Potem był szereg różnych maili (trudno przytaczać sens).
Ks. Skwarczyński poruszał też w jakimś zakresie sprawę marszów pokutnych przez
Warszawę co życzył sobie Pan Jezus w tych Orędziach. Poruszał, jak zrozumiałem
nie na zasadzie ex katedra, tylko rozmawiał o tym z członkami krucjaty
różańcowej na przyklad. Teksty jednak zamieszczone nie były a ja się nie dopytywałem ani
nie naciskałem. Choćby dlatego, że sam wiem jak wiele z moich planów i
zamierzeń odwleka się gdzieś mocno.
Być może przyczyną było to, że trzeba było te Orędzia
oddzielać od wątków osobistych, dokonywać dodatkowej pracy a na to ks.
Skwarczyński nie miał czasu ani ochoty. Napisał mi raz. Tu zacytuję dokładnie jego - email:
„ Panie Krzysztofie,
Ta myśl nie daje mi spokoju: byłby Pan inaczej czytany, odbierany, ceniony,
gdyby Pan w swoim pisaniu zachował dla siebie to, co tylko Pana dotyczy, a co
mnie i innym czytelnikom wydaje się błahe, nieistotne, A PRZEKAZYWAŁ TYLKO TO,
CO ODNOSI SIĘ DO INNYCH – POLSKI, ŚWIATA ITP. Gdy trzeba przeczytać tyle rzeczy
Pana osobistych, a dla nas błahych, to aż się nie chce do tego zaglądać! Proszę
o tym pomyśleć. Nie każdy ma ochotę i cierpliwość, żeby grzebać w... i na dnie
szukać skarbu!”
Napisałem księdzu, że to nie jest mój wybór. Z początku nie zapisywałem
wszystkiego, ale Pan Jezus chciał inaczej (choć nie byłem do tego przymuszony).
Ponadto są świadectwa czytelników, że to właśnie im pomaga i wiele daje jak
Jezus jest blisko człowieka. Że mam wiele świadectw w listach głównie, a dla
tych osób może nie ważniejsze, ale szczególnie bliskie są sprawy osobiste,
osobista relacja Jezusa z duszą, wyrażająca się w tych sprawach osobistych i to
bardziej przekonuje ich do tych Orędzi niż sprawy Czasów Ostatnich, Apokalipsy.
I że ludzie odnajdują się w tych moich sprawach czym byłem zaskoczony. Niejedna
osoba pisała mi, że w 90 procentach to co mi się zdarza ona też odczuwa, czym
się zresztą zadziwiałem, bo w połowie, a nawet większości były to kobiety.
Potem ks. Skwarczyński pisał też, że o procesjach pokutnych za Warszawę (
których Pan Jezus życzył sobie w moich Orędziach) pisał gdzie mógł, ale nie wie
czy do kogo to dotrze.
Pojawiała się też wcześniej kwestia tego że pytano go po co takie procesje,
bo przecież się odbywają pokutne różańcowe także w Warszawie. Wtedy wyjaśniałem, że przecież Pan Jezus nie
życzył sobie w Warszawie procesji pokutnych za ojczyznę tylko wynagradzającą za
satanizm w Warszawie a szczególnie wśród pasterzy…
Potem ksiądz Skwarczyński napisał czy mogę zapytać się Pana Jezusa czy
Ziemia jest okrągła czy płaska bo rozgorzała dyskusja a on nie potrafi znaleźć
pewnej odpowiedzi.
Potem ks. Skwarczyńskiemu nie podobało się, że kwestia niebocentryzmu nie
jest dana łopatologicznie, konkretnie przez Pana Jezusa wyjaśniona itd. że są
wątpliwości.
Było to wyjaśniane. Pan Jezus chce naszej współpracy także pracy naszego
umysłu i sięgania do tego co jest dostępne. Wtedy Pan Jezus potwierdzi lub
zaprzeczy. Czyż Pan Jezus miał powtarzać i cytować to co zostało opracowane?
Ks Skwarczyńskiemu to się jednak nie podobało.
(Potem między innymi tłumaczyłem księdzu o co chodzi w niebocentryzmie i
wysłałem kilka grafik. Napisał, że dopiero zrozumiał i zadziwił się tym nie
odrzucając oczywiście niebocentryzmu tylko jakby go uznając).
Jednakże do końca naszej korespondencji ( wrzesień 2018) nie stwierdził iż
znajduje jakikolwiek błąd teologiczny w przekazach, niezgodność z tradycyjną
nauką Kościoła itd.
