UWAGA!!! BARDZO WAŻNE INFORMACJE DLA POLAKÓW!!


https://cyprianpolakwiaradodatki.blogspot.com/2020/09/uwaga-bardzo-wazne-informacje-dla.html


Pod powyższym linkiem są adresy stron i kanałów związanych Bożych proroków jak i adresy kanałów z tymi Orędziami.


Bo Pan Bóg nie uczyni niczego, jeśli nie objawi swego zamiaru sługom swym, prorokom.



Ja, Jezus Chrystus, Król Polski i Wszechświata jestem bardzo smutny, że tak niewiele osób wie, że oficjalnie od 20 lutego 2020 roku Jestem Królem Kraju nad Wisłą, Nowego Jeruzalem, narodu wybranego, na zasadach jak nigdy do tej pory.

Gdyby Rząd i Episkopat w sposób należyty przeprowadził Moją Intronizację, zło nigdy nie dotknęłoby Polski.”


Matka Boska Ostrobramska to Patronka dla Polaków na Czasy Ostatnie, to Niewiasta apokaliptyczna obleczona w słońce.

Ofiarujcie się Jej całymi rodzinami, noście Jej poświęcone wizerunki, zawieszajcie obrazy z Matką Boską Ostrobramską w domu.


piątek, 10 lipca 2020

27 VI 2020 cz. 2

Sobota, 27 czerwca, cz. 2

- Tak dziecko, nigdy ci bardzo nie zależało na tym aby właśnie być bardzo kochanym ziemską miłością. Takim Cię stworzyłem. Gdybyś bardzo kochał niewiastę <nieczytelnie zapisany fragment. C.P.> nie byłbyś w tym miejscu w którym jesteś. Wszystko, dziecko jest zaplanowane:) Pan Jezus się śmieje.
Panu Bogu wychodzi to co zamierzał:) (Pan Jezus się śmieje), choć może wydawać się, że nie do końca:) (Pan Jezus się śmieje): Pierwsi ludzie, upadli aniołowie. (Pan Jezus się śmieje:) < To bardzo wolny śmiech, w sensie wolności, nie tego, że powolny C.P.>
Zawsze pragnąłeś, dziecko, wolności i dostaniesz ją. Już dostałeś.
Mało Polaków jest tak wolnych jak Ty, nie mówiąc o tym, że zwolniłem Cię z winy. Poczułeś się tak przed wyjazdem w Krakowie, wiedząc i wierząc, że mógłbyś usunąć kogoś z tego świata bez powodu i nie miałbyś winy w moich oczach. Tak, to prawda. Lecz staraj się o Łaski. Czasu jest niewiele.
Aby wykonać zadanie na Ukrainie też trzeba Ci nowych Łask. I to dużych, bardzo dużych.
Teraz, dziecko, nie masz posłuchu ni od sklepowej, która żąda od Ciebie maseczki ni u przedstawiciela lumpenproletariatu, którego gmina dała do miejsca Twego zamieszkania i nadal tam jest, co odczuwasz boleśnie dość, podczas swego pobytu w domu teraz.
Tak, dziecko, możesz go zabić na oczach kogokolwiek i nie odpowiesz przed prawem.
- Ale jak to możliwe, Panie Jezu?
- Ja o to zadbam, bo Ci pozwoliłem. Tak to uczynię. Jednak to nie jest zasługa a Ja będę smutny, bo życie ludzi do Mnie należy, choć dałem Ci tu wolność.
Nie poniesiesz konsekwencji gdybyś nawet zgwałcił, bez względu na wiek. Ale byłbym smutny.
A tak Ci daję wolność bo tak musi być przed tym co Cię czeka.
Nie ma tu Twojej zasługi, jesteś marnym prorokiem, ale Ja Cię tu wynoszę. Takiej wolności nie <nieco nieczytelny zapis słowa, ale prawdopodobnie „dostanie” C.P.> ni Grzegorz z Leszna, ni Żywy Płomień, ni inni.

