, w piątek wieczorem z ustalonego
wyjazdu, wylotu do Smoleńska.
Ta zaś zdradziła to swojej przyjaciółce
W
piątek wieczorem!.
Jak
wiemy narracja oficjalna, przywoływana kilka razy przez Schetynę we
wspomnieniach gdy wszyscy bardzo wspominali.. była taka, że miał
lecieć w sobotę, z delegacją prezydenta nazwijmy to. Ale premier
Tusk poprosił go aby leciał z nim w środę, co zrobił i co niby
oficjalnie jest potwierdzone. (Może jest, ale z tym środowym
wylotem jest też wiele dziwnych rzeczy, ale to nie temat tego
zapisu).
Więc
miał lecieć w sobotę, ale poleciał w środę i w związku z tym
nie mógł już polecieć w sobotę, wedle publicznego informowania.
Przypomnijmy,
że były osoby, które dwukrotnie udały się w podróż. Co jest
przez nie relacjonowane. Nie pamiętam dokładnie, bo już dawno do
tego nie sięgałem (ale to oczywiście informacja publiczna), ale
taką była m. in. chyba Zuba z PiS. W tym kontekście, to że
Schetyna mimo iż poleciał w środę z Tuskiem miał także lecieć
w sobotę i było to ustalone, choćby w kręgu rządowym , czy
między nim a Tuskiem, nie jest wcale dziwne, nie jest
nieprawdopodobne. Nie byłby jedyną taką osobą.
Powtarzam:
Grzegorz Schetyna zdradził swojej mamie, że miał lecieć w sobotę
i jeszcze do piątku wieczorem, było to ustalone, przynajmniej
między nim a Tuskiem, a Tusk odwołał go dopiero z tej wizyty w
piątek wieczorem, czyli 9 kwietnia. Czyli powiedzmy Tusk dowiedział
się czegoś, co wiedział, że zagrozi , czy może zagrozić życiu
Schetyny, czy jego przymusowym zniknięciu na pewno nie wcześniej
niż w piątek, można przypuszczam, ze możliwie najszybciej jak się
dowiedział to go odwołał z tej wizyty. Przypuszczam, że zrobił
to zaraz jak się dowiedział czyli dowiedział się wieczorem w
piątek i odwołał go zaraz z tej wizyty. Ale to rzecz druga.
W
każdym razie informacja – Tusk odwołuje Schetynę z sobotniej
wizyty w Katyniu w piątek wieczorem 9 kwietnia. Nie zaś jak mówi
się, że miało to miejsce z chwilą decyzji, czy już lotu samego w
środę.
Ta
ważna informacja została ukryta i przekłamana. Przekłamana bowiem
przedstawiono ją jako informację, że Schetyna zrezygnował z
pierwotnego planu lotu w sobotę bo poleciał w środę z Tuskiem.
Ukryta
– Tusk miał, czy dostał wiedzę, że coś niedobrego może
zdarzyć się 10.04.2010 i odwołał Schetynę w piątek wieczorem.
Czyli coś ukrywa, bo ta wiedza nie może dotyczyć tylko Schetyny,
że on akurat ma nie lecieć.
I
Schetyna ukrywa i kłamie przedstawiając to inaczej i nie mówić o
tym, że miał lecieć w sobotę i odwołał go Tusk w piątek
wieczorem.
Był
to czas, zaraz po 10 kwietnia, gdy różni ludzie publiczni mówili
różne rzeczy na początku, które potem musieli korygować. To co
padło, zostało powiedziane, najważniejsze było na początku. Jak
widzimy i powiedziane niepublicznie, w kręgu rodzinnym. Zatem
Schetyna wygadał się mamie zaraz na początku, a ta zdradziła to
swojej przyjaciółce, ta powiedziała mężowi. I nie wyszło by to
dalej gdyby nie przypadek, Opatrzność właściwie, że się
dowiedziałem, bo jeszcze druga informacja dotycząca 10.04.2010
zupełnie innego rodzaju i w innym czasie trafiła do moich uszu.
Co
do Danuty Schetyny, wiadomo, że jeszcze żyje. Nie wiem jednak czy
żyje żona tego naukowca, który zdradził mi sekret i czy żyje on
sam. Ze względu na wiek i możliwe choroby. Zakładam, że tak, ale
tego nie wiem. Założyć można – skoro żyje starsza od nich
Danuta Schetyna
Nie
wydaje mi się trudne znalezienie tego człowieka i jego żony. Ona
nie mogłaby odmówić zeznania przed prokuraturą, Schetyna z racji
pokrewieństwa mogłaby odmówić.
Dokładniejszych
szczegółów nie znam. Wszystko co wiem napisałem. Nie wiem w jaki
sposób Tusk odwoływał z wizyty Schetynę. Czy telefonicznie, czy
przez wysłannika, czy spotkali się i gdzie? Co robił w tym czasie
Schetyna i co Tusk. Tego nie wiem. Te informacje nie są
najważniejsze w tej sytuacji, ale oczywiście byłyby bardzo
przydatne.
Muszę
jeszcze uzupełnić. Gdy mi powiedział o tym ów sympatyczny
emerytowany naukowiec inżynier to wypaliłem : Trzeba to wrzucić w
internet! Na to on się nieco zasępił i powiedział, że lepiej nie
wrzucać. Ja mu przyznałem rację, żeby go nie spłoszyć.
Atmosfera się jednak od tego momentu popsuła. Jeszcze
rozmawialiśmy, ale to już nie było to. Podałem mu też adres
mailowy, bo chciałem z nim powymieniać uwagi na tematy techniczne
tej absurdalnej katastrofy, przede wszystkim związane z podstawowymi
prawami fizyki, które wtedy zdały się ulec zawieszeniu. Jednak,
jak wtedy wyczułem, nie napisał do mnie i raczej było to z powodu
tego iż od momentu, gdy powiedziałem co powiedziałem, popsuła się
atmosfera między nami.
Od
tej pory go nie spotkałem (ani wcześniej) i nie widziałem.
Informacji
też w rzeczy samej nigdy nie upubliczniłem, nie mówiłem też o
niej, w prywatnych kontaktach z blogerami, osobami zainteresowanymi,
ani także prywatnie osobom, które znałem przed 10.04., ani z
dalszej rodziny.
Krzysztof
Michałowski
/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Nieznana informacja dotycząca Smoleńska, uzyskana w sierpniu 2012
/
Materiał został spisany w tej formie w lutym 2016. Zostawiam go w
tej formie w jakiej został napisany, tylko w stosunku do pierwowzoru
są drobne opuszczenia dotyczące mnie, są niepotrzebne, a w
publikowanych Orędziach ich nie ma/.
Od
początku brałem intensywny udział w tak zwanym śledztwie
obywatelskim dotyczącym „katastrofy smoleńskiej”, tragedii
10.04.2010. W tym celu założyłem blog na portalu salon 24
występując pod nickiem Cyprian Polak, a potem także na portalach
Niepoprawni.pl , i Nowy Ekran. ( Na portalu Niepoprawni zostałem
zablokowany po czasie pół roku aktywności).
Podpisałem
się też pierwszy raz swoim nazwiskiem pod swoim artykułem pod
tytułem:” Posłanki Szczypińska i Kempa przyleciały
10.04.2010 samolotem” w lutym 2012.
W
sierpniu 2012 odwiedziłem sklep należący do Sebastiana Kurka i
jego ojca.
Sklep
ten znajduje się w miejscowości Głubczyce, powiat Głubczyce, woj.
Opolskie.
Sebastiana
Kurka znam z pierwszej klasy technikum rolniczego gdzie chodziliśmy
wspólnie do jednej klasy. Biorąc pod uwagę wszystkich chłopców w
klasie był moim najlepszym z nich kolegą.
Potem
zmieniłem szkołę na LO.
Rodzina
Kurków jest znana w Głubczycach. Oprócz sklepu mięsnego mają też
restaurację „U Kurka” , którą prowadzi (zajmuje się głównie)
mama śp. Sebastiana.
Zawsze
byli dobrze sytuowani, jeszcze za komuny.
Sebastian
był chłopcem pewnym siebie, bez kompleksów, żywym, towarzyskim,
sprytnym, łatwo nawiązującym kontakt, lubiącym ludzi. Sympatyczny
– był bystry, a nawet bardzo bystry i miał też cięty język gdy
potrzeba, z czego znałem go przede wszystkim z okresu wspólnego
chodzenia do klasy, a potem także w rozmowie gdy byłem w tej
miejscowości. Mam tam też rodzinę.
Spotkanie
nasze trzeba uznać za Palec Opatrzności, gdyż nie będąc w
nastroju z powodów osobistych wcale nie miałem z nim ochoty wtedy
rozmawiać. On jednak ciągnął mnie za język co u mnie się dzieje
i dopiero dzięki mojej odpowiedzi, odpowiedziom, której nie byłoby,
gdyby nie jego ciągnięcie mnie za język powiedział mi o
rzeczy, która stała się jak sądzę przyczyną jego śmierci, już
za dwa miesiące.
Trzeba
cofnąć się nieco wstecz.
Dwukrotnie
po 10.04.2010 opowiedziałem mu w skrócie co wiem o 10.04.2010 na
podstawie innych i moich dociekań śledztwa obywatelskiego. Było to
dość wcześnie w maju 2011, a druga rozmowa chyba wcześniej. Dość
wcześnie, to znaczy nie miałem tej wiedzy, którą nabyłem w roku
2012 ,a potem w 2013, ale wystarczająco wcześniej aby wiedzieć o
inscenizacji katastrofy na Siewierny i o braku śladów pobytu i
wylotu Delegacji z Okęcia. Nie były to długie rozmowy, jednak
wiem, że się zainteresował i po tym jak pytał o miejsca w
internecie gdzie można o tym przeczytać wiedziałem, że choć
zajęty dość biznesem i rodziną znajdzie trochę czasu bo
poszerzyć swoją wiedzę. Czy i jakie nurtowały go wątpliwości,
jaki powziął pogląd, nie wiedziałem dokładnie bo od maja 2011 o
tym nie rozmawialiśmy, po prostu się nie spotkaliśmy.
