Czwartek,
14 czerwca
7.50
Tak
synu, zastanawiasz się cóż mam Ci powiedzieć. Cóż mam.
Jednak
czynię jeszcze raz wyjątek teraz i do jutra do Twego wyjścia z
noclegu. Puszczam to wszystko w niepamięć.
Panie
Jezu..
-
Panie Jezu mam dość siebie. ( Nie w znaczeniu tego świata, ale dla
Ciebie).
-
Masz dość? Zaiste.
Lecz
ja jestem Bogiem a Ty moim stworzeniem.
Jak
powiedziałem: puszczam to wszystko w niepamięć co było do jutra
rana. <czyli także to co
będzie niedobrego do jutra rana. Uzup. C. P.>
-
Panie Jezu!
-
Tak dziecko.
-
A czy mogę dziękować Ci, adorować Cię, modlić się jak co
dzień?
-
Przede wszystkim rozważaj.
…..........................................................................
Piątek,
15 czerwca
11.50
Znów
się rozpraszasz dziecko. Jeśli mówię zapisz, to zapisuj
niezwłocznie. To, że jesteś po śniadaniu (lekkim śniadaniu, ale
to Ci wystarczy) przy stoliku, na otwartym powietrzu w tej
hiszpańskiej miejscowości, nie oznacza, że masz dodatkowy powód
do zwlekania czy rozpraszania się.
-
Tak Panie Jezu.
-
Jak myślisz co zapiszemy dziecko?
-
Nie jestem wart by cokolwiek zapisać.
-
Tak dziecko w znaczeniu relacji
Twojej do Mnie, Twych wysiłków w stosunku do Mojej Miłości. Lecz
Twoja dusza jest dla Boga skarbem niecenionym, a wypływa to wszystko
tylko z głębin Bożego Miłosierdzia.
-
Chwała Tobie Chryste.
-
Skromnie jest w Twojej duszy
gdy idzie o zwroty do Mnie. Niewieście potrafiłbyś znacznie
ładniej mówić. Nauczyłeś się tego, wypracowałeś swój własny
styl, wiesz jak to robić. Lecz Mnie Bogu nie umiesz.
-
Ty jesteś Boże nieogarniony. Niewieście mogę ładnie mówić gdy
tylko mi się podoba i odwzajemnia mój stosunek do mnie. A do Ciebie
Panie?
-
Do Mnie miłość, szacunek, radość z mego nieustannego
przebaczania, radość z tego, że się jest moim dzieckiem.
-
Panie Jezu najdoskonalszy, mój Panie niezgłębionego
Miłosierdzia.
-:)
-
Zaiste Panie puściłeś w zapomnienie. Powiedziałeś i tak
uczyniłeś. Tak jeszcze nie było.
-
Wyjednała Ci to Matka Boża z Garabandal. Czy więcej coś powiem.
Ty rozumiesz dziecko. Jednakże powinieneś się wyspowiadać a jak
będziesz w Garabandal pójść na mszę i przyjąć Komunię
przynajmniej w niedzielę.
-
Jak to zrobię?
-
Kto wie dziecko może będzie tam polski ksiądz.
-
To możliwe Panie jeśli przyjechałaby jakaś polska grupa, lecz
jeśli nie?
-
Tak jak pomyślałeś. Napiszesz swój grzech na kartce korzystając
z internetu i rozmówek. Zatem przetłumaczony z prośbą o
rozgrzeszenie i wyrażenie żalu.
-
Dziękuję, Panie Jezu, Matce Bożej z Garabandal.
-
Wiem, że przede wszystkim mi dziękujesz, lecz zawsze należy
mojej Mamie, która jest przecież pośredniczką wszelkich łask a
jest to nauka Kościoła, jak i w tym przypadku szczególnie.
-
Panie Jezu wielbię Twoje niezgłębione Miłosierdzie..
-
Wiem dziecko, że wolałbyś stracić swą rękę niż sprawić mi
przykrość. I wiem, że to jest szczere. Dlatego Ci przebaczam a
nawet jak w tym przypadku puszczam w niepamięć.
-
Wielbię Panie Jezu Twoje niezgłębione Miłosierdzie.
Przed
takim miłosierdziem przenika Mnie dreszcz.
-
Tak dziecko, bałbyś się też
miłości ziemskiej gdybyś nie potrafił jej odwzajemnić lub mało
potrafił.
Zakończymy
dziecko bo musisz iść. Spakować się
po
noclegu i wyprowadzić z pokoju. Potem autobus.
-
Tak Panie. Chwała Tobie Chryste.
