niedziela, 30 kwietnia 2017

Wielka Środa 12 IV 2017 Wizja innego życia od urodzenia w rodzinie bardzo biednej/ "Czy ja to byłbym ja z innych rodziców"?



Wielka Środa

  12 IV (17)



Pisz dziecko



- Wczoraj powiedziałem Ci jaki byłbyś gdy byłbyś bardzo  bogaty z urodzenia.

Dzisiaj opowiem Ci jaki byłbyś gdybyś był bardzo biedny od urodzenia. Niekoniecznie urodziłbyś się w Polsce i zwłaszcza w waszych czasach. U was jest pomoc socjalna, są różnego rodzaju wsparcia. Wreszcie gdy dzieci byłyby bliskie zagłodzenia mogą trafić do przytułku zwanego domem dziecka gdzie mają zapewniony wikt i opierunek do 18-tego roku życia.



Musiałbyś (gdybyś się tak urodził) pracować jako dziecko. Zarabiać na chleb swój i swoich rodziców. Z podobnymi Tobie żyłbyś i wzrastał.

Byłbyś też wtedy silniejszego zdrowia, bo nie podkopano by Twego zdrowia w niemowlęctwie, w szpitalu ( o czym jest w jednym z <opublikowanych> przekazów).

Chciałbyś zawsze wybić się i być bogaty. Tak by się stało. Swoje zamiłowanie do literatury, malarstwa, innych jeszcze sztuk ukrywałbyś przed otoczeniem i zostawiał na czas gdy będziesz bogaty i niezależny.

Szybko wyprowadziłbyś się z ubogiego domu.

Gdybyś już miał na tyle pieniędzy, że starczałoby Ci na życie pomagałbyś swoim dwóm siostrom.

Rodzicom nie chciałbyś pomagać (zresztą wtedy nie miałbyś jeszcze na tyle pieniędzy) i miałbyś do nich długo pretensje, że byli biedni, a Ty nie miałeś normalnego dzieciństwa, bo nie dość, że byłeś biedny to jeszcze musiałeś ciężko pracować.



Pisz dziecko

- A co byłoby potem?

Jak Ci powiedziałem potem byłbyś bogaty. Jaki zaś byłbyś wobec Boga i ludzi? Nadal pomagałbyś swoim siostrom. Będąc dość zamożny wydałbyś je za mąż za niebiednych, ale uczciwych młodych ludzi.

Sam zaś niosąc cały czas swoją skazę i nie mogąc znaleźć ukojenia zaszywałbyś się samotnie w dzikich zakątkach świata.

Byłby czas w Twoim życiu gdybyś przyglądał się różnym religiom i szukał sensu życia. Jednakże nie chcąc patrzeć otwartym sercem i pod wpływem urazy uznałbyś, że wszystkie religie opierają się na oszustwie, manipulacji, że prawda nie istnieje, a nawet jeśli to ty nie masz chęci i możliwości by jej szukać. Ponieważ byłbyś wtedy pod wpływem niektórych technik medytacyjnych wschodu Chrystus nie mógłby do Ciebie przyjść. Takie słowa jak: miłosierdzie zwłaszcza, ofiara zupełnie wtedy do Ciebie nie trafiały. Uznawałbyś, że jest realne, twarde życia i nic poza nim, a w każdym razie niewiele.

W swojej „filozofii” życia utwardziłbyś się i nie oczekiwał. Nie ożeniłbyś się też. Miałbyś romanse, nierzadkie, bardziej jednak zaspokajałbyś w nich zmysły niż uczucia. Z kobietami różnych ras.



Jak zaś zakończyłoby się Twoje życie i co byłoby po śmierci?

Pod wpływem sztuki, którą się zawsze interesowałeś stałbyś się wrażliwszy. Zacząłbyś malować dość dobre obrazy i nawet (także dzięki swoim pieniądzom) wystawiać je.

Trafili by do Ciebie przedstawiciele tych co chcą rządzić światem by wykorzystać Cię do swoich celów. Ponieważ proponowali Ci jeszcze większe pieniądze i wpływy, chociaż Ci na nich bardzo nie zależało, zgodziłbyś się.