Wtedy
w roku 2012 w czasie pisania i umieszczania moich jednych z
najważniejszych artykułów „ Szczypińska i Kempa przyleciały
10.04.2010 samolotem” i „Ludzie z pociągu: 60- ciu posłów PiS
w drodze do Smoleńska.” W lutym i marcu 2012 działy się koło
mnie, jak to mówią, dziwne rzeczy. Miałem wizyty w obejściu domu,
który wtedy był dość opustoszały to znaczy zajęte było tylko
mieszkanie, które ja zajmowałem, inne nie zasiedlone, w trzecim
mieszkanka na zimę wyjechała do córki. Kręcili się jacyś
ludzie, którzy straszyli mnie strasząc nie wprost. I było to
jasne, że jest to w związku z pisaniem o tzw . Smoleńsku i moimi
dociekaniami. Zresztą takie rzeczy były już wcześniej, ale bez
bezpośrednich wizyt.
Piszę
o tym, bo miało to wpływ na to, że się dowiedziałem czegoś od
Sebastiana Kurka, o czym poniżej.
Byłem
przychodząc do sklepu, po dłuższej wyprawie wakacyjnej i ta
aczkolwiek była trochę męcząca, jednak jak to oceniłem były to
najlepsze wakacje w moim dotychczasowym życiu, jednak z różnych
innych względów byłem wtedy nie w sosie.
Też
traf, że akurat on był bo zatrudniali sprzedawczynie, ale czasami
był widoczny on czy ojciec.
Więc
gdy Sebastian mnie zagadnął będąc wtedy w sklepie chciałem go
zbyć, on to zobaczył i wiedział, że nigdy tego nie robiłem i
zaczął dopytywać. Zeszło też w końcu na to, że on świeżo też
po wakacjach i ja. Jednak na jego jakimś dziwnym trafem uporczywsze
dociekania co u mnie trochę może i zniecierpliwiony powiedziałem
mu co u mnie w jednym aspekcie. Mianowicie powiedziałem w końcu,
że u mnie jest dość nietypowo, w związku z moim pisaniem o 10.04.
2010, jestem namierzony, namierzany przez służby stojące za tym
zamachem, miałem między innymi głuche telefony, ale także i
wizyty wyszkolonych ludzi wysyłanych przez nich i różnie może dla
mnie się to skończyć. (Bo i wtedy właśnie zrobiłem przerwę w
aktywności w internecie i mailową. Niektórzy nawet dopytywali się
o mnie, czy wszystko w porządku. Jak już zrobiłem przerwę to
zaczęły się dziać dziwne rzeczy z blogiem FYM i zabito
Petelickiego. To o czym wiadomo. Więc szła jakaś seryjna czystka).
Na to Sebastian popatrzył na mnie dziwnie. Pomyślałem, że uznał,
że opowiadam niestworzoną historię, choć jego wzrok nie do końca
to mówił, w każdym razie wpatrzył się we mnie pilnie i dziwnie i
mówi: (Cytuję z pamięci, słowa są często przybliżone, nie
dosłowne, ale często i dosłowne bo przecież była to rozmowa,
którą oczywiście dość dobrze zapamiętałem. )
„ Bo
to wszystko jest mistyfikacja. Nie było żadnej katastrofy. To
wszystko szyte jest grubymi nićmi.”
Wydało
mi się specyficzne, że używa starego określenia „szyte grubymi
nićmi” dlatego, że tak się złożyło i tak wisiało w
powietrzu, że w 2012 roku ja zacząłem używać tego określenia i
nie tylko ja.
Popatrzyłem
z kolei na niego ja i myślę „ Ba któż wie o tym lepiej ode
mnie”. Myślę, że przecież nie on, bo nawet jak pogłębił
swoją wiedzę o 10.04.2010, to nie może mieć takiej jak ja. Jako
zwykły cywil na prowincji bez kontaktów z warszawką, z ludźmi
służb itd. A czasu tyle ile ja nie mógł poświęcić, ani nawet
połowę itd.
Sebastian
Kurek dalej ciągnie w podobnym tonie. Mówi z przekonaniem, że wie,
że w Smoleńsku była mistyfikacja i że wszystko rozegrało się w
Warszawie. Tu już byłem trochę bardziej przekonany. W końcu pytam
go skąd o tym wie?
Od
słowa do słowa przychodzi do tego, że wie od kogoś, ale w sposób
jaki to mówi jasne jest, że to nie wiedza internetowa.
Nie
mówił jasno, nie chciał mówić jasno, a raczej dokładnie, przy
tym równocześnie chciał bym mu uwierzył, no bo było jasne skąd
on może mieć taką wiedzę, z jakiegoś źródła, tak ni z gruszki
ni z pietruszki.
Okazało
się, że będąc na tych swoich wakacjach dość wypasionych i w
jakimś przyzwoitym ośrodku nad morzem skolegował się z ludźmi
władzy. Niech się to nie wyda nikomu dziwne bo i mi się zdarzyło
nie będąc tak skolegowanym, nie będąc na wódce nawet, dowiedzieć
na przykład od osoby związanej z show biznesem dość mocnych
rzeczy dotyczących jednego z najbardziej cenionych prezenterów
muzycznych które robił jeszcze w latach osiemdziesiątych, rzeczy
nieuczciwych, a wzbogacających go na show biznesie właśnie. Do tej
pory nigdzie w sieci na przykład ani nigdzie indziej tego o nim nie
znalazłem.
Niejednokrotnie
blogerzy i komentatorzy inscenizacji smoleńskiej dziwili się, że
nikt nie chlapnął niczego po pijanemu przy wódce, nie podzielił
się jakąś wiedzą.
Rozumiem
przecież jak to działa. Sam nie podzieliłem się tą wiedzą do
tej pory. Miałem taki zamiar, ale kilka przyczyn wpłynęło na to,
że tego nie zrobiłem.
No
więc Sebastian Kurek chciał być wiarygodny wobec mnie z taką
informacją, a równocześnie nie chciał zdradzić zbyt wiele, jak
rozumiem uważał, że mówienie o tym będzie dla niego
niebezpieczne.
W
trakcie tej rozmowy ostrożnie więc dociekałem jacy to ludzie
byliby i jakiej rangi. On się zastrzegał, że wysokiej, na szczeblu
rządowym. Jak wtedy w trakcie tego wyciągania z niego, ale by go
nie spłoszyć sądziłem, że to drugi garnitur, jacyś ludzie
związani z rządem, ale nie ministrowie.
Ze
względu na to co usłyszałem, tę rozmowę traktowałem jako wstęp
do drugiej rozmowy , spotkania z nim w normalnym miejscu, na
umówionym spotkaniu, a nie z przypadku. Nie chciałem go ciągnąć
na siłę, aby go nie spłoszyć. Z drugiej strony chciałem się
dowiedzieć jakiejś podstawy. Pamiętam, że w pewnym momencie
powiedziałem : „ No, nie mów, że z Tuskiem wódkę piłeś!” .
On odpowiedział: „No prawie.”
Dociskałem,
czy to był minister. Nie potwierdził. To mówię: wiceminister.
Sebastian potwierdził. Wcześniej dociekałem nieco czy to był
jakiś wysoki rangą oficer służb, bo od takiego mógł mieć
wiedzę, bo nie chciał powiedzieć jakiego rodzaju ludzie mu to
wyjawili. On mówił, że nie, że nie oficer służb mu to mówił.
Od jego matki gdy rozmawiałem z nią kilka dni po jego śmierci
dowiedziałem się, że w tej restauracji gdzie skumplował się i
popijał z tymi vipami był jakiś oficer (nie pamiętam czy wedle
jej relacji był to oficer służb, czy oficer wojska po prostu.
Chyba po prostu mówiła oficer). Bardzo możliwe jednak, że nie on
to mówił Sebastianowi. Zakładamy, że taki bardziej pilnuje
języka.
Więc
Sebastian pytał ich (dzięki też temu co mu mówiłem i co sam na
pewno doczytał miał pewną wiedzę i potrafił zapytać.)
Chyba
dlatego, że widzieli, że on nie bardzo wierzy w całą narrację,
czy też pokazał, że nie jest mu obca kwestia inscenizacji na
Siewierny i mgła okęcka powiedzieli mu:
Cytuję
go „ Sebastian, to wszystko jest szyte grubymi nićmi. Oni (
czyli delegaci z TU 101) zostali zabici w Warszawie”.
Ja
jednak w rozmowie jeszcze poddawałem w wątpliwość to co mu
powiedzieli, choć przecież takie było przekonanie części
uczestników tzw. śledztwa obywatelskiego.
Powiedziałem,
że po trzeźwemu nikt by mu tego nie powiedział. Musieli być
pijani. „No, trochę wypili” – przyznał. Nie chciał abym
pomyślał, że skoro wygadali po pijanemu, czy podpici, to gadali
bzdury. Nie wiedział jak głęboko w tym siedzę i że dla mnie to
jest rzecz oczywista, i wcale nie dziwna i nie zaskakująca, tylko
takie potwierdzenie z ust ludzi władzy choćby w randze wiceministra
jest kropką nad i.
Jak
napisałem „powiedzieli mu”. Tak mi przekazał. Czyli nie była
to jedna osoba, która tak uważała, czy miała taką wiedzę, tylko
więcej niż jedna. Można mieć w związku z tym przekonanie, że to
powszechne mniemanie, było powszechne mniemanie wśród ludzi rządu
Tuska, wśród ludzi władzy, czy ogólniej nawet wśród ludzi
wysoko postawionych.
Powiedziałem
też, że czy na pewno wszyscy zostali zabici, bo jest przekonanie
części blogerów, że część przynajmniej żyje gdzieś w
ukryciu. On na to prychnął, wzruszył ramionami, pokazując, że
wydaje się to bzdurą.
Nie
jest tu, w tym momencie istotne jaka jest prawda, jak jest dokładnie,
tylko jakie jest przekonanie ludzi władzy. Nie musi nawet ono być
do końca słuszne, ale ważne jest jaką mają wiedzę i
przekonanie. Nie myślę też żeby oni bardzo dociekali. Dowiedzieli
się ile trzeba, ale w szczegóły ze względów własnego
bezpieczeństwa wolą nie wchodzić. Tyle wiedzą ile im trzeba. I
więcej nie chcą. Przynajmniej jeśli chodzi o zwykłych ministrów
itd., czyli takich którzy nie mają analizować dokładnie tego co
się stało.