13.45
Znów
się dziecko odrywasz. Wziąłeś notatnik aby zapisać, że bizcocho
to zwykła babka na co się „naciąłeś”, bo myślałeś, że
to typowe kawiarniane ciastko.
-
Tak Panie Jezu, przepraszam.
-
W Polsce nie podają w kawiarniach zwykłej babki, a tu jak
widzisz.
Tak
dziecko, często Cię odrywam gdy chcesz coś zrobić, ale nie jest
to niezbędne w tym czasie. Popatrz jaki jestem delikatny.
-
Tak Panie Jezu, ledwo puściłeś w zapomnienie wrócił szatan ze
swoimi bluźnierstwami.
-
I teraz i wcześniej powtarzam Ci: staraj się.
-
A na czym to winno polegać Panie?
-
Na miłowaniu Mnie, na miłowaniu swej duszy, na delikatności w
stosunku do Mnie. Proszeniu o delikatność uczuć w stosunku do
Mnie. Bycie szlachetnym w stosunku do Mnie. Dbaniu o Mnie. Tkliwości
w stosunku do swego Chrystusa. Niezbędna jest modlitwa, jak
najwięcej. Ty zaś masz na nią dużo czasu. Teraz w podróży, na
wyjeździe jest inaczej, ale jednak możesz znaleźć na nią czas.
Jeśli się rozpraszasz to w kościele, a tu są one otwarte i ludzie
także modlą się w kościołach <
Pan Jezus ma to zapewne na myśli, że nie przychodzą tylko sami
zwiedzający z którego powodu nie byłoby dobrej atmosfery do modlitwy>.
-
Panie Jezu ten sen, który dzisiaj miałem czy można uznać za
prawdziwy?
-
Tak dziecko. Podobnie obroniłem Cię przed szatanem. Rzuciłby się
na Ciebie. Więc patrz na moją łaskawość i doceń ją. Tak to
małe słowo, ale też tak Tobie mówię i innym. Doceńcie to co na
co dzień dla was robię a dla Ciebie szczególnie.
-
Mówiłeś, Panie niedawno o trzech latach czyśćca dla mnie a
ostatnio, że mój czyściec byłby cięższy od wielu z czytelników
tych przekazów gdybym wtedy umarł jak i oni by zmarli.
-
I tak było dziecko, a teraz? Cofnąłeś się, niestety. Teraz
byłoby więcej czyśćca. Pięć lat.
-
Mój Boże i jak możesz utrzymywać przekazy u kogoś kto z trzech
lat czyśćca spadł na pięć.
-
To, że Ci przebaczam lub puszczam w niepamięć nie znaczy, że nie
masz wynagradzać teraz lub w wieczności.
Czerwony
jesteś synu ze wzburzenia wewnętrznego, przykrości. Tak to jest
dziecko. To są odwieczne prawa Ojca, których nie można
przekroczyć.
-
A czy w tych pięciu latach gdybym w tej chwili umarł na
przykład, miałbym ulgi?
-
I to dużo dziecko. Wstawiałeś się za duszami czyśćcowymi od
czasu gdy byłeś nastolatkiem. Miałbyś dużo ulg bo Twoja miłość
i współczucie musi być wynagrodzona.
-
Ale byłoby to pięć lat (?).
-
Dziecko moje, wyrok Boży może być zmieniony. Ale tylko Bóg zna
swoje odwieczne wyroki. Mówimy jednak o pięciu latach.
-
Jaki regres jednak. Z trzech lat na pięć.
-
Mówię to po to abyś zrozumiał.
Niech
też czytając to czytelnicy rozumieją i nie zazdroszczą niektórzy
i nie chcą jak Ty otrzymywać ode Mnie słowa.
Nawet
gdybym obsypał Cię złotem na tym świecie i prostował Ci drogi
cóż z tego jeśli po śmierci czekałoby Cię większe cierpienie
niż tego, którego nie obsypałem złotem i nie prostowałem mu
dróg.
-
No to ładnie, Panie Jezu – 5 lat.
-
Cóż chcesz moje dziecko. Zapracowałeś.
-
Czy możliwe jest wynagrodzenie do końca roku aby przynajmniej
powrócić do tych trzech lat?
-
Mam nadzieję moje dziecko, że będzie to możliwe w Twoim
przypadku. Mógłbyś jednak i zasłużyć na Niebo. Jest to możliwe.
Ufam jednak, że stan Twojej duszy będzie lepszy niż gdy
obwieściłem Ci te trzy lata.
-
To trudne Panie?
-
Nie wystarczy się do Mnie
uśmiechnąć i powiedzieć: Kocham Cię Panie Jezu.