Stopniowo wtajemniczałbyś się w ich rytuały nie bardzo będąc do tego przekonany, wszakże wpływy i pieniądze wzrosłyby i zauważyłbyś, ze mają realną władzę. Wytłumaczyliby Ci, że takie dzieciństwo jak Twoje nie miałoby miejsca gdy w pełni rządziliby światem. To Ci się spodobało. Nadal jednak byłeś dość zajęty rozlicznymi interesami, także malowaniem. Nie miałeś czasu poznawać i szukać pełnej wiedzy o nich. Byłeś zresztą związany tajemnicą, więc nie możesz o tym z nikim rozmawiać.

Stopniowo odkrywaliby przed Tobą szatański kult, a Ty przyjmowałbyś to bez oporu. Skoro dawali Ci wpływy i pieniądze. Wierzyłbyś w „energie”, w siły, ale osobowe zło, Bóg kontra szatan to były jakieś mity, o których kiedyś słyszałeś.

Ja patrzyłbym na Ciebie smutny. Smutny odkąd stałeś się bogaty, że nigdy nie byłeś wdzięczny Bogu, tylko uważałeś, że zawdzięczasz to sobie i może trochę losowi.

A przecież wiedziałeś, przy Twoich poszukiwaniach, choć pobieżnych, że wszystkie religie oddają hołd Bogu, choćby nawet bóstwom i wielu bogom i mówią, że trzeba im dziękować za dobre rzeczy. Wszystkie składają ofiary.

W to odsłanianie stopniowe przed Tobą zła nie angażowałbyś się ni sercem ni duchem, ale ono działałoby na Ciebie.

Wreszcie na znak wierności zażądaliby od Ciebie ofiary. Nie miałbyś żony ni dzieci więc zażądaliby od Ciebie dziecka Twojej siostry. Wtedy byś się zbuntował.

Zawiedzeni w swoich rachubach odcięliby swoją pomoc i Twoje wpływy i większe finanse zmalałyby. Ty jednak już przyzwyczaiłeś się do jeszcze wyższego poziomu życia i tu zacząłby się dla Ciebie problem.

Zostawili Cię w spokoju, zastrzegając, że masz siedzieć cicho.

Ty jednak tego nie zrobiłbyś.

Opuścimy już co i jak by to wyglądało.

Dość, że wiedzieliby o tym.

Najpierw zaczęli niszczyć Twój majątek i „dawać Ci nauczkę” innymi sposobami.

Ty jednak nie siedziałbyś cicho, ale przyjąłbyś wezwanie. Schowawszy część majątku w postaci złota na czarną godzinę zacząłeś resztą majątku z nimi walczyć. Wtedy postanowili Cię zabić. Bez ostrzeżenia już tym razem. Ty domyślałeś się, że chcą to zrobić.

Za resztę nie schowanego majątku drukowałeś książki i ulotki. Do wielu gazet nie mogłeś dotrzeć, dotrzeć to znaczy nic tam umieścić nawet płacąc za to, bo mieli tam swoich ludzi.



Trochę przypadkiem, a trochę dlatego, że włócząc się po świecie chowając się przed nim i zacierając tropy trafiłeś do Gaudelupe.

Dowiedziałeś się o obrazie tego co powinno się wiedzieć. Spłynęłaby na Ciebie Łaska. Trudno jej jednak byłoby walczyć z całym Twoim życiem. I z szatanem, którym Cię zainfekowali masoni, bez otwarcia Twego serca.

Zrozumiałeś jednak, że Twoje życie było smutne, bez serca, bez czegoś więcej. Licząc się z tym, że Cię zabiją (choć miałeś nadzieję, że resztę życia spędzisz w ukryciu. Zmieniłeś też swój wygląd, myślałeś też o operacji plastycznej).

Zacząłeś się zastanawiać nad tym co po śmierci. Zobaczyłeś tam takich jak ty byłeś w dzieciństwie, którzy nie mieli nic, a jednak byli szczęśliwi.

- Niecierpliwisz się co dalej dziecko:)

To tylko alternatywna wizja Twego życia, innego od urodzenia. Zatem zachowaj spokój:)

                    (dobrze dziecko

                      Wrócisz później)



Pisz dziecko



- Kontynuujmy zatem.

Moja mama patrzyła na Ciebie ze swojego nie stworzonego ludzką ręką wizerunku, patrzyła szczególnie. Zostałeś zapamiętany w Jej oczach. A to wielka Łaska.

Dlaczego? Wielka Łaska jest zawsze niezasłużona. I każda, ale szczególnie wielka.

                          (przerwano nam)

Pisz dalej dziecko

- Jest powiedziane: Znalazłeś bowiem Łaskę w oczach Boga.