Ja
się też dopytałem czy na pewno tak mu powiedzieli. On to
powtórzył.
W
trakcie rozmowy mówiłem mu ostrożnie, że spotkamy się i pogadamy
o tym. On potwierdzał chęć spotkania, nie zbywał mnie, ale było
to tak powiedziane, z kontekstu wynikało, że spotkamy w niedługim
rozsądnym czasie, ale bez pośpiechu.
Pomyślałem
wtedy: „A czy Ty jesteś taki pewny, że będziesz żył? Mając
taką wiedzę i znając twarze tych ludzi, którzy ci to powiedzieli,
powinieneś, albo całkowicie milczeć, albo wszystko upublicznić.”.
Żadnych
nazwisk niestety nie poznałem, ani też żadnej funkcji tych ludzi.
(Na przykład wiceminister transportu itd.
Po
tej rozmowie uznałem, że nie ma na co czekać i trzeba spotkać
się jak najszybciej. Odczekać tę parę dni. Nie chciałem też do
niego dzwonić ze względu na to, że mój telefon mógłby być na
podsłuchu, itp. czy jego też ., a nawet jego tym bardziej. Też nie
bardzo chciałem w sklepie się pojawiać i tam z nim umawiać. Nie
zawsze ponadto był. Niemniej po około 10 - ciu dniach byłem
skłonny sfinalizować plan spotkania z nim. Wiedziałem bowiem, że
wyjadę za granicę i może mnie nie być przez kilka miesięcy.
Wyjazd mój jednak zagranicę nastąpił szybciej niż się
spodziewałem. W czasie pobytu tam, gdy przypominałem sobie tę
sprawę zastanawiałem się, czy ja go zastanę żywego jak przyjadę.
Nieoczekiwanie
jednak mój pobyt za granicą skrócił się o połowę. Wracając,
gdy przypomniałem sobie o tym myślałem : „Krzysiek, przesadzasz.
Sebastian na pewno żyje, nikt nikogo nie zabija. Jak widzisz,
normalnie z nim porozmawiasz. I nie przesadzaj.”
Tuż
po powrocie przypadkowym co do daty, włączam telewizor. 16
października. Info w telewizji w głównym wydaniu wiadomości tvp
1, telewizji publicznej o inscenizacji na Siewierny. Oczywiście, że
to jest wersja rosyjskiego blogera, co podali przy okazji tego iż
ówże Gorojanin iż Barnauła pokazywał zdjęcia mające
przedstawiać naszych zmasakrowanych delegatów. Jednak bez
jakiegokolwiek komentarza zmiękczającego tę „spiskową teorię”,
z poważnym wyrazem twarzy korespondentki z Rosji. W domu u mnie
przełączamy jeszcze na tvp Polonia, aby sprawdzić ,czy to jest.
Jest.
No
więc, rzeczy składają się. To sprawia, że dodatkowo pamiętam o
Sebastianie. Jest więc wtorek. Myślę, jak i wcześniej myślałem,
że nie ma na co czekać i spotkać się jak najszybciej. W tym
tygodniu jeszcze, albo na początku przyszłego tygodnia najszybciej
umówić się z nim i spotkać.
Jest
piątek 19 października. Ktoś najbliższy ode mnie, domownik
rozmawiał właśnie z koleżanką, starszą panią, mamą mojego
kolegi i dowiedziała się, że Sebastian Kurek nagle zmarł. Jak
grom z nieba.
Kilka
dni potem mogę pojechać na grób Sebastiana i do restauracji u
Kurka, gdzie zastaję właścicielkę, czyli mamę Sebastiana Kurka i
proszę o rozmowę.
Rozmawiamy
około pół godziny.
Przedstawiłem
się, powiedziałem, że chodziłem z Sebastianem do jednej klasy,
itp.
Od
razu jednak zorientowałem się, że coś jest nie tak.
Gdy
powiedziałem, że chcę porozmawiać o Sebastianie (oczywiście
składając kondolencje i starając się uszanować jej stan, w jakim
zakładałem, jest kilka dni po nieoczekiwanej i nagłej śmierci
syna, w wieku 42 lat, zostawiającego żonę i dwójkę dzieci w
wieku około 10 lat.) jej reakcją było nie tyle zaskoczenie i
zdziwienie, co byłoby normalne w przypadku przykładnego męża i
ojca, sympatycznego, wesołego i całkowicie normalnego ich syna, o
którym chce rozmawiać dawny kolega z klasy, ale pewna niechęć,
chęć ucieczki, odrzucenie, choć przecież nie wie jeszcze o co
chodzi.
Nie
wie? Właśnie..
Zgodziła
się więc na tą rozmowę, choć niechętnie i poprosiła mnie w
głąb, do pustej sali, było to rano i restauracja była jeszcze
nieczynna.
Nim
poprosiła do środka, gdy mówiłem, że chcę porozmawiać o
Sebastianie i to bardzo ważna sprawa. Powiedziała : „Co takiego
przeskrobał?”.
Nie
chciała za bardzo rozmawiać. Więc nim pytałem o szczegóły
śmierci Sebastiana Kurka, chociaż się to przeplatało,
powiedziałem jej co ja wiem i skąd moje podejrzenia. Powiedziałem,
że jestem blogerem i że tym się zajmuję, to znaczy tzw.
katastrofą smoleńską. I jakie są numery. Inscenizacja na
Siewierny, mistyfikacja pociągu specjalnego do Smoleńska i inne. I
powiedziałem, co mi Sebastian opowiedział. Była tym zdziwiona i
nic nie wiedziała o inscenizacji smoleńskiej, itd. jednak
potwierdzała spotkanie w restauracji i to, że był tam jakiś
oficer, i potwierdzała spotkanie tam, biesiadę z vipami i to, że
uzyskiwał jakieś informacje od nich.
Przypuszczam,
że ani mamie ani ojcu, ani też żonie nie mówił o tym, że się
dowiedział, że delegaci TU 154 zostali zabici w Warszawie. Oprócz
tego, że mogło to być spowodowane tym, że nie chciał ich narażać
posiadaniem takiej wiedzy i aby to nie wyszło jednak na zewnątrz,
że on o tym mówi. To wtedy sądziłem, że pierwszorzędną rzeczą
było to, że nie uwierzyliby nie mając o tym pojęcia. I sądziliby,
że gada bzdury. Ta rzecz mi była znana, bo i na początku, to
znaczy po roku skarżył się i jeden i drugi bloger tym się
zajmujący i potem inny, z którym miałem kontakt nie tylko mailowy,
że własna żona mimo upływu tyle czasu i pokazywania przez męża,
nie przyjmuje tego do wiadomości, a nawet traci w jej oczach, uważa,
że trochę sfiksował, albo przynajmniej odjechał w jakiś matrix.
W każdym razie nie ma takiego autorytetu jak dawniej. Inna osoba
zajmujące się tym publicznie, w internecie, w jednym komentarzu
skarżyła się, że ktoś bliski, czy nawet bardzo bliski powiedział
jej, że jeśli uważa, że nie było destrukcji samolotu z delegacją
na Siewierny i delegaci tam nie zginęli, to powinna leczyć się
psychiatrycznie. Zresztą jak mówiła, niektórzy zabici (zaginieni)
generałowie byli przyjaciółmi domu, a sama jest córką
pułkownika. Zaś inni zaprzyjaźnieni wojskowi mówili jej : „Zostaw
to”.
Wiedząc
więc o tym wszystkim nie dziwiłem się wcale, że Sebastian nie
opowiadał tego swojej mamie, opowiadając za to o innych rzeczach, w
związku z tym spotkaniem. Ani jak jestem prawie pewien nie opowiadał
ojcu ani żonie.
Z
rozmowy i z mojej obserwacji wynikło, że mama śp. Sebastiana
czuła, że jego śmierć mogła być w związku z tym spotkaniem o
którym piszę, i wydawała jej się dziwna. Równocześnie
następował efekt wyparcia i odrzucała to od siebie. Sama śmierć
przyznała, wydawała jej się dziwna. Opowiadała mi, to co można
było w trakcie tej krótkiej przecież rozmowy, o aspektach
medycznych, na moje wyraźne i konkretne pytania. Dokładniejsze
medyczne, coś z nich siłą rzeczy uleciało z głowy, ale i tak bez
wglądu w dokumentację i rozmowę z lekarzami nie było to pełne.
Zatem
było przyjęcie. Na którym był Sebastian. Jak pamiętam, pytałem
czy byli tam obcy ludzie – byli. Dość dużo osób było. Z tego
co pamiętam jakieś osoby przychodziły, wychodziły, tak, że był
ruch i łatwo było mu dodać coś do szklanki z piciem.
Sebastian
nagle stracił przytomność. Jak pamiętam pytałem , czy wcześniej
mu się to kiedykolwiek zdarzyło. Nie, nigdy. Odzyskał tę
przytomność, jednak czuł się bardzo źle i zaraz go zabrało
pogotowie do szpitala. Pytałem czy coś podejrzanego było w
szpitalu. Chwaliła lekarzy, mówiła, że zachowali się bardzo
dobrze (ów szpital głubczycki dawniej zwłaszcza nie miał dobrej
sławy). Pytałem czy byli cały czas przy nim. Cały czas czuwali aż
do śmierci. Od tego czasu gdy trafił do szpitala, jak pamiętam,
czyli od czasu utraty przytomności zmarł po upływie około doby.
Te szczegóły mogły mi się zatrzeć w pamięci. Nigdy zbyt dobrze
nie pamiętam kwestii medycznych. A słyszałem je tylko raz. Ale
myślę, że ogólnie są dokładne. Nie jest to zresztą
najistotniejsze. Ta nagła śmierć i sposób ewidentnie wygląda na
podanie środka, otrucie. I do tego śmierć w piątek, aby sekcja
zwłok, jeśli będzie to była za późno, w poniedziałek i środka
już nie wykaże. Więc z tego co pamiętam Sebastian przed tym
zasłabnięciem na przyjęciu poczuł się wcześniej też dość
nagle źle, objawy były podobne chyba do grypy, nawet może i
żołądkowej. Chyba było to dwa dni, może trzy przed piątkiem.