Mimo swego tutaj nieusatysfakcjonowania w niektórych sprawach potem jakby
rozumiał pewne rzeczy a ostatnio chciał publikować znów te przekazy
(interesujące go fragmenty) na WOWiT.
Najpierw chciał osobno, potem pytał mnie czy może wraz z innymi wizjami.
Potem też czy może tylko pod pseudonimem czy bez pseudonimu już nie pamiętam.
Dałem mu wolną rękę. Jednak zaglądałem od czasu do czasu na stronę WOWiT no i
tam nic nie było. Postanowiłem więc napisać do niego czy nadal podtrzymuje
akceptację dla tych przekazów, czy nadal uważa, że są z „Nieba i cenne”.
Wcześniej nie raz pisałem księdzu, że jeśli będzie uważał, że nie
powinienem ich publikować i uzasadni mi powód i potwierdzi ten drugi ksiądz to
tak uczynię. Nie było jednak nic takiego.
I odpowiedź, którą otrzymałem ( w połowie września).
Wielokrotnie zaznaczałem czytelnikom, że jeśli jeden z dwóch kapłanów
oceniających te Orędzia cofnie swoje poparcie dla nich czy wręcz stwierdzi, że
są nieprawdziwe powiadomię o tym. Nie
zrobiłem tego zaraz tylko z tego powodu, że chciałem napisać o wyjaśnienia jego
niezrozumiałego dla mnie stanowiska. Ostatecznie odwlekało to się, nie zrobiłem
tego, dlatego z pewnym, niedużym przecież opóźnieniem publikuję. A także
dlatego pewne opóźnienie, że chciałem upewnić się co do stanowiska drugiego
kapłana, doktora teologii, jak pisałem. Upewniłem się – nadal podtrzymuje
akceptację dla tych Orędzi, mam jego poparcie jak powiedział. (O tym jeszcze
poniżej).
Dlatego teraz publikuję.
A oto ostatni e-mail ks. Skwarczyńskiego;
‘Szczęść Boże.
Panie Krzysztofie, nie wiem, czy ktokolwiek na tej stronie wypowiadał się
negatywne, atakował, podważał.[ Oczywiście chodzi o Orędzia otrzymywane przeze
mnie C.P] Ja tego nie robiłem. Rzadko tam zaglądam, tylko w zasadzie dla
sprawdzenia, czy moje teksty zostały zamieszczone.
A co do mojej osobistej opinii odnośnie do Pana Orędzi – jakoś stało mi się
to obojętne... Jakby nie istniało. Taka jest prawda. Jestem szczery.
Niech Bóg, przez Niepokalaną, Panu błogosławi na dobre rozpoznanie i
wypełnienie Jego woli.”
Nim napisałem ten tekst mówiłem (e-mail) jednej czytelniczce o stanowisku
ks. Skwarczyńskiego ( czy raczej o braku stanowiska:)
Napisała tak: „To przykre, że Ks. Skwarczyńskiego przestały interesować. Moim
zdaniem właśnie taka forma przekazu Pana Jezusa jest wyjątkowa i niepowtarzalna
- Pan Jezus pokazuje, że nawet w drobnostkach nam pomaga i ciągle jest przy nas
- właśnie to jest takie wspaniałe w tych Orędziach. Może Ks. Skwarczyński nie
potrzebuje ich aż tak jak my, ale jako Ksiądz powinien być naszym
wsparciem, takim ojcem. I niezależnie jakie ma poglądy, powinien wspierać swoje
owieczki - czyli nas :) „
Aby być ścisłym dodam, że pisząc z pamięci powiedziałem, że ks.
Skwarczyńskiego przestały interesować bo tak zapamiętałem, dlatego czytelniczka
odniosła się do tego słowa. Jednak myślę, że „stały się obojętne” - sens jest
bardzo podobny i nie zmieniłoby to treści jej listu.
I jeszcze dlaczego (bo przypomniałem sobie) nie zwróciłem się do ks.