Staraj
się dziecko.
-
Dobry jest Panie ten zimny prysznic.
-
Jestem sprawiedliwy. To, że jesteś moim wybranym nie znaczy, że
możesz mieć szczególne ulgi, wręcz przeciwnie, więcej od ciebie
wymagam.
-
Tak regres Panie.
-
Krew uderzyła Ci do twarzy. To
dobrze dziecko.
-
Dopiero to do mnie dociera Panie.
-
Tak dziecko, bywa, że masz spóźniony refleks jak mówicie. Masz
tak od dzieciństwa. Ogólnie jesteś powolny, choć masz nieraz
jeszcze kocie ruchy, a byłeś taki szczególnie dawniej.
-
Panie Jezu teraz mi się zrobiło niedobrze. Boję się, że mogę
zwrócić. Jakże będą wymiotował w czyśćcu! Na sucho.
-
A skąd wiesz, dziecko?
-
Tak mi się wydaje.
-
Opierasz się na jednej rzeczy. Tak, będziesz wymiotował. A
straszne to będą wymioty. Lecz przecież Twój czyściec gdy idzie
o długość będzie lekki (gdybyś teraz zmarł oczywiście).
-
Taki regres Panie. Że mnie nie odrzuciłeś?
-
Takie jest Moje Miłosierdzie, dziecko, w stosunku do Ciebie.
Powiedzieć Ci kiedy bym Cię odrzucił to znaczy odebrał te
przekazy i moją drogę?
-
Tak Panie.
-
Gdybyś kogoś zabił. Lecz
wtedy nie uchroniłbym Cię także przed więzieniem. Mówię tu o
zabiciu nie w obronie własnej. Gdybyś zgwałcił kobietę,
niezależnie od jej wieku. Gdybyś dokonał rozboju, w biały dzień,
z bronią w ręku. Gdybyś handlował narkotykami i ludzkimi
organami.
-
Panie to straszne.
-
Mówię kiedy bym Ci odebrał
ostatecznie moją drogę.
Tak
dziecko, powinieneś był jednak odłożyć ten cukier do herbaty
skoro na nim pisze Jesus (Sanchez) a są inne.
Diabeł
cały czas czuwa. Nie bądź leniwy dziecko. Szybko go wsypałeś aby
nie zanieść z powrotem, a Twój stolik jest bardzo blisko lady
gdzie jest cukier w torebeczkach.
-
Och Panie.
Jak
w ten sposób pójdę do przodu?
-
Bądź więc uważny i bądź
moim pilnym uczniem.
Cóż,
zmarkotniałeś dziecko. Przytłacza Cię te pięć lat miast trzy. A
miałeś nadzieję, że teraz mniej? Za co dziecko?
Czyż
nie powiem tym, którzy wyrzucali w moje imię złe duchy i
prorokowali: Pójdźcie w ogień piekielny, przeklęci.
-
Gdybym miał kierownika duchowego tak by się nie stało
prawdopodobnie.
-
Tak dziecko, stan Twej duszy
byłby wtedy lepszy. Cóż, jak wiesz nie ześlę Ci go w cudowny
sposób. Jak wiesz masz tu wykonywać wszelkie potrzebne starania, a
daję Ci tu możliwości. Jeśli okaże się, że trzeba by i jeździć
na drugi koniec Polski masz tu możliwości. Masz i dostaniesz na to
środki. Lecz tak przecież nie będzie. Lecz nawet gdyby była taka
potrzeba < domyślnie,
będę i jeździł na drugi koniec Polski>.
Staraj się o wszystko co potrzebne.
Teraz
widzisz, że nie jesteś wyjątkiem wśród dusz wybranych i bez
kierownika duchowego stan Twojej duszy pogorszył się. Każdemu
takiemu staraniu nawet gdyby było bezowocne błogosławię.
-
Dziękuję Panie Jezu. Chwała Tobie Chryste.
-
<Nieczytelnie zapisane słowo,
prawdopodobnie „zdążymy”> dziecko. Chcesz jeszcze
zrobić zakupy bo nie wiesz czy w Garabandal jest jakikolwiek sklep.
Chciałbym też abyś odmówił koronkę w kościele.
-
Dobrze Panie Jezu. Chwała Tobie Chryste. Dziękuję Panie Jezu.
I
proszę Cię o przebaczenie, że się uwsteczniłem.
-
Ja już ci przebaczyłem lecz wynagrodzić Bogu trzeba, na tym.
Lub co gorzej na tamtym świecie.
-
Chwała Tobie Chryste.