Potem chyba poczuł się nieco lepiej i wziął udział w tym
przyjęciu i nieoczekiwanie stracił przytomność.
Pytałem
co lekarze mówili na temat zgonu, jaki organ konkretnie wysiadł, bo
przecież musi być jakaś konkretna przyczyna śmierci. Powiedziała,
że wskazali na trzustkę, że trzustka całkowicie wysiadła i
odmówiła pracy. Ale równocześnie wyszło na to, że nie do końca
wiedzieli rozumieli jaka jest przyczyna zgonu.
Tak
sprawiła Opatrzność, albo jak kto chce przypadek, czy los, że
niedługo potem były informacje o ponownym badaniu przyczyny śmierci
Arafata. I ten środek, który miał mu podać Mossad miał bardzo
podobne, czy takie same działanie. Nie pamiętam już dobrze
szczegółów, ale chyba tuż przed śmiercią były jakby objawy
grypy, potem i utrata przytomności, potem jej odzyskanie i szybki
zgon.
Mama
Sebastiana opowiadała, że Sebastiana zbulwersował cynizm do
którego przyznali mu się ci ludzie. Że był jakby zgaszony i
nieswój po tym przyjeździe. No i opowiadał właśnie jak traktują
ludzi i polskie sprawy i był tym zdołowany. Jak pisałem, jak
pokazywała, wiem, że szczerze, że nic o inscenizacji jej nie
mówił, ani o tym, że delegaci zostali zabici w Warszawie.
Próbowała też bagatelizować informację, którą mu podały Vipy,
że delegaci zostali zabici w Warszawie. Że o tak powiedzieli mu
żeby go zaszokować, ot tak sobie, żeby z niego zrobić trochę
durnia, taki wygłup itd. Ja jej na to mówiłem, ze czegoś takiego
nikt nie wymyśli. I ja i inni dawno tak uważaliśmy, czy podobnie,
a ja z powodu pisania o takich rzeczach miałem nawet u siebie, w
swoje dziurze, wizyty wyszkolonych ludzi. No i gdy to uznała,
sugerowała, że to nie jest powód do zabijania, że różne rzeczy
się mówi, zwłaszcza przy wódce. Ja mówię, że tak, ale on znał
ich twarze. Oni opowiadając mu to nie mieli na pewno takich
intencji, żeby mu zrobić krzywdę. Ale rozmowa była na pewno bez
ich wiedzy nagrywana czy monitorowana. Czy przez telefony blackberry,
które mieli, czy w inny sposób.
Powiedziałem,
że im nie zrobiono nic, chociaż chlapnęli, bo to są swoi. A
Sebastian.. Dużo osób zabito po 10 kwietnia, więc dla nich nie
jest to problem jedna osoba więcej.
Powiedziałem,
też, że nigdy nie wypłynęła sytuacja, w której jakiś polityk
stwierdziłby, że wie, że delegaci zostali zabici w Warszawie.
Nawet wrzucona jakoś anonimowo w przestrzeń publiczną. I gdyby
taka rzecz poszła to zrobiłoby się niemałe zamieszanie, (jak
widzimy do tej pory tego nie było). Można by to było wszystko
jeszcze zanegować, ale on znał twarze tych ludzi, poznał ich,
jeśli nawet nie znał nazwisk, to łatwo było zidentyfikować
choćby po zdjęciach, a zresztą być może znał ich z mediów, czy
poznał. Więc w takiej sytuacji, gdy oni mu to powiedzieli, ale
przede wszystkim ich widział, twórcy tak zwanego Smoleńska, nie
mogli na to sobie pozwolić by żył, nawet gdyby wydawało się, że
będzie milczeć, bo pewności nie mieli, czy to nie wyjdzie. Zresztą
opowiedział przecież mi.
Zeszło
na to, że powiedzmy, rozważaliśmy, czy ktoś mógł usłyszeć jak
mi o tym mówił. I czy śmierć mogła nastąpić w związku z tym.
Pytała gdzie mi to mówił. Opowiedziałem gdzie. Nie powiedziałem
tego, ale i wtedy myślałem, że sytuacja tej rozmowy była
idiotyczna, bo nie zaprosił mnie do kantorku, a byli zakupowicze.
Przerywaliśmy jak ktoś był blisko nas, potem znowu. On uznał
zapewne, że jak ktoś usłyszy jakieś fragmenty to i tak nic nie
zrozumie, bo tu są sami ludzie włącznie z jego pracownicami,
którzy o takich rzeczy nie mają pojęcia.
Mówiłem
też Jego mamie, że nie sadzę, aby to miało wpływ, że ktoś by
usłyszał i to przekazał. Na pewno był też obserwowany, ale nie
sądziłem, żeby wśród tych , którzy przyszli do sklepu, byli
tacy. Mówiłem, że to mało prawdopodobne, ale wykluczyć niczego
nie można, jakiś były esbek mógł to usłyszeć, albo
uruchomiony. Ale gdyby wtedy ktoś usłyszał, że do mnie mówi
takie rzeczy i nie będąc pewny czy mi nie powie więcej i kiedy,
raczej nie czekali by niecałe trzy miesiące.
Kwestia
esbeka wyszła też dlatego, że mama Sebastiana dziwiła się kto by
mógł zrobić. (bo też wyszło tak, że nie widziano jakiś obcych
przyjezdnych itp.) Czy ktoś z miejscowych? Pytała.
Mówiłem,
że to został zorganizowane i zaplanowane gdzie indziej, powiedzmy
umownie w Warszawie, ale mogli uruchomić stąd jakichś ludzi,
dawnych esbeków, ludzi służb. Oni są uśpieni, ale mogli pomóc
jak dostali polecenie. W każdym razie nie oni byli inspiratorami.
Pod
koniec rozmowy płakała. Mówiła też, że taka świeża strata i
jeszcze to i ekshumacja (gdyby). Poinformowałem uczciwie, że te
zabójstwa są przez służby, z użyciem specjalnych podawanych
środków, robione w piątek, po to aby sekcja robiona w poniedziałek
nic nie wykazała. Więc jest duże prawdopodobieństwo, że nie
wykaże tego środka. Tym bardziej zakładałem wtedy, tego nie
mówiłem chyba, ale może to było jakoś zaznaczone przeze mnie.
Było dla mnie jasne, że taka ekshumacja i sekcja zwłok bez
dokładnego szukania, przez słabych specjalistów tutejszych, bez
mówienia, że został otruty (bo i musiała by mówić dlaczego)
dodatkowo nic najprawdopodobniej nie da. Ale nie odradzałem tego.
Zostawiłem
mamie Sebastiana Kurka swój numer telefonu, powiedziałem gdzie
mieszkam. Jakby chciała ze mną rozmawiać to jestem gotowy,
aczkolwiek mogę na dłuższy czas wyjechać. Nie było z jej strony
próby kontaktu.
W
jesieni 2013 w rocznicę śmierci, czyli 19 października byłem na
grobie Sebastiana Kurka. Po daniu znicza i modlitwie, zatrzymaniu
się trochę dłuższym, już miałem odchodzić. Coś jednak kazało
mi wrócić. Więc z ociąganiem wróciłem się ,a tu przychodzą na
cmentarz jego rodzice. Na mój widok jego mama zmieniła się na
twarzy. Z niechęcią na mnie spojrzała. Chyba dobrze wiedziała,
zrozumiała z jakiego powodu tu jestem. Nie dlatego, że pamiętam o
koledze którym przez rok chodziłem do klasy w rocznicę jego
śmierci, tylko, że uważam, że został podstępnie zabity.
Natomiast jego ojciec pierwszy powiedział mi dzień dobry, wyglądało
na to, że ucieszył się, że ja tu jestem. Albo nie pamiętał o
tym co mu powiedziała żona, albo nie powiedziała jednak, albo
zapomniał o tym, co mniej prawdopodobne, lub jednak na nim zrobiło
to mniejsze wrażenie niż na żonie bo, przekazała mu relację, a
nie wiem co mówiła. Albo jest bardziej na poziomie.
Śp.
Sebastian Kurek wtedy chciał niewątpliwie aby rodzice wiedzieli, że
ja tu jestem, że przyszedłem na jego grób. No i w związku z czym
przychodzę. Śnił mi się dwu, czy trzykrotnie. Raz rozmawialiśmy
o Smoleńsku. Innym razem było jakby przypomnienie, przynaglenie aby
i w związku z tym i z jego śmiercią coś robić. Jednak wiem
równocześnie, że zmarli nie walczą przede wszystkim o prawdę,
ale przede wszystkim chcą chronić swoje rodziny, także przed
cierpieniem.
Tak,
że dając kilka słów podsumowania;
Nie
ma wątpliwości, że ważni ludzie ( o ile tych, co ich widzimy w
okienkach telewizyjnych możemy nazwać ważnymi) przy wódce
wygadali Sebastianowi Kurkowi, wobec tego że umiał zadać
odpowiednie pytania, rzecz najważniejszą: Na Siewiernym jest
inscenizacja katastrofy, a delegaci zostali zabici w Warszawie.
Wobec tego, że usłyszał to od takich ludzi, znał ich twarze,
bardzo prawdopodobnym jest to, że twórcy tzw. Smoleńska uznali, że
muszą go zabić. Byłoby nawet dziwne gdyby tę rzecz zostawili i
przymknęli na to, w tej sytuacji , oko. Jego śmierć i oznaki
„choroby” do jej czasu, plus piątek jako dzień śmierci
dodatkowo powiększają to prawdopodobieństwo.
Czas
chyba został wybrany dlatego bo szła też jakaś seria, czy mini
seria. Muś (choć jego tożsamość jest wątpliwa). Data tych
śmierci - 19 października. Chore upodobanie do daty śmierci ks.
Popiełuszki. Gry i zabawy. To zresztą zrobiły te same siły,
(masoneria, żydzi), ukryte w wojskowych służbach specjalnych.
Krzysztof
Michałowski
[Konrad]
OdpowiedzUsuńOd samego początku było wiadomo że coś nie gra w temacie, a wpadli jak śliwka w kompot "cudownie" ocaleni od niechybnej śmierci, też pamiątam słowa Schetyny że on miał być w tym samolocie ale w ostatniej chwili zrezygnował....