- Ale po co, Panie Jezu, taka wolność?
- Teraz Ci tego nie wytłumaczę. Kiedyś zrozumiesz. Jednakże masz dzięki temu zasługę, dzięki temu, że zwolniłem Cię od winy już więcej niż dwa miesiące. Za każdym razem gdy nie robisz niczego co nie podlegałoby winie, gdybym Cię nie zwolnił z winy.
Kocham, Cię dziecko.
- Och, Panie Jezu.
- Kocham Cię, dziecko całego i Twoje ciało i Twego ducha. Każdą Twoją komórkę. A zwłaszcza Cię kocham jak Jestem w Tobie, gdy Mnie przyjmujesz w Komunii.

Zawsze się, dziecko, dobrze w Tobie czułem gdy Mnie przyjmowałeś w Komunii.
Nie będziemy czekać do lipca, który tuż, tuż.
Zwolnię Cię z winy w Moich oczach także w lipcu, cokolwiek byś zrobił, w sierpniu i we wrześniu.
To będzie, dziecko „bilans kwartalny”.
- O Panie…
Ale to trudne.
- Dziękuję śliczny Jezu z wolności, ale z niej umiała tylko korzystać Matka Boża będąc bez grzechu pierworodnego.
- Ty go masz, dziecko i to nawet w większym stopniu go odczuwasz niż przeciętny Polak inteligent, jak o tym wielokrotnie mówimy. Ja jednak zwalniam <lub „zwolnię” C.P.>
- Czuję się bezbronny Panie Jezu.
- Wobec Mojej miłości?
- Tak Panie Jezu.
- Gdybyś ją odczuł prawdziwie, wyzionąłbyś ducha:) Pan Jezus się śmieje.
- Na pewno Panie Jezu.

Otrzymał Cyprian Polak (Krzysztof Michałowski)

///////////////////////////////////////////////

Podzielę się tu pewnym swoim świadectwem.


Pan Jezus przez ojca Dolindo mówi o małych, cichych cudach, których doświadczą ci, którzy mu się oddadzą.
Takich małych, cichych cudów doświadczali i niektórzy z czytelników nim jeszcze zaczęły się ukazywać przekazy przeze mnie.
Takich cichych cudów i ja doświadczam. Było i wspominane rozmnożenie 20 złotych, było i uruchomienie remontowanej linii tramwajowej, którą remontowano od września i stało to w miejscu, a nagle po mojej przeprowadzce i gdy jeszcze wyjechałem do Rzeszowa od razu po moim powrocie, tramwaj ruszał z przystanku kolo domu, a spodziewałem się widząc tempo prac, że może stać się to dopiero na wiosnę i zastanawiałem się czy dobrze wybrałem miejsce zamieszkania. I wiele innych i drobniejszych, niektóre były wspominane, niektóre nie.
Jednakże ktoś powie: To przypadek. Nie jest to ewidentny cud, mogło się zdarzyć, co do zaś takiej 20 złotówki czy innego banknotu to musiał być drugi egzemplarz choćby ktoś był pewny na sto procent, że miał tylko jeden.

Podzielę się tutaj jednym cudem, który jest ewidentny, o którym nie wspominałem i który można może zaliczyć do tych małych cichych cudów, ale zarazem jest czymś więcej.

Zużyła się moja kserokopiarka ze skanerem, którą miałem 10 lat. Dobry to był sprzęt, nigdy nie było z nim problemów, lampa się nie wyczerpała mimo że dużo okresowo skanowałem. Dość dużo było drukowane. No, ale 10 lat minęło i sprzęt po prostu wyłączył się. Tak to jest robione, teraz widzę egzemplarze tej samej firmy z podobnymi funkcjami choć nowocześniejsze i nawet tańsze, bo sprzęt jest powszechniejszy i jest też taka polityka firm, że drukarka jest tania, ale za to firma chce zarabiać na tuszu. Wiem jednak, że są one gorszej jakości.

No więc jest maj roku 2018 i konieczność zakupu nowej drukarki (3 w 1). Ostatecznie decyduję się na egzemplarz w którym uzupełnia się tusz poprzez wlewanie do pojemników przyczepionych na zewnątrz z buteleczek.