W sprawie tej torebeczki z napisem Sanchez:dzięki Jezu!
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć oczy i uszy na około głowy jak przy małych dzieciach.
Ja to się tak zastanawiam. Gdzie nam do Ciebie proroku, a Ty na 5 lat czyścia jesteś, jak narazie, skazany. Wiadomo wymagania wobec Ciebie są większe no ale nawet. Ja pewnie robię 1% twoich wysiłków dla Chrystusa.
OdpowiedzUsuńNie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
UsuńNie rób z człowieka bożka, bo nikt poza Bogiem Prawdziwym nie będzie Bogiem. Czytaj więcej Biblii a nie blogów, jeśli nie chcesz być zwiedziony.
+JMJ
OdpowiedzUsuńBóg tylko wie jakie kto robi wysiłki.
O takim św Janie (Ewangeliście) wiadomo, że nie robił wysiłków a tylko kochał i był pokorny i czysty.
Dziękuję Ci za odpowiedź mój Proroku.
UsuńJan nie robił wysiłków?
UsuńCo to za bzdury?
W życiu każdego idącego drogą Pana Jezusa wpisany jest wysiłek.
Czytaj więcej Pisma Świętego a nie ulotek.
Cytat ze strony:
OdpowiedzUsuńhttp://www.duchprawdy.com/gietrzwald.htm
Objawienia Matki Bozej w Gietrzwaldzie musialy miec doniosle znaczenie w planach Bozych, skoro szatan na rozne sposoby probowal je zdyskredytowac. Najpierw wykorzystal metode, ktora posluguje sie od wiekow najczesciej i najskuteczniej. Posluzyl sie ludzka pycha.
Od 12. lipca dwie kobiety z parafii gietrzwaldzkiej zaczely miec, razem z Justyna i Barbara, widzenia Matki Bozej. Objawienia roznily sie miedy soba, nie byl to jednak teologiczny argument, ktory podwazylby ich wiarygodnosc. Ludzie powszechnie uwazaly dwie parafianki za wizjonerki i otaczali je szacunkiem i podziwem. Takze proboszcz sadzil, ze dodatkowe dwa widzenia sa prawdziwe. Dopiero w styczniu nastepnego roku, cztery miesiace po zakonczeniu objawien, jedna z kobiet, dreczona wyrzutami sumienia, przyznala sie do oszustwa.
Poniewaz falszywe swiadectwo dwoch kobiet nie bylo dla szatana wystarczajace, siegnal on dodatkowo po najbardziej wyszukany fortel, przed ktorym ostrzegal juz sw. Pawel: "Sam szatan podaje sie za aniola swiatlosci" (2 Kor 11, 14).
10. sierpnia, po porannym Rozancu, Justyna Szafranska zaszla do domu krawcowej Barbary Henning. Powod byl prosty: szyto tam dla niej zakiet i trzeba go bylo przymierzyc. Nagle dziewczynka poczula sie slabo tak, ze polozyla sie i zasnela. W pewnym momencie przebudzila sie czujac, ze ktos trzyma ja za ramie. Byla to Matka Najswietsza, ktora nakazala jej, by od tej chwili codziennie przychodzila tu na spotkanie z Nia. Nazajutrz Justyna stawila sie poslusznie w domu krawcowej a w raz z nia druga wizjonerka - Barbara. Wszedlszy do srodka obie poczuly sie slabe i zasnely. Potem ujrzaly postac Maryi, ktora powiedziala im,ze odtad bedzie sie tu ukazywac i ze dzieci maja przychodzic do krawcowej codziennie, chocby inni im zakazywali.
Na szczescie wizjonerki opowiedzialy o wszystkim proboszczowi. Ten surowo zabronil odwiedzac im dom krawcowej. Poniewaz Justyna i Barbara nie mogly pojac, dlaczego nie powinny przychodzic na spotkanie z Matka Najswietsza, kaplan polecil im spytac o to w czasie wieczornego objawienia. Otrzymaly odpowiedz:
- Macie sluchac ksiedza.
A zapytawszy, czym bylo widzenie w domu pani Henning, uslyszaly:
- To bylo od diabla.
Szatan probowal odwrocic uwage od prawdziwych objawien i wypaczac ich tresci swoimi objawieniami, w ktorych przybieral postac Matki Bozej! Oto ostrzezenie dla wielu, ktorzy sa przekonani, ze maja jakies natchnienia od Maryi i przedkladaja je nad posluszenstwo Kosciolowi.
Polecam ku roztropności Was wszystkich.
Z Bogiem
Ryszard Prawdomówny