Pomyślcie że Tusk, Kaczyński mogli o tym wiedzieć i paru wpływowych polityków i wystawili delegację na niechybną śmierć. Skoro poświęcili swoich kolegów z sejmu senatu, czyż mogą miec wzgląd na zwykłego "szarego" człowieka?
[Piotr / Gliwice] Brak Centrum Smoleńskiego jest jak brak Kontrwywiadu. Instytucja, która powinna istnieć i działać, lecz jej nie ma. Gdyby w Polsce należycie działał Kontrwywiad to by nie było ani Smoleńska, ani kłamstwa smoleńskiego. Mamy jakiś Kontrwywiad-widmo bo nie działa dlatego, że sam jest przesiąknięty agenturą. Dlaczego tego nie rozumieją polskie elity?
OdpowiedzUsuńCentrum Smoleńskie ma być placówka obywatelską, wolną od ludzi uwikłanych, ale faktycznie ma to być placówka, od której zależy bezpieczeństwo, nie tylko Polski. Zawsze istnieje grupa ludzi, którzy nie są wojskowymi czy policjantami, lecz są na tyle blisko tematów bezpieczeństwa, że do nich propozycja Centrum jest adresowana. Czy znają Orędzia o Centrum?
Szczegółowa wiedza o Smoleńsku z pewnością wzbogaci naszą wiedzę o tragedii, ale czy te szczegóły przechylą szale kłamstwa smoleńskiego? Czego potrzeba, aby te szale się przechyliły? Społeczeństwo musi zrozumieć kilka spraw. Przede wszystkim to, że żyjemy w świecie coraz doskonalszych oszustw. Masoneria od wieków szkoli się w kłamstwach. Teraz jest takie nowe określenie Deepfake (głębokie oszustwo). Chodzi o to, że współczesny informatyk potrafi sprawić, że na ekranie telewizora przemówi doskonała kopia Trumpa lub Putina (a oni sami nic o tym nie wiedzą). Chodzi o to, aby nie ufać zbytnio telewizji. Ten film może szokować, ale prawdę trzeba znać nawet, jeśli szokuje: https://www.youtube.com/watch?v=mUfJOQKdtAk
takaprawda
OdpowiedzUsuńEwidentnie o wrogach wewnętrznych
...człowiek zabija brata, tak jak Kain zabił Abla. Potrzeba było tej ofiary, tak jak trzeba było Mojej Ofiary.
Ja: Jeżeli Ofiara to musi być i kat?
JEZUS: Tak -
Ja: A w tej tragedii dla Narodu Polskiego?
JEZUS: Jest i kat. Dlatego potrzeba, aby narody w całym świecie padły na kolana przed Bogiem, bo w każdym państwie jest Kain i Abel - jest zło i dobro.
.....
. To, co wydarzyło się w ostatnich dniach jest właśnie takim znakiem, gdyż ta ofiara zamordowanych ludzi w samolocie, ukaże w niedalekiej przyszłości prawdziwy sens Bożego planu. Sami możecie zauważyć, jak bardzo jesteście jako naród manipulowani; jak na siłę próbuje się zniewolić wasze myślenie, abyście nie byli wolnym narodem
....
Drogie polskie dzieci, to wydarzenie ukazuje jeszcze jedną sprawę, że diabeł, przeciwnik, czyni wszystko, by osłabić wasz naród i w pełni zniewolić. Jego zwolennicy pracują nie tylko zewnątrz, ale także i wewnątrz.
...
Nie sądźcie także, że wielu z tych, którzy płakali nad grobami zamordowanych, czyniło to szczerze. Nie dajcie się zwieść diabłu, który jest przebiegły. Jeszcze nie ugaszono pożaru, a już była gotowa lista tych, którzy mają objąć stanowiska po umarłych.
.....
Wypadek samolotu nie był przypadkowym incydentem, lecz ZNAKIEM, że czas nadszedł i wy - jako naród – powinniście podnieść się z kolan i jak zawsze w takich sytuacjach wzywać pomocy Nieba.
http://www.duchprawdy.com/prorocy_o_katastrofie_smolenskiej.htm
[Joanna]
OdpowiedzUsuńKochani,
Piszę o pewnej sprawie, o której zrobiło się głośno w mediach lokalnych w mojej okolicy.
Sprawa dotyczy zignorowania mandatu za nieprzestrzeganie noszenia maseczki.
https://kosciannasygnale.pl/2020/07/02/mezczyzna-nie-przyjal-mandatu-za-brak-maseczki-sad-odrzucil-wniosek-o-ukaranie/
Jezu Chryste Królu Polski -Boże porządki zaprowadzający w Polsce -zmiłuj się nad nami Polakami!
Coraz częściej słychać, że policja nie ma prawa wlepiać mandatu za maseczki bo nie ma ogłoszonego stanu wyjątkowego, czy tam klęski żywiołowej. Więc nie mają prawa nas karać.
UsuńAle niech tutaj się jakiś prawnik wypowie...
[Joanna]
OdpowiedzUsuńJeszcze jeden link do tematu maseczek. Bardzo ciekawe podejście autora do tematu.
https://www.youtube.com/watch?v=xoxSsLwpcps
[Konrad]
OdpowiedzUsuńTo samo z wyborami, politycy i służby widzą że z roku na rok można sobie pozwalać na coraz więcej więc jest co widać, nawet w chwili obecnej, wiecie o co chodzi. Do ludzi nie przemawia fakt że I ani II tura jest jakby ich nie było.
Co ciekawe zobaczcie na stronę internetową petycje online, jak trudno jest w sieci zdobyć kilkadziesiąt tys podpisów pod daną petycją do władz rządowych czy samorządowych... I co mówić, co myśleć jak do I tury weszli kandydaci na prezydenta kraju który nie dostali nawet 1% poparcia od społeczeństwa. W 2015 roku w czasie wyborów były bardziej znane nazwiska w rywalizacji i tylko 3 z 11 nie zdobyło 100 tys głosów z czego dwóch kandydatów wyraźnie przekroczyło 50 tys głosów i tylko jeden nie zdobył 30 tys głosów mimo że ponoć... wszyscy zebrali 100 tys podpisów. Dzisiaj sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Ktoś powie decydują debaty w mediach, ale czy na pewno taka jest prawda?
Niestety ludzie tego nie rozumieją i śmietanka na górze o tym doskonale wiedzą i dobrze się bawią w tym temacie.
A po to się robi zadymy ( powstanie Kod), próby zmian w konstytucji, zmiany w sądownictwie- nic nie zrobili, w państwie po to aby ludzie o np. Smolensku zapomnieli i nie zadawali pytań, nie zadawali pytań o Amber Gold, o sprawę Adamowicza. Czemu PO nie domaga rozwikłania śmierci prezydenta Gdańska, czemu nie ma winnych ludzi, polityków. Widzą i posuwają sie do przodu. Rząd PiS dał zielone światło dla instalacji 5G, w stolicy dz. Praga, powstały pierwsze tego typu w naszym kraju urządzenia do przesyłu. To tak dla zrozumienia pewnych spraw pokazuję co jest grane w Polsce.
Małgorzata.Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus Król Polski
OdpowiedzUsuńBardzo ważny link do wywiadu z pania Haliną Kunicką odnośnie ukraińców.Wygląda na to że misja Pana Cypraiana względem ukraińców przybliża się.Przepraszam że nie w temacie.
Z Panem Bogiem
https://youtu.be/Ne6gxtaCENk
Zadanie naszego proroka
(Monia) Lucyna Kulińska , historyk. Halina Kubicka jest piosenkarką
UsuńI tym razem też nie trafione. Piosenkarką jest Halina KUNICKA. Jeżeli tak będziemy szanować źródła, z których czerpiemy wiedzę by dzielić się nią z innymi, to wodę z tego źródła podajemy w brudnej szklance. Ładnie to tak?
Usuńhttps://youtu.be/Ne6gxtaCENk
OdpowiedzUsuńWklejam link do bardzo aktualnego materiału w 77 rocznicę "Krawej niedzieli" na Wołyniu. O tym, że mamy rządy niepolskie od lat.
Nie wiem, ilu nas zostało, którym się w ogóle chce o Polsce myśleć i ją dalej kochać. Proszę Was o te modlitwy nowennowe pokutne, o których mówił Grzegorz.
Odmawiamy z mężem 🙏 ratujmy Polskę!
Usuń[Piotr / Gliwice] Inscenizacja smoleńska była kłamstwem telewizyjnym. Nie miałoby to kłamstwo swojej siły, gdybyśmy usłyszeli o katastrofie w Radiu. Świat uwierzył w katastrofę na podstawie niezbyt długich fragmentów filmu, który nakręcił kamerzysta TVP. W książce "Maskirowka Smoleńska" przeczytamy (na stronie 206), że "służby rosyjskie musiały mieć czas, aby zyskać pewność, że film wygląda tak, jak wygląda."
OdpowiedzUsuńFilm zatem musiał być tak wyreżyserowany, aby odnieść błyskawiczny skutek na całym świecie, nie tylko w Polsce. Nikt by przecież nie oczekiwał od przypadkowego świadka katastrofy, że poprowadzi on szczegółowy reportaż o każdym ze szczątków samolotu. Widz uwierzy, że jakiś chaotyczny spacer po wrakowisku, rzeczywiście miał miejsce. Widzom na świecie wystarczyły nieliczne szczątki na ekranie. W ciągu kilku minut katastrofa stała się faktem medialnym. Skoro wszyscy wierzą w to samo.
W temacie wpływu telewizji na umysł, wiele mówi się przekazach podprogowych. Czyli, że bardzo krótkie odcinki filmu zdolne są kształtować nasze przekonania, o tym co się zdarzyło.
Kłamstwa telewizyjne to temat mocno niedoceniany. Bezrefleksyjność widza sprzyja kłamstwu smoleńskiemu. Tymczasem kłamstwa telewizyjne zasługują na odrębne badania i opracowania. Jaka książka jest dobra? Potrzeba zacząć od tematów prostych, gdyż nawet w muzyce pop byliśmy ofiarami kłamstw. Niemiecki zespół Milly Vanilly - kto inny śpiewał w studiu, kto inny w teledyskach i na scenie. Połowa zespołu Boney M miała podobnie. Telewidzu, czas się obudzić.