Łaska. To niebiańska rosa zwilżająca dusze. Zatem znalazłeś Łaskę w oczach Boga poprzez oczy Maryi.

Łaskę pozwalającą zbawić się i ukazującą nową drogę.

Nie wiedziałeś co robić.

Ale wiedziałeś, że w Twoim życiu musi nastąpić zmiana.



Zatrzymałeś się tam kilka dni. I poszedłeś do spowiedzi, spowiedzi z całego życia, bo odkąd wyprowadziłeś się z domu nigdy się nie spowiadałeś.

Kapłan postanowił ci pomóc.

Dał Ci list polecający do przełożonego zakonu. Pojechałeś tam i spędziłeś jakiś czas. Płacąc za swoje utrzymanie.

Potem.

Potem dziecko było przed Tobą albo całkowite oddanie się Bogu < nie do końca czytelnie zapisane, zapisane w nawiasie okrągłym, prawdopodobnie („mieszkanie w klasztorze”)> albo życie „na własną rękę”. Oddanie się Bogu i wynagrodzenie mu. Uznanie swych win. Miałbyś tyle lat co ty teraz.

Nadal byłeś zainfekowany szatanem, choć nie opętany. Łaska Matki Bożej trzymała Cię w Jej bliskości potężną siłą, ale człowiek ma wolną wolę.

Na tym zakończymy moje dziecko tę wizję.

- Uwielbiamy Panie Twoje niedościgłe wyroki.

- Sam wiesz dobrze, dziecko, że nawet wybrani, a wiesz to po sobie, że mało uwielbiają, albo nieprawdziwie (przeszkodzono nam).



Pisz dziecko.

- Są tacy co uwielbiają w miłości, ale jakże ich niewielu.

Prawdziwie kochaj.

Prawdziwie bądź Mój.

Wynagradzaj mi.

Uwielbiaj Mnie za wszystko.

To Ci mówiłem: Za to co było i przede wszystkim za to co będzie.

- Tak, mówisz mi to, ale bardziej: mów sercem.



Dziecko drogie. Cieszę się, że Cię mam. Bardziej się będę cieszył gdy będę miał w Tobie odpoczynek, gdy szatan będzie całkiem zdeptany w Twoim sercu.

Zatem dziecko raduj się.

A teraz też Cię proszę współczuj Moim cierpieniom w Wielki Czwartek <nieczyt. zapis w rkp. Prawdopodobnie „ w ciemnicy”. Chodzi o cierpienia Pana Jezusa w Ciemnicy i w Piątek aż do śmierci.>

Trwaj ze mną w Wielką Sobotę.

Z tym Cię pozostawiam.

- Słodki Panie Jezu

Uwielbiam Twoje Imię i to co jest Twoje.

Bardzo marne, wiem i za to przepraszam.

Bogu niech będą dzięki.

- Panie Jezu, miałem zapytać i wielu pewnie chce wiedzieć: Czy ja byłbym ja z innych rodziców itd.?

Zatem czy gdybym się tak narodził z innych rodziców w biedzie, z innych w bogactwie „czy ja to byłbym ja”?

- Moje dziecko. Zależy co chcesz  rozumieć przez „ja”. Osobowość wykształca się. Geny rodziców mają tez znaczenie. Ma znaczenie środowisko.

Jednakże pamiętasz, że Bóg stwarza duszę a potem ją rani. To jest czysta dusza, która jest u Boga i nie ma nic wspólnego z embrionem. Zatem jest poza rasą, konkretnymi rodzicami.

Może być  u jakichkolwiek rodziców, można by rzec. Tyle, że u Boga nie ma przypadku. Tak, że i Twoja dusza mogłaby być tu i tam i jeszcze gdzie indziej, natomiast Bóg wie gdzie ją pośle.

- Panie Jezu to proste.

- Można tak powiedzieć:)

Z Bogiem moje dziecko.

- Bogu niech będą dzięki.

4 komentarze:

  1. Może chodzi o to, że rani ją oddalając od siebie, a umieszczając w ciele stworzenia.
    Mirosław Kuczyński

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo ciekawe jaka jest dusza. Z jednej strony tam, gdzie człowiek jest ma duże znaczenie, a z drugiej dusza jest jakby niezależna od tego wszystkiego (tak się wydaje, gdy Bóg ją stwarza). Ciekawe czy tak samo jest jak człowiek umiera - czy też jest jakoś niezależny od tego gdzie był i z jakich jest rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym ramieniem duszy to chodzi o grzech pierworodny.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.