Wielka
Środa, 29 marca
18.45
Zapisz
dziecko
Jeśli
uważasz, że ci nie idzie, jak mówicie, nie możesz się wyrobić,
do tego choroba i dolegliwość wrzodowa się nasila, ofiaruj mi to
szczególnie.
Jest
tutaj duszno, a ponieważ jesteś chory nie możesz mieć okna ciągle
uchylonego. Zresztą przy Twojej skłonności do przeziębień to
jest możliwe dopiero w maju.
-
Panie Jezu byłeś smutny, jak zapytałem co teraz robić, czy
przepisywać przekazy, czy coś innego, modlitwa, inne.
Zaakceptowałeś przepisywanie.
-
Bo chcesz tego. Jest siódma wieczorem chciałeś je umieścić.
-
Ale Ty, Panie, wolałbyś modlitwę.
-
Przepisz dziecko, umieść, potem będziesz się modlił.
-
Chwała Tobie Chryste.
19.40
-
Czy to z tego powodu, Panie, jesteś smutny?
-
Tak dziecko, z tego o którym teraz pomyślałeś.
-
Moja wina Panie.
-
Nie winię Cię. Smutny jestem dlatego, że jesteś chory i nie
poszedłeś dziś do kościoła.
-
W Boże Narodzenie też byłem chory.
-
Tak dziecko, lecz pragniesz zawsze w Wielkim Tygodniu codziennie być
w kościele. I zawsze tego chciałeś. To było dla Ciebie dopiero
prawdziwe przeżywanie Wielkiego Tygodnia. A jesteś chory. Gdybyś
był zdrowy, dodatkowo wiadomo byłoby, że się nie przeziębisz w
kościele, byłbyś codziennie.
-
Mogłem Panie jednak dziś choć na chwilę.
-:)
-
Jutro pójdziesz choć na krótko lub pojedziesz ( w obie strony).
-
Wszystko kuleje, Panie Jezu, przez chorobę. A i tak.
-
Tak dziecko. Choroba rozbija Twoje sprawy. Lecz skoro ją dopuszczam.
-
Chciałbyś, Panie, jednak, abym był doskonały i w tej chorobie.
-
Zasmuca mnie nędza ludzka dziecko, lecz jest ona wynikiem grzechu.
-
Tak Panie.
Chwała
Tobie Chryste.
///////////////////////////////////////////////////
Wielka Środa 12 IV 2017 Wizja innego życia od urodzenia w rodzinie bardzo biednej/ "Czy ja to byłbym ja z innych rodziców"?
Wielka Środa
12 IV (17)
Pisz dziecko
- Wczoraj powiedziałem Ci
jaki byłbyś gdy byłbyś bardzo bogaty z
urodzenia.
Dzisiaj opowiem Ci jaki
byłbyś gdybyś był bardzo biedny od urodzenia. Niekoniecznie urodziłbyś się w
Polsce i zwłaszcza w waszych czasach. U was jest pomoc socjalna, są różnego
rodzaju wsparcia. Wreszcie gdy dzieci byłyby bliskie zagłodzenia mogą trafić do
przytułku zwanego domem dziecka gdzie mają zapewniony wikt i opierunek do
18-tego roku życia.
Musiałbyś (gdybyś się tak
urodził) pracować jako dziecko. Zarabiać na chleb swój i swoich rodziców. Z
podobnymi Tobie żyłbyś i wzrastał.
Byłbyś też wtedy silniejszego
zdrowia, bo nie podkopano by Twego zdrowia w niemowlęctwie, w szpitalu ( o czym
jest w jednym z <opublikowanych> przekazów).
Chciałbyś zawsze wybić się i
być bogaty. Tak by się stało. Swoje zamiłowanie do literatury, malarstwa,
innych jeszcze sztuk ukrywałbyś przed otoczeniem i zostawiał na czas gdy
będziesz bogaty i niezależny.
Szybko wyprowadziłbyś się z
ubogiego domu.
Gdybyś już miał na tyle pieniędzy,
że starczałoby Ci na życie pomagałbyś swoim dwóm siostrom.
Rodzicom nie chciałbyś
pomagać (zresztą wtedy nie miałbyś jeszcze na tyle pieniędzy) i miałbyś do nich
długo pretensje, że byli biedni, a Ty nie miałeś normalnego dzieciństwa, bo nie
dość, że byłeś biedny to jeszcze musiałeś ciężko pracować.
Pisz dziecko
- A co byłoby potem?
Jak Ci powiedziałem potem
byłbyś bogaty. Jaki zaś byłbyś wobec Boga i ludzi? Nadal pomagałbyś swoim
siostrom. Będąc dość zamożny wydałbyś je za mąż za niebiednych, ale uczciwych
młodych ludzi.
Sam zaś niosąc cały czas
swoją skazę i nie mogąc znaleźć ukojenia zaszywałbyś się samotnie w dzikich
zakątkach świata.