+ Jeśli chodzi o przekaz z 27 czerwca cz. 2 to ponieważ nie było żadnych prawie komentarzy w przeciwieństwie do części pierwszej można oczywiście nadal tam komentować.
OdpowiedzUsuńDałem nowy przekaz z moimi relacjami (ale przekaz w całości już był publikowany wcześniej) ze względu też na to, że był 10 lipca i chciałem się w tym czasie zmieścić.
Chyba, że jest dla czytelników jakiś problem w odbiorze drugiej części przekazu z 27 czerwca w przeciwieństwie do pierwszej.
+Jeśli chodzi o centrum Smoleńskie to ludzie tutaj od pewnego czasu wykonują właściwe działania. Zapewne spotkanie do tej pory mogłoby się odbyć.
OdpowiedzUsuńProblem jednak jest w tym iż ja mam tylko pomagać , być koordynatorem a nawet mniej na tym etapie. Natomiast wychodzi iż mój udział miałby być większy niż powinien ( na przykład dokładne analizowanie statutu, dodawanie czegoś odejmowanie, a nie jestem prawnikiem itd) ze względu na Boże posłannictwo. Na tym etapie powinien jednak być niewielki. I nie ma go większego a Pan Jezus nie dał mi poznać, że oczekuje go większego.
Mam swoje zadania i one są pierwsze i dlatego też to stoi.
Wyjaśnię wiernym czytelnikom dlaczego dałem teraz te moje świadectwa do tej pory nie publikowane.
OdpowiedzUsuńOtóż brałem to pod uwagę już po przyjeździe do Rzeszowa, chyba w roku 2018.
Pan Jezus też mówił, że trzeba to opublikować. Jest to w przekazie tylko nie wiadomo o co chodzi. Na przykład : „Tak, zrób to”.
Chodziło o to, że w związku z tym miałem wykonać pewną rzeczy a i samych materiałów po przyjeździe do Rzeszowa już gotowych nie miałem. Jakiś czas potem już je miałem, ale nie wykonałem tej rzeczy. Potem okazało się, że materiały na płycie i w wydruku zniknęły. Nie w tym sensie, że mi ktoś zabrał tylko zniknęły, diabeł je zabrał. Nie przeszukiwałem jednak dokładnie ponieważ chciałem robić jedną rzecz w związku z nimi a Pan Jezus do tego zachęcał. Ostatecznie od wiosny tamtego roku mój stan zdrowia był taki, że jak może niektórzy pamiętają z przekazów był wtedy czas, że nie mogłem ruszyć się z łóżka.
W lipcu ubiegłego jednak było ponaglenie co do do tego dodatkowego działania przed opublikowaniem, związanego także z wyjazdem, natomiast nie wyszło to z przyczyn zdrowotnych i innych. (Nie wyszedł też do tej pory na przykład wyjazd do Sanktuarium św. Filomeny pod Wrocławiem do którego nie raz się przymierzałem a trzeba tam być dokładnie 11 b. miesiąca.).
Odkąd zamieszkałem we wrześniu i w Krakowie i znowu chciałem sięgnąć do materiałów na początku tego roku to już były dwa mieszkania do sprawdzenia, jednak materiały zniknęły.
Chciałem opublikować na 10 kwietnia, ale jak piszę. Dopiero niedawno prawie kilka dni temu zabrałem swoją kopię. To też wiązało się z wyjazdem.
Kopia była u kogoś zaufanego dana nim zacząłem dostawać przekazy z poleceniem otwarcia jej i opublikowania tego w internecie w kilku miejscach gdybym umarł po prostu choćby na niezadbane zapalenie płuc, czyli z naturalnej przyczyny czy coś innego te materiały zostałyby opublikowane i i tak.
Teraz zaś wziąłem tę kopię którą dałem, Powiedziałem, że sprawa jest nieaktualna, zaś kopia mi potrzebna.
Zresztą kopia jest jeszcze w u kogoś innego i zaufanej osoby w jeszcze innej części Polski ale niepotrzebne było mi tam jechać.
Zatem gdybym nie miał możliwości opublikowania sam tego kiedy chcę ( czy też od czasu przekazów kierując się ewentualnym życzeniem Pana) na przykład z powodu naturalnej śmierci to zostałoby to opublikowane przez dwie osoby, a gdyby jedna z jakichś powodów nie mogła, przez jedną.
Szkoda, że czegoś takiego nie zrobiła na przykład Szczypińska czy inni, że w chwili ich śmierci automatycznie ukazuje się ich wiedza.
+ Acha no i zapomniałem dodać. Materiał swój wiedząc już, że go nie ma miałbym szybciej choć to wiązało się z wyjazdem, ale nadal chciałem tę dodatkową rzecz wykonać. Koronawirus to utrudniał jednak. Ta rzecz miała kilka elementów, jeden z nich mimo złagodzenia tzw, obostrzeń jest nadal trudniejszy do wykonania przez to a nawet niemożliwy może.
UsuńTeraz ostatecznie jest w otrzymanym przekazie krótka rozmowa o tym, aby już nie zwlekać skoro nie wykonałem tego dodatkowego działania przed opublikowaniem a i miałem zachętę co ciekawe ze strony sługi Bożego Izajasza Bonnera zakonnika i profesora Akademii Krakowskiej z którym wcześniej raz i kilka dni temu nawiązałem głębszy kontakt duchowy.
Wskrzesił zmarłe dziecko i do tej pory nie jest nawet błogosławionym mimo, że proces ruszył po jego śmierci. Znajdźcie mi współczesnych świętych, którzy wskrzeszali zmarłych.
Do współczesnych ludzi ,którzy mogą być świętymi znalazłem tylko współczesnego charyzmatyka o.Johna Bashoborę,który podobno wskrzesił dwie lub trzy osoby,pomógł też mojej siostrzenicy z opolszczyzny zmniejszając w znacznym stopniu astygmatyzm oka,
Usuń+ I ostatnie uzupełnienie.
OdpowiedzUsuńMiało to być opublikowane w więcej niż jednym miejscu. Skorzystałem więc ze swego konta na Neon 24 i Salon 24. I mam po tym niesmak. Na Neonie 24 żałosne ilości wejść o wiele mniejsze przecież niż tutaj, na Salonie 24 zatrzymali obie notki, mają zero wejść to znaczy, że ich nie puścili.
No cóż , miało być więc jest. Jest jeszcze mój blog Cymes Mordor.
[Piotr / Gliwice] Powiedzieć, że masoneria szkoli się w kłamstwach, to jest mało powiedziane. Oni szkolą się na własnych zbrodniach. Czy to, co wydarzyło się w Mirosławcu dwa lata przed Smoleńskiem nie było doświadczalnym testem, rekonensansem?
OdpowiedzUsuńNie wiem, co rzeczywiście wydarzyło się w Mirosławcu, ale wyraźnie widać, w co uwierzyli wtedy Polacy. Uwierzyli, że nasi wojskowi są jacyś nierozgarnięci. Najpierw robią konferencję o bezpieczeństwie lotniczym, a potem wsiadają do jednego samolotu i rozbijają się.
Długo nurtowało mnie, dlaczego Polacy uwierzyli, że wszyscy dowódcy wsiedli razem do Tupolewa? Uwierzyli, gdyż tak nasze wojsko pokazano w Mirosławcu. Pracowano nad tym i przetestowano to. Z tego samego powodu Smoleńsk jest dla nas niebezpieczny, bo Smoleńsk czegoś masonerię nauczył. Wybadali na co Polacy się nabiorą i znowu wykorzystają naszą niewiedzę.
O tym, że Mirosławiec był testem smoleńskim, przyszło mi na myśl słuchając tej wypowiedzi: https://www.youtube.com/watch?v=f6w0Awp5EEI
Ja mam takie pytanko do Was...idziecie głosować ? Ja już sama nie wiem co robić:( było mówione w orędziach że wynik przesądzony itd ale presja robi swoje...
OdpowiedzUsuń+OK
UsuńJeśli ktoś zechce odpowiedzieć to pamiętajcie, że jeśli nie chcecie naruszyć ichniej żałosnej ciszy wyborczej trzeba to sformułować bardzo lakonicznie.
O innych kwestiach było też we wcześniejszych przekazach. Informacja M. Kolonko która potwierdził Pan Jezus wyklucza de facto udział w wyborach. Choćby tylko to, ale jak kto chce koniecznie i Niebo tego nie zakazuje.
[Kalina] Ja byłam, zamalowałam obydwóch. Poszłam, bo mi bliscy nie dawali spokoju... przecież wóz strażacki gmina może dostać za frekwencję... żenada..
UsuńMi rodzina tez nie dawała spokoju - ja powiedziałam, że nie pójdę i nie poszłam. Trzymałam się tego co postanowiłam. I tak jak pisałam wcześniej - wybierając mniejsze zło nadal wybieramy zło.
Usuńtakaprawda
OdpowiedzUsuńhttps://gloria.tv/post/o8t27HgtDd2t1L6TeEKuRcn2M
Zamach warszawski oszustwo smoleńskie
takaprawda
OdpowiedzUsuńPo kolei wykluczają bogobojnych kapłanów, tym razem ks. Jarosława Cieleckiego
https://gloria.tv/post/TXXm3DEW6wJr41vLzBzBHkfWf
takaprawda
OdpowiedzUsuńJest nowe przesłanie u Anny
https://anna-od-jezusa.pl.tl/Lipiec-%231.htm
Jaka jest geneza Pańskich - o ile są Pańskie - piątkowych 2 wpisów na wygasłym, a w każdym razie uśpionym koncie na salonie 24?
OdpowiedzUsuńCzemu mają służyć?