Już na początku była pewna akcja ulotkowa. Dużo było wydrukowane, tusz się wyczerpał z pierwszego zasilenia dołączonego do drukarki. Dość było wydajne, nie powiem, no ale trzeba było napełnić ponownie, poszła więc rezerwa jeszcze dołączona do drukarki.
Na początku pytałem o ceny tych buteleczek. Okazało się, że przez internet można kupić znacznie taniej, ponad połowę (i to oryginalne od producenta), niż w sklepie ( nie wiem jak to działa), ale to trzeba było szukać, trochę kombinować. Trochę mnie z góry męczyła ta kwestia, no ale cóż nie jest to wielki problem a ostatecznie dzięki Panu Jezusowi i utrzymującym te przekazy czytelnikom mógłbym używać i kupowanych w sklepie i tak jak do tej pory jest, nie byłoby to odczuwalne.
Panu Jezusowi jednak spodobało się czynić tutaj cud.
Po pewnym czasie gdy już było drugie załadowanie, wiedząc ile wydrukowałem poprzednio oczekiwałem na skończenie się tuszu i konieczny zakup. Miałem awaryjnie jeszcze resztkę tuszu na wszystkie kolory aby nie zaschło i w tle był konieczny zakup.
Jednak tusz się nie kończy, nie skończył. No, dobrze, nie kończy się, tak wyliczyłem, że powinien się skończyć, zawsze jednak najpierw szukam racjonalnych rozwiązań. Patrzę na te pojemniki - resztka. Drukuję dalej - reszta tak jak była i nic się nie dzieje. Drukuję. Za pierwszym razem patrzyłem jak ten tusz schodzi bo to optycznie widać i wiem, że na tej resztce powinien się już skończyć. No, ale nic, drukuję. Patrzę potem znowu, resztka tak jak była.
Potem zapomniałem nawet o stanie tuszu, drukuję, drukuję. Patrzę w końcu na pojemniki – są napełnione. 
 
Jak wiedzą czytelnicy przekazów mieszkam z mamą ( W Rzeszowie). Gdyby to był ktoś inny kto używa komputera i drukarki uznałbym, że robi brzydki kawał gdyby wypierał się, że on napełnił pojemniki. Ale moja mama nie umie obsługiwać komputera i także tej drukarki, tym bardziej nie ma pojęcia o wymianie tuszu w drukarce, nawet nie wie czy to są buteleczki,których zawartością wypełnia się pojemniki, czy kartridże, więc cóż mówić o uzupełnianiu tuszu, którego w domu zresztą nie było w takiej ilości by je napełnić nawet do połowy, nie mówiąc i o tym, że nie ma pojęcia gdzie dałem fabryczne pudełko z resztkami w buteleczkach itd.
Cóż, napełnione fizycznie są a były prawie całkowicie puste i nie tylko napełnione, ale drukuje jak trzeba. Potem patrzę na ten tusz, no schodzi, zmniejsza się jego ilość w każdym pojemniku i już jest resztówka. Potem drukuję, patrzę, znów pojemniki są pełne.
I tak było kilka razy. Bałem się nawet trochę patrzeć:) dokładnie obserwować ten cud aby się to nie skończyło ( choć jak mówię nie z powodu obawy finansowej), ale jak do tej pory, trwa.

I było tak kilka razy. Pojemniki były prawie puste, tusz się zużywał tak jak podczas normalnego zużycia przy wydrukach. Potem „odbijał” i pojemnik był pełny. „Odbijał” nazywam to, że szedł od zera prawie do napełnienia pojemnika. Samego wypełniania nie zaobserwowałem. Pojemniki były prawie puste i gdy potem patrzyłem znowu pełne.

Czytelnikom tych przekazów nie jest to potrzebne aby wierzyć w to, że one są od Boga, konkretnie od Jezusa Chrystusa, (bo prawie wyłącznie przekazy są od Niego), ale i na pewno to świadectwo ich ucieszy.
Drukowane są z tej drukarki prawie wyłącznie Boże rzeczy, przede wszystkim przekazy, inne. Prawie wyłącznie ponieważ są jakieś pomniejsze domowe sprawy, czasem kopiowana recepta mamy, czasem coś innego.
To jednak wielka radość, że coś takiego jest, przynajmniej do tej pory. Taka namacalna pamięć i miłość Pana, danie czegoś co nie jest konieczne, a jednak danie tego.