Skwarczyńskiego o wyjaśnienia ( oprócz tego, że nie lubię być nachalny) w tym
czasie, jak niektórzy z czytelników może pamiętają, co natrafili na ten
komentarz, pojawił się ksiądz na blogu i dał świadectwo dotyczące tych
przekazów (ale o tym później). Więc
słowa ks. Skwarczyńskiego nie były tak przykre i dolegliwe. W tym też czasie
pojawiły się nowe świadectwa czytelników, w tym jedno czytelnika, że dając linki
przez dwa tygodnie do tych przekazów
doznał Łaski, wyleczył się z silnej depresji. Oczywiście jest to kwestia
przyszłości czy to jest wyleczenie trwałe, czy nietrwałe, ale ja z tym nic
osobiście nie miałem wspólnego ani wie wiedziałem o tym dopóki mi nie napisał.
Nie jestem szamanem na stadionie rzekomo uzdrawiającym. No i nawet jak ktoś jest trwale uzdrowiony a popadnie w dawne grzechy to łaska uzdrowienia może być
przecież cofnięta, co mówi Pan Jezus w Ewangelii. W każdym razie czytelnicy
tych przekazów mają różnego rodzaju Łaski, przede wszystkim duchowe, choć nie
tylko. (Oczywiście nie wszyscy, niektórzy mają dalej swoje krzyże i nie
odczuwają poprawy, ale przekazy, słowa Pana Jezusa są dla nich pokrzepieniem).
W ponad miesiąc po ocenie ks. Skwarczyńskiego ze Środy Popielcowej 2017
pojawiła się ocena drugiego księdza, również doktora teologii, która była podobnie
bardzo pozytywna. Jak mi powiedział ostatnio, był zbudowany wręcz tymi
Orędziami, które wtedy czytał. (Trzeba zauważyć, że w początkowych przekazach
było dużo Orędzi o Czasach Ostatnich bardzo „mocnych" , zwłaszcza w listopadzie 2016 i mało wątków osobistych).
Ksiądz ten podtrzymuje swoją akceptację tych Orędzi, powiedział abym
publikował i nie rezygnował z tego i że mam jego poparcie.
Ksiądz ten swego czasu poprosił aby zachować dla siebie kim on jest. Z jednego tylko powodu i bynajmniej nie jest
to obawa przed opinią, przed przełożonymi. Ksiądz ten dostaje mocno po głowie i
będąc posłuszny w tym co musi, posłuszny jest przede wszystkim Chrystusowi, ale
gdybym wymienił ten powód byłoby wiadomo za dużo:).
Jeśli będzie chciał, czy zmieni swoje zdanie, to podam oczywiście, ale myślę,
że to nie jest takie istotne. Mogliśmy się bez tego obejść niemal dwa lata i raczej więcej dobrego z tego wyszło niż
złego.
Tuż przed, nim napisałem do ks. Skwarczyńskiego pojawiło się w
komentarzu świadectwo innego kapłana.
Wcześniej zaś jeszcze był ksiądz Stanisław Małkowski. Tak, ten ksiądz Stanisław
Małkowski, któremu przekazano Orędzie o tym iż Pan Jezus życzy sobie powołania
Centrum Smoleńskiego, zadeklarował swoje poparcie dla tego Centrum. I zgodził się być jego twarzą. Jak piszę po
przeczytaniu tego jednego Orędzia. ( Nie wiem czy czytał potem inne. Wtedy to
jedno.)
Dobiegały już do mnie głosy, że księża, różni księża czytają te przekazy.
Nie bardzo temu dowierzałem, ale po komentarzu księdza pod przekazem przekonałem się, że to
prawda. Nie dobiegł mnie też żaden glos ze strony jakiegokolwiek księdza, że
jest coś niezgodnego z dogmatami, nauką Kościoła, Pismem Świętym, ani
jakikolwiek negatywny glos innego księdza, który by pisał o tym do mnie albo wypowiadał się gdzieś publicznie.
A oto ten cytat, komentarz:
„Bóg zapłać za odpowiedź i modlitewne pozdrowienie. 3 kwietnia
otrzymałem polecenie od Jezusa by modlić się za Pana, "by umacniała go
Łaska Moja..., by ufał Mi bezgranicznie, by wierzył w Mą nieustanną obecność.
Ja dam mu siły i środki, by wszystko wypełnił według Nauki Mojej." Z
modlitewnym pozdrowieniem... Anonimowy ksiądz”
Pod tym przekazem
( W poprzednim przekazie ksiądz ten wpisał się w pierwszy raz
podając modlitwę, którą można egzorcyzmować m. innymi jedzenie.)
Jak widać Pan Jezus jest bardzo łaskawy. Czytelnicy to widzą.
