12.52 sobota
(luty 2015)
(początek przekazów 1)
Czytam Ewangelię Valtorty:
Jezus Chrystus zmartwychwstały ukazuje się Joannie.
Czytam we wzruszeniu, ale przy fragmencie gdy Joanna mówi „Pan!”, Jezus odpowiada: „Tak. Pan!” budzi się we mnie coś niedobrego.
- Dlaczego Jezu?
- W Twojej duszy są zalążki zła.
Ponadto nie chcesz być oszukanym co do prawdziwości tych wyjątkowych objawień, bo pokazujących wiele z mojego ziemskiego życia i mojej mamy.
Ponieważ pokochałeś te Ewangelie, choć niedoskonale, a równocześnie jak sam zauważasz, jest to dla Ciebie trudne, bo wymagające i nie pozostawiające wątpliwości.
Poza tym nie spodobało Ci się to (choć nie zastanawiałeś się nad tym) że Joanna ma być uległa mężowi.
A ogólnie, że ludzie żyjący ze sobą i obok siebie w bliskości mają być cierpliwi wobec siebie i wyrozumiali i łagodni, jak Ja byłem i Jestem.
Ja pukam do duszy nieśmiało i delikatnie.
{Chwilę później, podchodzi (bliska osoba) pyta o paczki. Odpowiadam zniecierpliwiony.
Słyszę {nieczytelne z rękopisu}
„ Jesteś niedobry.
Człowiek, który ma łaski nie może być niedobry.
- Przepraszam Panie Jezu”
Chwilę później. Kończę czytać o Joannie i pod koniec ogarnia mnie smutek.
- Dlaczego Panie Jezu?
- Jesteś smutny z powodu codzienności. Czytasz tak piękne rzeczy (jak sam oceniasz) i „nic się nie dzieje” , jak wy to ludzie mówicie.
A dzieje się wiele.
W dodatku razi Cię nieco czystość, pokora i nieustanne łączenie radości z cierpieniem.
Słusznie myślisz. Czytasz w Ewangeliach, że Mojemu zjawieniu towarzyszą prostota, radość, spokój przy wyjątkowości tego aktu.
Tak było.
Zasmuca Cię, że małżonka Chuzy ma walczyć o męża, zamiast zacząć głosić Ewangelię. Chciałbyś, aby byli ci ludzie, którym się ukazywałem, tak jak ja. Ależ oni jeszcze nie zmartwychwstali!
Jeśli ja, Bóg wiodłem proste życie w warsztacie, to dlaczego po Moim Zmartwychwstaniu ci, którzy mnie kochali mieliby wieść naraz życie cudowne, jak z bajki, w nieustannej obecności mnie Zmartwychwstałego, uświęconego i radosnego otoczenia, które przenikam, jak w poranek Zmartwychwstania.
Przecież wiesz, że idę do Ojca. A Apostołowie dostali Ducha Pocieszyciela, który i do Ciebie przyszedł we śnie.
A przede wszystkim, jak wiesz, przede wszystkim zostawiłem Cud Eucharystii.
O, zapewniam Cię, że Moje Ciało pod postacią zwykłego chleba, ja Bóg Nieskończony, dający się jako pokarm, choć ukryty, czyni większy cud, niż moje ukazanie się po Zmartwychwstaniu wielu ludziom.
Bądź błogosławiony Panie Jezu.
- Dlaczego Ty, Panie Jezu, się ukrywasz?
Wybrałeś ukrycie się dla człowieka czy, że nie tylko dlatego, aby nie przestraszyć i onieśmielić człowieka?
- Nie tylko, lecz przede wszystkim.
Jak sam dobrze czujesz na tym poprzestanę, gdyż tylko Duszom Uświęconym wyjawiam ciągle nowe Cuda Mojej Eucharystii.
Pokój z Tobą.
Nie lękaj się, że jesteś niegodny.
Posługuję się Twoim umysłem i nie ukazuję Ci się w chwale.
Tak jak dobrze myślisz i pamiętasz, ukazał Ci się we śnie Duch Święty, ale w chwale przykrytej, choć w bogactwie teologicznym i wizji oczu, która nie jest dostępna ludziom na co dzień.
Nie wbijaj się jednak w pychę, dumę także. Wiesz jak się później stało. Musiałem posłać Twojego Anioła Stróża by stał się drugim Pocieszycielem.
Duch Święty przyszedł do Ciebie, bo jak słusznie pamiętasz i odczułeś: ukochałeś bezinteresownie, choć nie był to płomień gorący i stały.
Sen też był dla ciebie pouczeniem, jak łatwo odczytałeś.
Duch Święty, nadto, wieje kędy chce, więc nie {słowo nieczytelne w rękopisie - być może „dziw się”} zanadto, że do Ciebie przyszedł.
Gdy człowiek wzywa Pana, ten przychodzi, łasy na czyste choć marne drgnienia duszy, jak dziecko na pieszczoty, by użyć waszego ludzkiego porównania.
I słusznie myślisz, że gdyby nie twoje nabożeństwo do Ducha Świętego {słowo mało czytelne, prawdopodobnie „dzięki”} modlitwom w książeczce Twojej mamy (przedsoborowej). Tak i słusznie myślisz: podobnie nie objawiłby Ci się we śnie Anioł Stróż gdyby nie Litania z tej książeczki, którą znałeś, a której nie ma w Twojej posoborowej książeczce.
Chwała Panu.
Nieco później.
- Panie pamiętam jedną nie tak dawną spowiedź. Gdy później poczułem radość życia. Głód życia.
Nie trwało to długo. Ale było zaraz po spowiedzi. Trafiło to do mojej duszy i dotyczyło jakby też ciała i moich oczu.
Spodziewałem się, że i po innych spowiedziach będę czuł się tak {słowo nie do końca czytelne, najprawdopodobniej „odrodzony”}.
- To była wyjątkowa spowiedź ze względu na odczucie.
Zależy to też od tego co mówię ustami kapłana.
Tak (jak sobie przypominasz) na przedostatniej spowiedzi kapłan powiedział ci abyś cieszył się i miał też radość z życia, aktualnie z powodu czasu Bożego Narodzenia.
Ty jednak nie potrafiłeś, z powodu, jak mówisz, ograniczeń, które masz. Wznieść się ponad nie i cieszyć się w tym okresie radością.
Przyznaję, trudno w Twojej sytuacji to zrobić (której w dużej części jesteś sobie winien), ale jest to możliwe.
Chwała Panu Bogu
Nieco potem
- Oddaj połowę swego życia Panu
Nie będziesz żył dłużej.
Oddaj Panu to co najlepsze z Twojego życia
Nie jak Kain ofiarę
Ale jak Abel, aby woń ofiary była miła Panu.
Oddaj to co masz najlepsze, czyli Twoje życie.
Złóż jej jak dar w rękach Trójcy Przenajświętszej i Mojej Matki.
Złóż jej jak gołębie w prostocie.
Bóg Ci wszystko przebaczy i wszystko da.
Panie Jezu, Ty jesteś moją miłością
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.