15.03.2020 potwierdzona jest liczba 200 ofiar śmiertelnych do czerwca. Za to liczba 100 000 zgonów została zredukowana do 90 000. Pojawia się też niezwykle optymistyczna informacja – brak ofiar w lipcu. A więc mamy łagodny wzrost zachorowań do czerwca, potem niebywale dynamiczny skok zachorować, niczym tajfun w czerwcu i wręcz cud na początku lipca – zakończenie oczyszczenia. Kolejna optymistyczna wiadomość to niedopuszczenie do ustawiania masztów 5G w Polsce.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tej wiadomości wszystkich zacząłem uspokajać, jeśli idzie o koronowirusa i 5G. Powtarzałem, że najgorzej będzie w czerwcu, a w lipcu wszystko się zakończy, nie będzie żadnych ofiar. Powtarzałem, aby w czerwcu przygotować się na niebywale gwałtowny wzrost i dodatkowe obostrzenia i jednocześnie pocieszałem, że w lipcu wszystko zniknie. Zachęcałem do czytania tego bloga. Jak na tym wyszedłem? Chyba każdy się domyśla.
Wystarczy spojrzeć na rzeczywistość. Opieram się na danych podawanych przez media. Do czerwca zmarło ponad 1060 (zamiast 200). Do lipca zmarło ponad 1460 (zamiast 90 000/100 000). W lipcu pojawiają się kolejne ogniska zachorować, notowane są kolejne ofiary śmiertelne. A przecież miał nastąpić przełomowy moment. A co z antenami 5G? Tylko przykład: W maju rzeszowski portal informacyjny z radością poinformował o zamontowaniu pierwszej anteny 5G.
Ci ludzie pytają się dzisiaj. Mówiłeś, że będzie tak, a było tak. Nie wiem co im odpowiedzieć. Nie wiem jak mam bronić tych przekazów. Generalnie nikogo w tej chwili nie namawiam do czytania tych przekazów, ponieważ czuję się zdezorientowany.
Dokładnie mam tak samo... ;/
UsuńPan Jezus w mówił że będzie więcej zarazem w maju ponieważ ludzie się nie nawracają i powielają grzechy np.komunia Św na rękę,a w czerwcu tak naprawdę nie wiemy ile jest naprawdę zachorowań,ale trzeba brać pod uwagę że media nie podają prawdy!zwłaszcza że te orędzia są czytane przez wielu i to przez tych również co mają władze szkodzić tym orędziom.W lipcu już słyszałam o zarażonych Ukraińcach co zbierają truskawki, a byc moze te wypadki śmiertelne sa wśród nich(oni często ukrywają swoje pochodzenie).Pan Jezus mówił o braku śmiertelności wśród Polaków ale że milion będzie zarażonych (fałszywe testy).Takze nie licytujemy się jak mówi prorok Grzegorz ale cieszmy się że Bóg wysłuchał naszych modlitw i zmiłował się nad nami😊 Chwała Tobie Chryste!
Usuń[ObjawieniaOlawskie.pl]
UsuńAleż ucisk nas czeka, to znaczy – po ludzku – pogorszenie się sytuacji. Że Miłosierdzie było większe, niż ktokolwiek przypuszczał – to świetny znak na przyszłość.Czy to powód do zmartwień? Niespecjalnie chyba. Co do anten, to jest to kłamstwo, bo to nie jest 5G to chińskie, mordercze, tylko jakaś inna częstotliwość dotychczasowych sieci, zmienili specyfikację, nazwę i nazwali to 5G – ktoś już gdzieś w komentarzach o tym pisał. A, że nazywają to 5G, no cóż, ale to nie ta antena chińska, to nie jest to samo, nie mówię, że jest nieszkodliwe, ale nie jest tym śmiertelnie niebezpiecznym urządzeniem, to jest co innego.
Z tego, co wiem, to tak jest z tym 5G - może ktoś potwierdzi?
Co do treści komentarza, to przecież mistyk Grzegorz w poprzednim filmie, tym 40-paro minutowym mówił o tej liczbie ofiar.
Co do 200 ofiar do czerwca ,Pan Jezus uprzedził, że nie utrzyma tej obietnicy czyli ,że będzie więcej. Nie wiem, ludzie chyba nie czytają każdego orędzia, albo gdzieś się gubią. Druga sprawa, w orędziach u Anny jest jasno powiedziane ,że informacje w mediach są fałszywe. Trzecia sprawa , u Grzegorza było mówione (chyba w kwietniu) że na skutek różańca o 20 i koronki , liczba ofiar śmiertelnych na koronawirusa spadła ze 100000 do 90000 ,później było chyba 85000 później 50 coś i 40 coś. Na tym informowanie nas o liczbie ofiar śmiertelnych się zakończyło się. Nie znaczy to że ostania liczba jest finalną gdyż modlilismy i modlimy się dalej. Co do lipca ,nie wiadomo do końca jaka jest prawda. Może Pan Jezus będzie łaskaw powiadomić nas jak sytuacja wygląda. Na media to Pan nawet nie patrz.
UsuńPanie Grzegorzu musi pan obejrzeć orędzia proroka Grzegorza też i tam było mówione, że dzięki
Usuńmodlitwom o 20.00 odmawianym tj. 4 Część Chwalebna Różańca Świętego i Koronkę do Miłosierdzia
Bożego, liczba zachorowań i zgonów będzie spadać i jak widzimy spadła bardzo, bo plan uśmiercenia
polaków był wyliczony na 3 miliony, co Pan Jezus mówił w orędziach. Do modlitw dołączamy też Litanię
do Św Andrzeja Boboli( 3 razy dziennie, albo chodź raz), Nowennę do Andrzeja Boboli i 3 razy dziennie
Litanię do Jezusa Chrystusa Króla Polski w tych samych intencjach o ochronę nas i naszych rodzin, polaków
przed wirusami i też można dodać w prośbie i wszelkim złem. Jeśli chodzi o znajomych, ja mam podobną sytuację, bo mówiłem i o zapasach żywności i innych rzeczy, oraz podobnie o najgorszym czerwcu...Ale niech pan pomyśli, czy to nie jest wielka łaska ? Lepiej by było oglądać ludzi padających i umierających na ulicach
i też nasze rodziny mogłoby to dotykać. Ten, kto źle to odbiera to robi błąd, bo powinien się cieszyć, że mamy ochronę. Także trwajmy na modlitwie i prośmy, bo wróg nie śpi...a co kto myśli...trudno...jak machnie na
wskazówki ręką to będzie można zacytować fragment pewnej piosenki " JEST ZA PÓŹNO, ZA PÓŹNO NA ŻALE I ŁZY...
MOGŁEŚ POMYŚLEĆ WCZEŚNIEJ O TYM..."
[Konrad]
UsuńPanie Grzegorzu, przecież służby oraz masoneria wiedzą o działalności proroków Bożych, znają te liczy równie dobrze jak my i mają mozliwości aby przez swoje media korporacyjne i państwowe to kontrolować.
Jakby mieli podać prawdziwe dane na Czerwiec br., bo wybory na prezydenta RP nie mogłyby sie odbyć 28.6 oraz dzisiaj więc musieli kombinować, nawet od Bożego Ciała, skasowali raport wieczorny o stanie zakażeń na dobę zostawili tylko ten z godziny 10 rano. Nie dało to już Panu do myślenia?! Musieliby zamknąć niemal całą gospodarkę na 2-3 tygodnie a wtedy prezydent Duda poniósłby klęskę.
Wg. sytuacji w Polsce chorują już tylko ukraińcy, a co ich nie można podpiąć pod raport o stanie epidemii w Polsce? Przecież mieszkają u nas. Natomiast raporty śmiem twierdzić są fałszowane od 1 dnia od kiedy się pojawiły i pod to prowadzą rozgrywkę w naszym kraju w wielu poziomach w tym aby zdyskredytować Proroków Cypriana, Grzegorza, Annę od Jezusa, a także mogą wykorzystać po wyborach raporty aby podkręcić panike w Polsce. Przypomnę że Czesi i Węgrzy już powoli zapominają o sprawie u nas cały czas jest utrzymywana na podobnym poziomie podstawowego poziomu strachu.
To na pewno jest próbą dla ciebie, możesz zobaczyć po tym jaki jest ten Bóg w twoim sercu - na jaką miarę szyty. I sama też się na tym czasem łapie, że Bóg na być taki i taki, a on jest ponad tym wszystkim. Wydaje mi się, że dobrze że tak odczuwasz, bo to jest dla Ciebie szansa na rozwój duchowy.
UsuńTo że jesteśmy oszukiwani przez media to jedno, a to że Boże Miłosierdzie działa wciąż to drugie. Myślę, że aktualnie nie jest istotna dokladna ilość zakażonych, suche fakty to szkiełko i oko. Bo w kluczowej sprawie na tamten moment dot. robienia zapasów, ten kto posłuchał nie zawiódł się. Przede wszystkim szukaj Chrystusa,a nie zawiedziesz się, bo chodzi przecież żeby ocalić dusze
[Henryk]
OdpowiedzUsuńCena na bazarku na godzinę 15
Budyń - 52zł i 20gr
Dżem - 47zł i 80gr
Pozdrawiam In Christo
Do KarolinkiM.
OdpowiedzUsuńJeśli Pani uważnie czytała te orędzia, to jest w nich wyraźnie napisane,że tego wirusa w lipcu 2020 r. w Polsce nie będzie. Dodam,że było o tym nie raz wspomniane. Także proszę nie pisać, że nie wiadomo jaka jest prawda co do lipca. Slowo Boga jest samą Prawdą, skoro tak Pan Jezus powiedział to tak jest i nie wyobrażam sobie aby było inaczej. Co do mediów- jak najbardziej zgadzam się..są zakłamane i nie podają prawdy.
Przyznam,że sam początkowo zastanawiałem się nad tym, jak to jest, że mamy lipiec a tu wciąż nowe zakażenia i zgony.Jednak wiadomo nam,że media są tak zniewolone kłamstwem,że nie mogą podawać prawdy. Dlatego stosują wszelkiego rodzaju chwyty w większości nie majace nic wspólnego z prawda.
Serce kraje mi się z żalu, gdy wspomnę że Polska mogłaby uniknąć tej zarazy gdyby polski rząd i episkopat z wszystkimi honorami przyjął i ogłosił panowanie Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Tak się nie stało jak wiemy, a potem w dobie epidemii zamknęli kościoły, nakazali przyjmowanie Pana Jezusa w komunii św. na rękę. Nie mamy niestety żadnego autorytetu duchowego, jestem pewny, że Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński nie dopuściłby do tego co widzimy w kościele i byłby dla nas wiernych prawdziwym ojcem duchowym narodu. A co do ówczesnego prymasa..w ogóle nie widać jego poczynań..taka byle jakość, letniość i obojętność.
