piątek, 10 lutego 2017

Mieszkam w was w nadmiarze mojej miłości

     15 X (2016)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W rzeczy samej dziś słuchałem jednego i drugiego. Słów nieznanych mi do dziś do Alicji Lenczewskiej o walce. I zaraz obok  tej o walce. I było odpowiadające na moje wątpliwości związane też w tych dwóch rzeczach.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Boże bądź miłościw mnie grzesznemu Panie.

- Jesteś kwiatem, który pielęgnuję i hoduję.
Każdy z was jest kwiatem. Ja jestem ogrodnikiem. Jedni są różami, inni fiołkami, a inni tylko stokrotkami. Nie jesteście chwastami. Chwastem jest szatan. Niektóre kwiaty wymagają więcej pielęgnacji, inne mniej. Niektóre są delikatne i podatne na zranienia, inne silniejsze. Jedne chore, zaatakowane przez pasożyty i choroby, jeszcze inne zamierają, inne nie wzeszły, lub zostały zagłuszone przez inne kwiaty.
Ja jednak każdemu chcę dać życie i to życie wieczne.

Ty przypominasz kwiat polny. Te też hoduję. Kwiat polny przykurzony ciągle pyłem drogi. Ale to pył pochodzący z Ziemi. Czyż nie mówiłem o pięknie lilii polnych?
Jesteś kwiatem, który ucieszy oko kogoś kto zechce patrzeć. A Ja chcę i potrafię.
Dbam o kwiat polny. Rośnie nadspodziewanie pięknie. Jest sam. Poza gromadą innych. Ale cieszy oko wrażliwego wędrowca. Cieszy moje  oko.


-Takie moje złości, tyle razy w ciągu dnia. Jak mogę zapisywać..

Jesteś w trakcie leczenia. Moje słowa są pomocą i lekarstwem. Zważ więc na Moje Miłosierdzie i kiedy będziesz gotów mów o Nim innym, aby uratować dla mnie jak najwięcej dusz.

- Cóż ja mogę Panie.


- Jeśli zechcę będziesz wszystkim czym zechcę
. Ale nie działam bez zgody człowieka. Nie uczynię Cię jednak triumfującym mężem stanu. Bo chodzi mi o Twoje zbawienia, o Twoje życie, życie prawdziwe, które Ja daję, życie wieczne.
Gdybym dał Ci to, co tutaj chcesz, a Twoje życie poniosłoby uszczerbek, choćbyś nawet był i w czyśćcu dość krótko, mierząc ludzka rachubą, byłbym nie Bogiem Wszechmocnym, lecz oszustem, lub Bogiem niemądrym zabierając Ci to co dobre, a dając coś gorszego. Czyż nazwałbyś dobrym, a przynajmniej mądrym ojca, który gdy zbliża się pora obiadu, słucha próśb syna i daje mu wyłącznie słodycze?

- Dlaczego Panie nie mam więcej energii po tak wielkiej Twojej Łasce?

- Jesteś zmęczony. Twój duch jest zmęczony. Moje nadzwyczajne dary nie dają więcej energii, tylko miłość do Mnie, a raczej Moja w was, gdy ją dopuszczacie.
Wymagają też choć drobnych wyrzeczeń, jak Ci już mówiłem. To przecież i dla Ciebie oczywiste. Ty teraz nie chcesz jednak żadnych wyrzeczeń, chcesz „pożyć trochę”, jak mówisz, „na pewnym poziomie”.


- Co mam robić na najbliższe dni.

- Jak ci kiedyś powiedziałem, gdy miałeś Moje Słowa: "Módl się i pracuj". Kocham Cię i chcę dla Ciebie wszystkiego najlepszego. Na tej Ziemi też. Nie mogę jednak dawać Ci nic kosztem bliskości ze Mną zaraz po śmierci.
Gdybyś to rozumiał i wiedział co wtedy będziesz czuł, jak Mnie pragnął i cierpiał nie mogąc stanąć przede Mną, to od teraz byś nieustannie szukał umartwień i Mnie uwielbiał. Zrobiłbyś wszystko co możliwe, aby jak najszybciej się ze Mną zjednoczyć.


- Co Cię nurtuje  mój Synu?

- Ty wiesz Panie. Na przykład. Inspirowały mnie kobiety i świecka sztuka. Nigdy jednak prawie nie miałem natchnienia by napisać wiersz, opowiadanie, którego akcja toczy się w okresie Bożego Narodzenia, czy Wielkanocy.
Nie mam inspiracji w przypadku sztuki i idących z ducha tylko..