Ale muszę tu zaświadczyć o Jego Miłosierdziu. Nie pozwolił abym się gnębił czy
stresował odpowiedzią ks. Skwarczyńskiego tylko zadziałał uprzedzająco. Jak
wielkie jest Jego Miłosierdzie. Maryja jest pośredniczką wszelkich Łask, tak
uczy Kościół, więc także i tej.
Dodatkowo w moim przypadku jest to przez Matkę Bożą Ostrobramską, Niewiastę
obleczoną w słońce, której wizerunek w niezwykły sposób do mnie trafił kilka
lat temu I to Ona mnie doprowadziła tutaj gdzie jestem. I doprowadziła do
Chrystusa. Zatem niech wychwalone będzie Jej Imię.
Pan Jezus nazywa ks. Skwarczyńskiego swym wiernym sługą.
Podobnie nazywał Jana Pawła II choć przyznał Pan Jezus w przekazie, że JP II
popełniał błędy, ale strzegł depozytu wiary, no i był otoczony wilkami w
owczych skórach. Pan Jezus na pewno nie chciał tych umizgów do żydów. Owszem
okazanie miłości tak, ale kwestia formy myślę. Winno to zapewne wyglądać inaczej. Jak jednak powiedział Pan Jezus;
bierze ludzi z takim bagażem jaki mają (cytuję z pamięci) a JP II przyjaźnił
się z żydami i to mu zostało.
Ja zaś nie mogę porównać się ani z jednym ani drugim. Do
świętości mi bardzo daleko i pozostając na Drodze Pańskiej będę ją mógł
osiągnąć dopiero w późnej starości przelewając krew za Chrystusa, w ten sposób
zgładzając swoje winy, przede wszystkim od początku otrzymywania tych przekazów,
które Pan Jezus niweluje swoją nadzwyczajną Łaską, jaką w ostatnim paroksyzmie
wysiłku z krzyża może dać w tych ostatnich czasach.
Ksiądz Skwarczyński zapewne spełnił swoją rolę, którą wyznaczył
mu Pan w tej sprawie. Był pierwszy, więc zawsze jestem mu wdzięczny.
A Pan Jezus uprzedzająco dał w jego miejsce dwóch innych księży.
Jest jednak rzecz związana pośrednio z księdzem Skwarczyńskim i do
tego Pan Jezus odniósł się wczoraj i będzie słuszne teraz przytoczyć z
wczorajszego przekazu:
„ Środa, 24 X
22.09
Zapisz
- To dobrze, że ofiarujesz mi tę przykrość. Dotyka to Ciebie,
zostałeś personalnie obrażony przez
zarządzającą popularnym portalem katolickim, przede wszystkim to jednak
dotyczy Mnie, ponieważ piszesz to co Ci dyktuję a nie od siebie.
Miałaby takie prawo gdyby były głosy godnych kapłanów, poparte
argumentacją, że w przekazach otrzymywanych przez Ciebie, przez Ciebie
upublicznianych, są błędy doktrynalne, bądź inne rzeczy niezgodne z nauką Kościoła. Nikt takich rzeczy, ani jednej nie wykazał i nie wskazał.
Może ich nie czytać, może nie polecać, ale nie może Ciebie
nazywać fałszywym prorokiem.
Gdy nie ma w moich przekazach kierowanych zwłaszcza do katolików
nic niezgodnego z nauką Kościoła nikt nie ma prawa, kto się mieni katolikiem
czy katoliczką, ich publicznie krytykować.
Ja chcę rozprzestrzeniania tych Orędzi, nie mogę więc obojętnym
okiem patrzeć na to gdy ktoś, kto administruje (jak to określacie) popularnym
katolickim portalem, oczernia je, choćby w komentarzu.
To tyle o tej sprawie.”
To oczernianie (wedle słów Pana Jezusa), które zauważyłem, miało miejsce teraz przy
okazji dania przez czytelnika tych przekazów dłuższego komentarza na WOWiT. Nim
go zacytuję, opiszmy jeszcze krótko kontekst sprawy. Czytelnik (Stefan Batory)
pojawił się tam przy okazji zamieszczenia wystąpienia pana Bodasińskiego, A
chodziło o Sokółkę co chciał wyjaśnić. Zamieścił wcześniej moje oświadczenie.
Administratorka strony podtrzymywała niejako stwierdzenie p. Bodasińskiego iż
Hostia zanika mimo iż cytowana była moja rozmowa z ks. kustoszem, który temu
zaprzeczał, oraz świadectwo innej pani, która dzwoniła do parafii - sanktuarium i
też zaprzeczono.