Z Panem Bogiem.
Z tą prawda lipcową chodziło mi o to, że lipiec jest długi i może chodziło o konkretną datę, A nie mam zbyt dobrej pamięci, nie pamiętam jak to dokładnie było w przekazie. Widać zresztą po moim komentarzu ,że zawiera wiele "chyba".
UsuńPrzemknely mi też przez myśl dwie sprawy. Prorok Cyprian pytał wtedy Pana Jezusa czy to będzie podobnie jak w momencie zwycięstwa z bolszewikami 100 lat temu ,bo ta data ,setna rocznica się zbliża. I druga rzecz, żaden prorok nie odwołał modlitw o 20 o ochronę przed koronawirusem i zniszczeniem go,to dlatego tak napisałam jak napisalam:)
Co do autorytetów duchowych to nie muszą to być arcybiskupi czy prymas.
Ksiądz Piotr Glas czy ks Dominik Chmielewski są np duchownymi z prawdziwego zdarzenia i mogłabym ich słuchać bez końca:)
Duch Święty działa w nich niesamowicie.
Jedyne co jeszcze musieli wspominać to posłuszeństwo wladzy Kościelnej...
Jak staną duchowni po "Globalnym Pakcie Edukacyjnym" przed wyborem czy być posłusznym "władzy" ziemskiej czy Niebieskiej to wtedy będzie wiadomo, kto stawia Boga jednak wyżej niż ślepe w tym przypadku posłuszeństwo
+
OdpowiedzUsuńKróluj nam Chryste!
Ze względu na 17 latka w domu, który wszystko kontestuje poszłam na bazarek, żeby w przyszłości wiedział co kupować a nie wierzył reklamie.
Od kiedy czytam Orędzia zastanawiam się niekiedy dlaczego powstanie Stowarzyszenia idzie jak po grudzie. Wewnętrznie czułam, że to nie jest problem tylko z ludźmi, znalezieniem odpowiednich ale także wpływ sił, których nie wolno wymawiać. Ale jeśli by miał to być wpływ tych właśnie to byłoby więcej trzaskania, ludzkiego zamętu. Więc może jest tak, że to dusze czyśćcowe blokują powołanie Stowarzyszenia. W umieszczonym opowiadaniu spisanym przy okazji scenariusza Pan Krzysztof pisze, że duszom czyśćcowym bardziej zależy na spokoju swych żyjących krewnych niż ujawnieniu prawdy. Jeśli dobrze pamiętam w Orędziu Pan Jezus wzywał by modlitwy za Stowarzyszenie zanosić do samego Tronu Bożego.
Opowiadanie o Sebastianie Kurek, jego tajemniczej śmierci zbiegło się z informacją otrzymaną o śmierci ks. Franciszka Blachnickiego. Zmarł 27 lutego 1987 w piątek po czwartej. O jego prawdopodobnym otruciu przez TW YON i PANNĘ rozpisywano się wcześniej. Warto zatrzymać się na pannie, która dzisiaj jest prezesem fundacji proaborcyjnej, zadeklarowanej feministki warszawskiej.
Jest na yt film ok 20min ,,Kulisy śmierci ks. Franciszka Blachnickiego".
https://youtu.be/L7Bj6WyzrAk
Dziękuję za opowiadanie Panu Krzysztofowi.
Dziękuję Panu Jezusowi za dzisiejsze Słowa do Anny od Jezusa ...wkrótce pełne się stanie Moje królowanie.
Nowenna przebłagalna proroka Grzegorza nas do tego przygotowuje.
Maria
https://anna-od-jezusa.pl.tl/Lipiec-%231.htm nowe orędzie ☺
OdpowiedzUsuń[Paweł]
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o liczbę ofiar wirusa, to też oczekuję jakiegoś wyjaśnienia. Oczywiście też się modlę o miłosierdzie i cieszę się że Pan Jezus jest łaskawy, ale jeżeli faktycznie On coś powiedział, to musi to coś znaczyć. Wiem, że mass media kłamią, ale też pamiętam, że było w przekazie powiedziane, że "będzie to oficjalnie podane"... Zatem nie chodzi o czekanie na sensację, tylko o wiarygodność, i proszę nie oskarżać pytających o brak wiary, bo jeśli przekazy są prawdziwe, to to musi istnieć wyjaśnienie, o co tutaj chodzi...
Ja to rozumiem tak,było podane w jednym artykule który dość szybko zniknął pod koniec maja ok 24 że liczba ofiar bez chorob współistniejących wyniosła 200. W tym artykule środowisko antyszczepionkowe mówiło że jest to faktyczną liczba ofiar śmiertelnych.Dla mnie to się zgadza.ok 24 maj liczba ofiar 200 a do 1 czerwca trochę więcej.Czyli to co powiedział Bóg: liczba niebedzie zachowana- niewiemy o ile. Natomiat pewne jest że faktyczne statystyki zawyazly i to grubo śmiertelność w górę. W czerwcu niewiemy ile umarło.Na nowotwór umiera ok 250 osób na dzien w Polsce. Teraz pewnie więcej i tego nie widać.Jezeli podobną ilość ludzi by umarła na cv19 myślę że też by tego niebylo widac nawet 500 na dzień.Ludzie się gorąco modlili o oddalenie zarazy i to otrzymslismy.Natomiast masoński rząd przyznał sobie zasługę wygrania z zaraza. To cud że Bóg daje nam jeszcze możliwość oddalenia kary bo jest jeszcze w Polsce garstka sprawiedliwych.Jedno jest pewne jest wielki ucisk bo sam straciłem pracę i ludzie chcący żyć z Bogiem będą doświadczać tego.Z Panem Bogiem
UsuńWłaśnie tu jest bezczelność pewnych władz światowych - na początku zawyżali, by wzbudzić panikę, a potem zaniżali, by się orędzia nie potwierdziły oraz by ludzie im nie wierzyli. Celowe to działanie.
UsuńJedyne co nam pozostało to tłumaczyć rodzinie, że statystyki podawane są nieprawdziwe. Trzeba im tłumaczyć, że masoni dobierają się coraz bezczelniej do Polski, to oni mają media pod swoimi łapskami. Dlatego trzeba polecać im, by szukały wiadomości i informacji w internecie, nie w TV czy radiu. W internecie mają o wiele większe spektrum źródeł, nawet tych zakazanych. TV to widać tylko to, co właściciel chce pokazać.
+ Grzegorz powiedział ,ze te dane cały czas się zmieniają z powodu modlitw,oraz ze są mocno przekłamane,pamietajmy również ze to nie jedyna choroba która ma nas dotknąć ,będą również inne nowe wirusy ,mogą wypuścić coś gorszego jak im się nie uda zabić ilości takiej jaką zaplanowali.Pamietacie modlitwę różańcowa 24.06. Była intenja o ochronę przed chorobami a nie choroba,Anna od Jezusa także pisała ze nawiedzą świat choroby (wirusy i bakterie)a nie choroba ! Może dlatego potrzebujemy bandaży np.Ostatnio słyszałam tłumaczenie apokalipsy przez pewnego księdza, który mówił ze możemy mieć owrzodzenia na ciele ,wiec może być różnie z tymi chorobami.
OdpowiedzUsuńZ Panem Bogiem
[Konrad]
UsuńPani Agnieszko owrzodzenie to efekt uboczny uszkodzenia chipa rfid w ludzkim ciele na dłoni albo na czole, to ta szczepionka z implantem która ma byc podana z niby powodu wirusa corona. W nadajniku jest bateria litowa, a tak Lit będzie oddziaływał na ludzki organizm poparzenia i owrzodzenia właśnie.
[ObjawieniaOlawskie.pl]
OdpowiedzUsuńNiedawno było mówione o tym, jak groźną bronią jest proca. Jeśli na drugim boku mamy maczetę, to proca pozwala bardzo zaszkodzić przeciwnikowi. Trafienie w głowę, czy w kolano unieszkodliwić go winno mocarnie i narazić na naszą maczetę. Za amunicję dobrze służą nakrętki M12, które kupimy w każdym sklepie z narzędziami, czy budowlanym. Cena wyn. około 12zł za kilogram, czyli około 70szt. Teraz pokażę Państwu ofertę, gdzie mamy procę, sporo kulek i jeszcze zapasowe gumy. Oczywiście, mogą być także inne proce (ten sprzedawca też ma), ale powinny mieć takie gumy mocnego typu, zazwyczaj okrągłe, złote, pomarańczowe, lub inne. Oto ta oferta, gdzie jest bogaty komplet, sama proca jest sporo tańsza:
https://allegro.pl/oferta/proca-profesjonalna-100-kulek-2xguma-regulowana-7289330368
Do tego dobrze jest załatwić sobie jakiś pokrowiec, proponuję wojskowe z demobilu takie torby, ale muszą być dosyć duże, aby pomieścić procę, kulki, czy nakrętki i jeszcze do tego kieszonka na zapasowe gumy. Taka torba załatwi nam problem przemieszczania się z procą, wyprawę dla ćwiczeń i jeszcze inne sprawy. Tu jest przykładowa duża torba, może też być tak zwany chlebak wojskowy WP, ale ta jest tańsza:
https://allegro.pl/oferta/oryg-torba-polowa-chlebak-haversack-dpm-used-6755453360
[Konrad]
OdpowiedzUsuńOstatnie orędzie o zaranie i jej skutkach, Proroka Grzegorza z Leszna, mówiło o 40 tys zmarłych oraz 400 tys zakażonych do 30.6.2020 roku.
To i tak niewiele w porównaniu do 100 tys zmarłych oraz 1 milion zakażonych osób gdyby nie modlitwy i zryw modlitewny tysięcy Polaków.
A jeśli Pan Bóg nie intronizowałby swojego Syna na Króla Polski. Prorok Cyprian napisał, że z powodu rozpylenia wirusa nad terytorium RP mogło umrzeć nawet 3 miliony Polaków zakażony byłby chyba każdy.
Cóż masoni użyją zapewne danych ze szpitali do swoich celów w określonym czasie. Przecież nasza gospodarka wygląda za dobrze i ludzie nie chcą się szczepić dobrowolnie....