Byłby czas w Twoim życiu
gdybyś przyglądał się różnym religiom i szukał sensu życia. Jednakże nie chcąc
patrzeć otwartym sercem i pod wpływem urazy uznałbyś, że wszystkie religie
opierają się na oszustwie, manipulacji, że prawda nie istnieje, a nawet jeśli
to ty nie masz chęci i możliwości by jej szukać. Ponieważ byłbyś wtedy pod
wpływem niektórych technik medytacyjnych wschodu Chrystus nie mógłby do Ciebie
przyjść. Takie słowa jak: miłosierdzie zwłaszcza, ofiara zupełnie wtedy do
Ciebie nie trafiały. Uznawałbyś, że jest realne, twarde życia i nic poza nim, a
w każdym razie niewiele.
W swojej „filozofii” życia
utwardziłbyś się i nie oczekiwał. Nie ożeniłbyś się też. Miałbyś romanse,
nierzadkie, bardziej jednak zaspokajałbyś w nich zmysły niż uczucia. Z
kobietami różnych ras.
Jak zaś zakończyłoby się
Twoje życie i co byłoby po śmierci?
Pod wpływem sztuki, którą się
zawsze interesowałeś stałbyś się wrażliwszy. Zacząłbyś malować dość dobre
obrazy i nawet (także dzięki swoim pieniądzom) wystawiać je.
Trafili by do Ciebie
przedstawiciele tych co chcą rządzić światem by wykorzystać Cię do swoich
celów. Ponieważ proponowali Ci jeszcze większe pieniądze i wpływy, chociaż Ci
na nich bardzo nie zależało, zgodziłbyś się.
Stopniowo wtajemniczałbyś się
w ich rytuały nie bardzo będąc do tego przekonany, wszakże wpływy i pieniądze
wzrosłyby i zauważyłbyś, ze mają realną władzę. Wytłumaczyliby Ci, że takie
dzieciństwo jak Twoje nie miałoby miejsca gdy w pełni rządziliby światem. To Ci
się spodobało. Nadal jednak byłeś dość zajęty rozlicznymi interesami, także
malowaniem. Nie miałeś czasu poznawać i szukać pełnej wiedzy o nich. Byłeś
zresztą związany tajemnicą, więc nie możesz o tym z nikim rozmawiać.
Stopniowo odkrywaliby przed
Tobą szatański kult, a Ty przyjmowałbyś to bez oporu. Skoro dawali Ci wpływy i
pieniądze. Wierzyłbyś w „energie”, w siły, ale osobowe zło, Bóg kontra szatan
to były jakieś mity, o których kiedyś słyszałeś.
Ja patrzyłbym na Ciebie
smutny. Smutny odkąd stałeś się bogaty, że nigdy nie byłeś wdzięczny Bogu,
tylko uważałeś, że zawdzięczasz to sobie i może trochę losowi.
A przecież wiedziałeś, przy
Twoich poszukiwaniach, choć pobieżnych, że wszystkie religie oddają hołd Bogu,
choćby nawet bóstwom i wielu bogom i mówią, że trzeba im dziękować za dobre
rzeczy. Wszystkie składają ofiary.
W to odsłanianie stopniowe
przed Tobą zła nie angażowałbyś się ni sercem ni duchem, ale ono działałoby na
Ciebie.
Wreszcie na znak wierności
zażądaliby od Ciebie ofiary. Nie miałbyś żony ni dzieci więc zażądaliby od
Ciebie dziecka Twojej siostry. Wtedy byś się zbuntował.
Zawiedzeni w swoich rachubach
odcięliby swoją pomoc i Twoje wpływy i większe finanse zmalałyby. Ty jednak już
przyzwyczaiłeś się do jeszcze wyższego poziomu życia i tu zacząłby się dla
Ciebie problem.
Zostawili Cię w spokoju,
zastrzegając, że masz siedzieć cicho.
Ty jednak tego nie zrobiłbyś.
Opuścimy już co i jak by to
wyglądało.
Dość, że wiedzieliby o tym.
Najpierw zaczęli niszczyć
Twój majątek i „dawać Ci nauczkę” innymi sposobami.
Ty jednak nie siedziałbyś
cicho, ale przyjąłbyś wezwanie. Schowawszy część majątku w postaci złota na
czarną godzinę zacząłeś resztą majątku z nimi walczyć. Wtedy postanowili Cię
zabić. Bez ostrzeżenia już tym razem. Ty domyślałeś się, że chcą to zrobić.
Za resztę nie schowanego
majątku drukowałeś książki i ulotki. Do wielu gazet nie mogłeś dotrzeć, dotrzeć
to znaczy nic tam umieścić nawet płacąc za to, bo mieli tam swoich ludzi.
Trochę przypadkiem, a trochę
dlatego, że włócząc się po świecie chowając się przed nim i zacierając tropy
trafiłeś do Gaudelupe.
Dowiedziałeś się o obrazie
tego co powinno się wiedzieć. Spłynęłaby na Ciebie Łaska. Trudno jej jednak
byłoby walczyć z całym Twoim życiem. I z szatanem, którym Cię zainfekowali
masoni, bez otwarcia Twego serca.