Potem czytelnik zamieścił długi komentarz dotyczący starożytnej
Polski i pana Jezusa w kontekście genetycznym, wyglądu i rzeczy związanych. A
wzięło się to iż przy okazji Hostii w Sokółce wspominał o badaniach, których
dalej nie ma, badań DNA Pana Jezusa. Wydawało się, że dobrze jest to rozwinąć wobec
zaskoczenia niektórych czytelników itd.
Dostał informację (komentarz) od adminki, że jego bytność tutaj wobec takich
komentarzy kończy się, a takie wywody to niech daje u Cypriana Polaka –
fałszywego proroka.
CP (KM)
///////////////////////////////////////////////////////////////////////
Nie jest to bardzo istotne, ale załączam wspomniany „wywód”,
który rozjuszył adminkę i w konsekwencji spowodował nazwanie fałszywym
prorokiem. Choć jak jest wspomniane nie dawałem tam żadnych komentarzy. Trochę i nie
jestem od tego a i nie dawałbym żadnych komentarzy skoro wiem, że stosunek
miałby być niechętny do tych przekazów bo takie głosy mnie dobiegały o co
zapytałem ks. Skwarczyńskiego (przytoczone wyżej): Materiał zaś warto
przeczytać - myślę. Taki niezobowiązujący i niewyczerpujący skrót dotyczący Pana
Jezusa pod kątem starożytnej Lechii i jej samej.
„Nie zajmowałem się szczegółowo
genetyką i haplogrupami ale z tego co wiem to jest haplogrupa polska R1A1a1.
Owszem w Indiach są miejsca, że genu R1A1a mają więcej niż
przeciętnie na terenach Polski. Bierze się to jednak z pochodzenia aryjskiego z
naszych ziem. Naszych to znaczy z ogólnie z ziemi nazwanych potem imperium
Lechitów ( vide mapa rzymska 5 wiek naszej ery. Z okresu najwi ększego rozkwitu
imperium).Starożytny język sanskryt wykazuje największe podobieństwo nie z
językiem niemieckim, francuskim, angielskim czy dla przykładu rdzennym
irlandzkim (celtyckim) tylko z polskim.
Taki przykład z życia. Pojechał Polak do Indii. Nie
pamiętam kto to był, być może inżynier na kontrakcie. Rozmawia z kimś odpowiednim do swego statusu,
z wyższym wykształceniem i gimnastykuje się tłumaczy skąd on jest i gdzie jest
Polska. Hindus tak patrzy na niego i wreszcie mówi: Ja wiem kto ty jesteś: ty
jesteś Aria.
Badania genetyczne pokazały ciągłość genetyczną na naszych
ziemiach 10700 lat. Nigdzie w Europie ani na świecie nie ma takiej genetycznej
ciągłości. (Oczywiście jeśli odczytamy czas stworzenia człowieka jako biblijny
na 6 tysięcy lat to okres ten trzeba znacznie skrócić. Ale i tak będzie to
najdłuższa znaleziona ciągłość genetyczna narodu)
Na naszych (dzisiejszych) ziemiach odkryto w latach
siedemdziesiątych na wazie wizerunek wozu kołowego z kołem zapasowym i końmi
(Waza z Bronocic). Jest to najstarszy wizerunek wozu kołowego na świecie, około
600 lat starszy od sumeryjskiego.
W Polsce znaleziono też najstarszy wizerunek na świecie
swastyki, która nie była żadnym niemieckim (germańskim) symbolem ale
starożytnym symbolem Słowian. Uważa się, że swastyka przyszła z Indii gdzie do
dzisiaj jest bardzo popularna. Ale najstarszy wizerunek pochodzi z dzisiejszych
ziem polskich
Niedawno na górze Żary (Żywiec) odkryto hutę szkła sprzed 2
tysięcy lat.
Niedawno odkryto warownię Zyndrama w Maszkowicach gdzie
bramę datuje się na 6 tysięcy lat.
Są w tej osadzie okrągłe okienka (jak u Tolkiena:).
Co do szkła to Maria Valtorta w Poemacie Boga Człowieka
zauważa, że za Pana Jezusa Żydzi nie używali szkła.
Tłumaczy się, że słowo Wedy pochodzi od naszego słowa
wiedza. I nie znalazł się żaden lingwista, który temu próbował zaprzeczyć.
Raczej jest na ten temat milczenie.
