12 III (2017)
Pisz
dziecko,
-
Dzisiaj szczerze przepraszałeś i uniżałeś się.
Nie
była to szczerość najwyższej próby jednakże jest taka, że mogę Ci wybaczyć wczorajsze, przedwczorajsze i jeszcze
dzisiejsze przed mszą niedyspozycje i niestety pewne powroty do złości
adresowanych także do mnie Moje dziecko.
Tak,
„dlaczego jesteś niewdzięczny” podczas odprawiania Drogi Krzyżowej nie było
pokusą a było ode Mnie.
Twoja
relacja i więź ze mną nie może się
obniżać dlatego, że straciłeś znowu swój pokój na skutek koniecznej
oszczędności w ogrzewaniu (węgiel, drewno). To, że dziecko mniej przepiszesz
czy umieścisz przekazów w tej sytuacji, czy nie możesz prawie przyjmować nowych
to nie jest twoja wina i teraz nie masz na to wpływu, ale i nie wiń mnie.
To
cierpienie gdybyś mi je oddał w sposób doskonały byłoby dla Ciebie zasługą, a
tak je marnujesz.
Powiedziałem,
że jeśli na skutek zaległości będziesz ten czas poświęcał przede wszystkim na
przekazy będę Ci błogosławił i pomagał, nie możesz jednak oczekiwać, że
sytuacja będzie taka jakbyś w tej chwili otrzymał choćby najniższą pensję. Od
razu taką „na dniach” jak wy to mówicie. I to mógłbym zrobić i więcej, ale jako
odpowiedź na miłość i serce do mnie.
Trudno
obudzić na stałe Twoje serce dziecko aby było w stałej dyspozycji, aby uczucie
do mnie było takie jakie możesz mi teraz dać.
Czy
naprawdę uważasz, że winieneś byś mi większą wdzięczność, jak od jesieni swoją
interwencją dałbym Ci dobrą pracę i
pobyt w dużym mieście, a nie oderwał od grzechu i to w tak łaskawy sposób dając
Ci moje Orędzia dla Ciebie i innych i sprawiając, że i przez
Twoje ręce ludzkie mogą się wzmacniać, być bliżej Boga i przygotowywać na to co
nastąpi.
Czy
od Nieba wolałbyś trochę srebrników? Wiem, że nigdy nie byłeś łasy na
pieniądze, oczekujesz jednak, że one „mają być” niezależnie od tego co robisz i
gdzie jesteś.
Do
życia, które sprawia, że tworzy się dzieła kultury i z tego się żyje zwłaszcza
w Polsce nazbyt wielu jest chętnych i to, że nawet masz większe zdolności w tej
dziedzinie niż wielu innych nie znaczy, że Ty się masz (miałeś) z tego
utrzymywać.
Powtarzam
nazbyt wielu jest chętnych.
Gdybyś
został na uczelni, jak tego dla Ciebie chciałem, to byś i teraz wydawał własne
książki literackie, beletrystyczne.
Jednakże
nie chciałem dla Ciebie i nie chcę utrzymywania się z własnego pióra tylko.
Taki
był mój plan wobec Ciebie.
Gdybyś
był nauczycielem akademickim też chciałbym przychodzić do Ciebie tak jak teraz
przychodzę.
Wtedy
jednak byłoby to w innej sytuacji. Po śmierci Twojej żony i dzieci, którzy zginęliby
w wypadku samolotowym. Bo dziecko wtedy
byś się ożenił. Ze studentką z Twojej uczelni i
miałbyś dwójkę dzieci. Do czasu śmierci żony i dzieci w roku 2004.
- Dziękuję Panie Jezu, że mi
to zdradzasz.
-Twoje przeczucie, że Twoje
dziecko, którego jeszcze nie miałeś, bądź żona umrze szybko było zatem
prawdziwe, ale należało jakby do innego życia.
- Ale dla Ciebie Panie jedno życie jest prawdziwe, bo Ty
wiesz jakie będzie.
-
Tak, ale widzę wszystko. Człowiek ma wolną wolę i może pójść taką i inną drogą.
Dla
Ciebie chciałem zostania na uczelni. Przemawiałem do Ciebie w roku 1995, a Ty
„ściskałeś się wewnątrz”. Obawiając się, że chcę dla ciebie kapłaństwa, bądź
prędzej zakonu, a potem rozluźniałeś ramiona i mówiłeś szorstko: „Dobrze Panie
Jezu, jak chcesz to powiedz”. I było milczenie.
Ty
myślałeś i mówiłeś sobie: „Milczenie? Dobrze”. I wybierałeś swoją drogę.
-
Ja bym Panie Jezu wybrał tę drogę ze śmiercią żony i dzieci.
-
Dlatego Ci ją chciałem dać, bo wiedziałem, że ją udźwigniesz, nie będziesz
bluźnił i nie odwrócisz się ode mnie.
Jak
Ci to mówiłem potrafisz udźwignąć rzeczy wielkie, a nie potrafisz małych.
Przykładowo
– w stanie w jakim jesteś teraz gdybyś zobaczył w lustrze, że masz brzydkie
znamię na twarzy dostałbyś „wariacji”. Gdybyś wiedział, że będziesz
sparaliżowany z oczu popłynęłyby Ci łzy, ale ofiarowałbyś mi to z miłością i
pokorą prosząc tylko abym oddalił ten kielich jeśli mogę, ale niech się stanie
wola Moja i Ojca Mego (przede wszystkim)
Dlatego
Ci dziecko wybaczam.
Jednakże
dbaj o mnie, o swojego Chrystusa, dbaj i troszcz [się] o naszą relację,
bardziej niż gdybyś to teraz potrafił czynić z ukochaną niewiastą.
Na
tym zakończmy dziś moje dziecko.
- Dziękuję Panie Jezu i
przepraszam Cię za wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.