Zrozumiałeś jednak, że Twoje
życie było smutne, bez serca, bez czegoś więcej. Licząc się z tym, że Cię
zabiją (choć miałeś nadzieję, że resztę życia spędzisz w ukryciu. Zmieniłeś też
swój wygląd, myślałeś też o operacji plastycznej).
Zacząłeś się zastanawiać nad
tym co po śmierci. Zobaczyłeś tam takich jak ty byłeś w dzieciństwie, którzy
nie mieli nic, a jednak byli szczęśliwi.
- Niecierpliwisz się co dalej
dziecko:)
To tylko alternatywna wizja
Twego życia, innego od urodzenia. Zatem zachowaj spokój:)
(dobrze dziecko
Wrócisz później)
Pisz dziecko
- Kontynuujmy zatem.
Moja mama patrzyła na Ciebie
ze swojego nie stworzonego ludzką ręką wizerunku, patrzyła szczególnie.
Zostałeś zapamiętany w Jej oczach. A to wielka Łaska.
Dlaczego? Wielka Łaska jest
zawsze niezasłużona. I każda, ale szczególnie wielka.
(przerwano nam)
Pisz dalej dziecko
- Jest powiedziane: Znalazłeś
bowiem Łaskę w oczach Boga.
Łaska. To niebiańska rosa
zwilżająca dusze. Zatem znalazłeś Łaskę w oczach Boga poprzez oczy Maryi.
Łaskę pozwalającą zbawić się
i ukazującą nową drogę.
Nie wiedziałeś co robić.
Ale wiedziałeś, że w Twoim
życiu musi nastąpić zmiana.
Zatrzymałeś się tam kilka
dni. I poszedłeś do spowiedzi, spowiedzi z całego życia, bo odkąd wyprowadziłeś
się z domu nigdy się nie spowiadałeś.
Kapłan postanowił ci pomóc.
Dał Ci list polecający do
przełożonego zakonu. Pojechałeś tam i spędziłeś jakiś czas. Płacąc za swoje
utrzymanie.
Potem.
Potem dziecko było przed Tobą
albo całkowite oddanie się Bogu < nie do końca czytelnie zapisane, zapisane
w nawiasie okrągłym, prawdopodobnie („mieszkanie w klasztorze”)> albo życie
„na własną rękę”. Oddanie się Bogu i wynagrodzenie mu. Uznanie swych win.
Miałbyś tyle lat co ty teraz.
Nadal byłeś zainfekowany
szatanem, choć nie opętany. Łaska Matki Bożej trzymała Cię w Jej bliskości
potężną siłą, ale człowiek ma wolną wolę.
Na tym zakończymy moje
dziecko tę wizję.
- Uwielbiamy Panie Twoje niedościgłe wyroki.
- Sam wiesz dobrze, dziecko,
że nawet wybrani, a wiesz to po sobie, że mało uwielbiają, albo nieprawdziwie
(przeszkodzono nam).
Pisz dziecko.
- Są tacy co uwielbiają w
miłości, ale jakże ich niewielu.
Prawdziwie kochaj.
Prawdziwie bądź Mój.
Wynagradzaj mi.
Uwielbiaj Mnie za wszystko.
To Ci mówiłem: Za to co było
i przede wszystkim za to co będzie.
- Tak, mówisz mi to, ale
bardziej: mów sercem.
Dziecko drogie. Cieszę się,
że Cię mam. Bardziej się będę cieszył gdy będę miał w Tobie odpoczynek, gdy
szatan będzie całkiem zdeptany w Twoim sercu.
Zatem dziecko raduj się.
A teraz też Cię proszę
współczuj Moim cierpieniom w Wielki Czwartek <nieczyt. zapis w rkp.
Prawdopodobnie „ w ciemnicy”. Chodzi o cierpienia Pana Jezusa w Ciemnicy i w
Piątek aż do śmierci.>
Trwaj ze mną w Wielką Sobotę.
Z tym Cię pozostawiam.
- Słodki Panie Jezu
Uwielbiam Twoje Imię i to co jest Twoje.
Bardzo marne, wiem i za to przepraszam.
Bogu niech będą dzięki.
- Panie Jezu, miałem zapytać i wielu pewnie chce
wiedzieć: Czy ja byłbym ja z innych rodziców itd.?
Zatem czy gdybym się tak narodził z innych rodziców w
biedzie, z innych w bogactwie „czy ja to byłbym ja”?
- Moje dziecko. Zależy co
chcesz rozumieć przez „ja”. Osobowość
wykształca się. Geny rodziców mają tez znaczenie. Ma znaczenie środowisko.
Jednakże pamiętasz, że Bóg
stwarza duszę a potem ją rani. To jest czysta dusza, która jest u Boga i nie ma
nic wspólnego z embrionem. Zatem jest poza rasą, konkretnymi rodzicami.
Może być u jakichkolwiek rodziców, można by rzec.
Tyle, że u Boga nie ma przypadku. Tak, że i Twoja dusza mogłaby być tu i tam i
jeszcze gdzie indziej, natomiast Bóg wie gdzie ją pośle.
- Panie Jezu to proste.
- Można tak powiedzieć:)
Z Bogiem moje dziecko.
- Bogu niech będą dzięki.