- Chciałeś powiedzieć płynących prosto z Boga.
A jednak Twoje serce biło i bije w kierunku wielu Boskich dzieł i znaków. To Cię  inspirowało. Że nie znalazło to miejsca w Twojej Twórczości. Częściowo znalazło.
Chciałeś Boga jako niewymagającego. Interesowała Cię chwila, niuanse, nastrój, rzeczy ulotne.
Moja zaś nauka pozwala twardo stąpać po ziemi. Nie żyć chwilą, wrażeniami, niuansami.
Nie ma w niej sztuki dla sztuki. Jak sobie mówisz : „ Co się nażyłem, to się nażyłem, a co się nie nażyłem, to nie nażyję”, w znaczeniu korzystania z tego świata. Widzisz więc jak to niepełne. Wiedziałeś o tym, ale chciałeś jednak iść swoją drogą.
Najważniejsze co rób to wystrzegaj się grzechu, głównie cielesnego i to za wszelką cenę.
   Nie lekceważ tego.


- Dlaczego Panie jestem taki zmęczony, jak piszę?

Taka łaska musi być okupiona choć drobnym dyskomfortem, choćby zmęczeniem.
Zapisujesz słowa samego Jezusa. Musi być choć drobna ofiara.


- Chwała Tobie Panie.


- Nie lękaj się. Będziesz się i w tym upewniał.
Daję Ci tyle ile teraz mogę i ile aktualnie możesz przyjąć.
Twoje złości. Przepraszasz i wzywasz Mnie. Powstrzymujesz się od grzechu. Złości są spoza Ciebie, choć równocześnie dałeś im punkt zaczepienia. To co Ci przekazałem we śnie: „ Na dnie Twojej duszy zalągł się brud”.
{sen około dwa lata, lub trzy lata wstecz} Czyż mogę mieć pretensje do chorego, który prosi o kurację. Tak, zaraz wzdryga się przed nią, chce żyć jak dawniej, lekarstwo nie smakuje, pociecha w postaci ukojenia również nie daje mu ukojenia. Czyż Ja, lekarz, miłosierny Jezus mogę nie mieć cierpliwości do takiego pacjenta?

- Dlaczego Panie Jezu nie chciałeś abym jednak odmówił część różańca, aby choć trochę się oczyścić?

Wybieram to co słuszne w oczach Moich, a jestem nieomylny.
Teraz postąpiłem, chciałem, w ten sposób, aby przekonać Cię o Swojej miłości, w tym jednym aspekcie. Nie jestem Bogiem wyliczonym i dzieciom swym nie odliczam każdej monety, każdego denara mojej łaski. Jestem Bogiem hojnym.

Daję nawet w życiu człowieka mniejsze zło, gdy ten nie chce wybrać dobra, choć bardzo mnie to boli.
Człowiek jest dla mnie jednością i całością.
Nie jest tak, że kocham kogoś młodego bardziej, a potem mniej.

Nie patrzę na człowieka przez pryzmat jego urody i wdzięku. Wszystko to małe.
Wszystko to wiem, bo wszystko stworzyłem, wszystko to Moje, we wszystkim jestem, ale nie patrzę na człowieka w ten sposób.

Jestem w każdym Twoim organie, każdego człowieka. A zwłaszcza (słowo nieczytelne w rękopisie) moje Ciało i moja Krew.

 
Mieszkam w was w nadmiarze mojej miłości.
Uczyniłbym wielkie cuda i jeszcze większe niż Eucharystia, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego i nie ma żadnych granic. Bo przecież nie może być tak, że Bóg ustanowił Eucharystię i nie potrafi uczynić już nic większego. A potem gdyby uczynił rzecz jeszcze bardziej wielką i nie potrafiłby uczynić jeszcze większej.
Tak Eucharystia to największa rzecz we Wszechświecie. I jak została dana.
Jednak Bóg nie ma ograniczeń.
Jestem niepojęty do końca i nieskończony dla dobrych duchów, które są ze Mną od dawna, a niektóre są potężne. I pełne łaski.

Więc niech nikt się nie dziwi, że powiem iż choć Eucharystia wydaje się szczytem Boskiej myśli, Boskiego dzieła, myśląc po ludzku, to Bóg nie potrafi uczynić nic wspanialszego.
Nie mam żadnych ograniczeń.


- Chwała Tobie Panie!

Nie martw się o to, że nie odwiedziłeś mnie w Legnicy, nie oddałeś chwały wobec Mego cudu.
Dla Ciebie też ważna byłaby otoczka. I sama jazda i wizyta w górach może i młode dziewczęta na ulicy. Dlatego nie uczynię tutaj nadzwyczajnego zdarzenia, abyś mógł pojechać. Na tym etapie, jaki masz, do dzisiaj.

W tym względzie wszystko być może, ale na dziś nie dam Ci nadzwyczajnej łaski, abyś {usunięte w upublicznieniu krótkie dookreślenie w kwestii egzystencjalnej} mógł się tam udać. Tym bardziej, że chciałbyś od razu w góry, a może do kina we Wrocławiu. Nie tylko (więc) Ja Mój synu. Tak miłe mi jest Twoje pragnienie i błogosławiłbym Ci gdybyś pojechał, ale niczego nadzwyczajnego nie czynię.

- Chwała Tobie Chryste.

- Czego chciałbyś jeszcze dziś?

- Wpaść na jakiś pomysł, który pozwoliłby mi zdobyć trochę środków na różne potrzebne sprawy.

 - A w sensie duchowym?