Podobnie słowo :”wiedźma” oznacza: ma wiedzę. To były
starożytne kapłanki. Oczywiście jak każda wiedza pogańska były w niej elementy
demoniczne, ale taki jest źródłosłów, nie żadne śmieszne czarownice z brodą.
Za wspominanie starożytnej historii Polski zniszczono
nawet wszystkie egzemplarze kroniki
Długosza bodaj za Zygmunta III Wazy mimo, że Długosz był członkiem hierarchii
kościelnej i wychowawcą synów królewskich. Odtworzone zostały dopiero dzięki
temu, że były wydrukowane za granicą.
Jeśli chodzi o Pana Jezusa to zawsze tradycja przedstawiała Go jako mężczyznę o jasnej cerze. Długich włosach, złotorudych, bardzo
wysokiego, proporcjonalnie zbudowanego, o jasnych oczach.
Pamiętajmy, że król Dawid był rudy. Typowy Semita? Zresztą
jego pochodzenie jest przecież w Biblii opisane, kto był jego matką.
Tradycję podtrzymują tu mistycy, na przykład szczególnie dobrze
opisane jest to u Marii Valtorty.
Ks. Skwarczyński twierdzi, że Poemat Boga – Człowieka
(jedyne takie tak wyjątkowe i szczegółowe opisanie życie Pana Jezus na pięciu tysiącach stron!)
będzie najważniejszą Księgą w Odnowionej Ziemi.
I w Poemacie mamy opis Pana Jezusa zgodnie z tradycją. Jasna
cera, niebieskie oczy ( tu chyba zielono niebieskie) złotorude włosy.
Podobnie św. Jan Ewangelista jest blondynem o jasnej cerze,
Matka Boska jest ciemną blondynką o niebieskich oczach. Również św. Maria
Magdalena zgodnie z tradycją ma złotorude włosy ( jest zresztą po ojcu
Egipcjanką czy ściśle Syryjką).
Są przekazy z USA mające imprimatur kardynalskie w których
Pan Jezus mówi, że jest w 3/4 czy 2/3 Słowianinem. I że będzie wielkie
zdziwienie jak zostaną przeprowadzone badania Jego haplogrupy.
Wiadomo dzisiaj, że w epoce brązu było na dzisiejszych
ziemiach polskich i nie tylko przeludnienie. Zaludnienie miało być takie jakby dzisiaj dla porównania zostawiać
wszystkie wioski, ale bez miast.
I nie z innych powodów, ale z powodu tego przeludnienia
Słowianie z naszych ziem i nie tylko z naszych, także z terenu dzisiejszych
Niemiec (dawne NRD, ale tam mieszkali nasi przodkowie, którzy wtedy niczym się
nie różnili od kogoś z Małopolski na przykład), emigrowali: na Bliski Wschód i
na inne tereny, także późniejszego imperium rzymskiego. Takim ludem słowiańskim który wyemigrował byli na przykład Etruskowie.
Bardzo prawdopodobne, że do Mojżesza wychodząc z Egiptu
przyłączyli się Słowianie, którzy wcześniej podbili część Egiptu potem
przegrali i byli warstwą również uciskaną.
Popatrzmy na wizerunek Pana Jezusa dany poprzez brata Elię.
Czyż jest to typ semicki? Brat Elia jest o wiele bardziej południowy niż Pan
Jezus i o wiele mniej wydaje się należeć do rasy białych ludzi:).
Tak musieli wyglądać dawni królowie słowiańscy nie mając oczywiście
takiego piękna, słodyczy i dostojeństwa w sobie.
Rzecz jasna słowiański przodek to przodek Matki Bożej. Zatem i Matka Boża miała geny z przewagą
słowiańskich ze wschodnią domieszką. Czy wschodnia to była semicka to też nie
jest pewne, ale w każdym razie domieszka niearyjska.
Zatem jeśli i Maria Magdalena takie miała jak na to wygląda
i św. Jan to na krzyżu i pod krzyżem u wiernie trwających była przewaga genów
aryjskich (słowiańskich).
Oczywiście jeśli Pan Jezus mówi czy sugeruje, że miał
przewagę genów słowiańskich to jest to umowne. Bóg się uniża do naszych pojęć i
uproszczeń. Umowne dlatego, że Słowianie, to słowo powstało prawdopodobnie od
piątego wieku naszej ery dlatego, że
Słowianie sami siebie tak nazwali od słowa „Sława” gdy podbili Rzym i był czas największego rozkwitu imperium Lechitów".