- Aby (chodzi o najbliższą osobę) chciała posłuchać, obejrzeć coś religijnego i abym się z tym nie męczył przekonując ją.
I jeszcze Panie abym dostał to dziś co Ty chcesz.


- Przerwij, a potem wróć do pisania.
Zostawiam ci wolną rękę co do modlitwy i innych rzeczy.


- Chwała Tobie Panie.

(prawdopodobnie następny dzień, ewentualnie inna pora dnia).

- Pisać Panie?

- Tak, pisz.
Nie lękaj się.
Czasami uda Ci się coś uczynić dobrze w Moich oczach, czasami nie, ale liczy się całość i meta.

Zachowaj wiarę. Pokładaj we Mnie nadzieję. Ofiaruj Mi swoją miłość i wszystko czym żyjesz. Łącznie z tym co Cię otacza. Dziękuj przede wszystkim za moją miłość w Tobie, za nieustanną ofiarę Mszy Świętej, jak teraz sobie przypomniałeś w oglądanym z (najbliższa osoba) filmie.
Stosuj te zasady, jak należy odbierać Najświętszą Moją ofiarę.
Zrób tak, żebyś to pamiętał i stosował podczas każdej mszy świętej.
Ja Ci daję wskazówkę, czy iść do Komunii, jak nie jesteś tego pewny dostaniesz taką jutro.


- Panie chciałbym Cię tylko przyjmować zaraz po spowiedzi.

- To chwalebne, ale nie czyń tak zawsze. Potrzebujesz Mnie wiele. Proś o wyłączenie ze wszystkiego, gdy mnie przyjmujesz i skupienie się tylko na Mnie.
Tak, to trudne dla ciebie tutaj szczególnie, ale też ze względu na cechy, które sam w sobie wykształciłeś.
Nie od razu się to zmieni o 360 stopni, ale jeśli będziesz tego pragnął nastąpi to szybko.

Pamiętaj, że teraz każdy upadek cielesny przygwoździ Cię mocniej i na dłużej.
Musisz uważać, być skupiony i czujny. Walcz synu, a masz do pomocy całe Niebo.


- Ale tego się nie czuje Panie, tej pomocy Nieba.

- Mówiłem Ci i mówię i innym, aby nie polegać na uczuciach, emocjach. Pomoc jest z Nieba dana każdemu, kto walczy, a sam to właśnie odczułeś podczas poprzednich przekazów gdy pod wieczór odczułeś ulgę nagle i wiedziałeś, że to wsparcie z Nieba. Wiedziałeś, że od Anioła i Aniołów i może świętych.

- Teraz jest jakoś gorzej Panie.

Musi być gorzej.  Nasiąknąłeś po tym przez półtora roku brudem i nieczystością. Nie cały czas oczywiście, ale jednak. Po takiej Mojej łasce, taki upadek jest niebezpieczny. Więc musi być trudniej. Na takie dusze przeciwnik jest szczególnie łasy. I zaciska swoje pazury na gardle szczególnie łapczywie.


- Jak wynagrodzić za to Panie Jezu?

- Trwaj we mnie i bądź czysty.


- A moje złości?

- To minie. Dostajesz łaski ( bądź „łaskę” w rękopisie). Teraz trwa walka. Początki są trudne, jak Ci powiedziałem.
Drogą jestem Ja.
Nie martw się zbytnio. Podsunąłem Ci myśl: Msza Święta odbywa się dla oka ludzkiego w zwyczajny sposób. A jednak jak  widzisz dzieją się w niej rzeczy o kosmicznym ogromie.
Tak i tutaj. Jest Twoja zwyczajność, którą uważasz za marną i której nie chcesz, (ale dziękuj nieustannie za to co od Boga dostajesz) I jest Mój przekaz Jezusa Chrystusa.

Kapłan nieraz grzeszy i być może niedobry człowiek, ale tak samo przychodzę przez jego ręce, jak przez dobrego kapłana.
Ale kapłan wykonał pewne minimum w moich oczach. Jest tym kapłanem. Przychodzę przez jego ręce, ale nie kogoś świeckiego. Poświęcił lata na to by nim zostać. Coś dał od siebie.
Pamiętaj, że posługuję się Twoim umysłem. Moje słowa płyną przez Twój umysł i jak jesteś śpiący, albo pogrążasz się w znużeniu – nie mogą.


- Chwała tobie Panie!

- Jesteś śpiący i znużony mój synu.
Błogosławię Ci na tę noc i na niedzielę.
Staraj się pamiętać podczas mszy o tym co zostało przekazane Catalinie Rivas. W modlitwie proś o to, by być dobrym dla
(najbliższa osoba) i wynagradzający mi nią za swoje grzechy cielesne.
Pokój niech będzie z tobą.

Śpij Mój Synu.

- Bogu niech będą dzięki.

- Za co?

- Za wszystko.

- Otaczam Cię ojcowskim okiem. Nie lękaj się. Oddaj się Bogu przed snem i Mojej Matce. Wynagradzaj Mojemu Sercu choć przez chwilę i kochaj Mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.