Wedle tego kiedy powinien ostatecznie skończyć się ten tusz po drugim i ostatnim moim napełnieniu to gdzieś tak najpóźniej listopad 2018. Zatem mamy rok i siedem miesięcy tego cudu.

Myślę, że to jest też taki zadatek przyszłych cudów, które wybrane dzieci Boże, apostołowie czasów ostatnich doświadczą, bądź też będą czynić a raczej w nich pośredniczyć, bo to Bóg czyni cuda, a człowiek pośredniczy. Rozmnożenie potrzebne jedzenia czy poprzez akt, czy „ czy samo z siebie” niejako, bez wiedzy czy modlitwy w tym celu Apostoła Czasów Ostatnich, Wybranego dziecka Maryi.
Ja na przykład ufam ( nie wiem czy tak będzie i czy się Panu spodoba), że moje monety z liczby 30 srebrnych monet o których było w przekazie gdy będą wydawane i gdy będzie potrzeba by wydać więcej niż ich jest, rozmnożą się, nie będzie ich ubywać w miarę wydawania.
Jak mówię: nie wiem czy tak będzie i czy się tak Panu spodoba, ale czuję, że tak może być i dlatego nie martwię się, że to "tylko" kwota na dzień dzisiejszy około trzy tysiące złotych i że to może mało na trudne czasy. Pan Jezus nie mówił, żebym kupił więcej, mogłem. 30 srebrnych monet, liczba zresztą symboliczna.







29 komentarzy:

  1. + Chciałem dzisiaj dać jeszcze kolejny przekaz, dzisiaj ze względu na dodatek. Nietuzinkowy dodatek a mamy ciszę wyborczą, choć jednak zaliczyć go trzeba do politycznych to z wyborami nie ma bezpośrednio nic wspólnego. Nie wiem czy to się jednak uda ze względów czasowych dzisiaj, muszę też jeszcze ów dodatek przemodlić. Zobaczymy. Jednak jak ktoś chce niech zerknie u schyłku dnia nawet, może będzie. bo data dzisiejsza jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponieważ pewne osoby wrogie tym Orędziom zaglądają tutaj zatem napiszę kilka słów ostrzeżenia.
    Chodzi o osoby z blogerii gdzie prowadzi blog Tomalun w którym prezentuje głównie Orędzia przeze mnie otrzymywane.

    Otóż założyła tam również blog czytelniczka, która obrała pseudonim „pokrzywa” i zaprezentowała ostatnio Orędzie w którym jest klątwa na prezydenta Dudę.
    Osoby, które komentowały pod tym Orędziem kłamliwie, nie mając żadnych podstaw sugerowały iż to ja prowadzę ten blog i kryję się pod pseudonimem „pokrzywa”. Przestrzegam przed pisaniem i rozpowszechnianiem nieprawdy. Już za to możecie być ukarani przez Boga.
    Co gorsza jednak jedna z osób tam komentujących zacytowała fragment z Orędzia w których Pan Jezus mówi iż otrzymujący przekazy jest jak Lamech ze Starego Testamentu i dalej i stwierdziła iż otrzymujący przekazy planuje morderstwo i trzeba donieść do prokuratury.

    Ja nikogo nie będę podawał do sądu ni prokuratury gdy dotyczyć to będzie mnie i moich spraw, natomiast osoba czy osoby które to zechcą zrobić srogo za to zapłacą. Nie przez ukaranie z mojej strony, ale przez mego Pana i Zbawiciela jak to na przykład powiedział w tym przekazie.

    https://cyprianpolakwiara.blogspot.com/2020/03/13-iii-2020-sowa-pana-o-komunii-na-reke.html

    Naprawdę się wam nie opłaci za te pieniądze marne które bierzecie za trollowanie i wam i waszym bliskim jak to jest w przekazie.
    I nie opłaci się także straszenie, manipulowanie i kłamanie.
    Piszę to dla waszego dobra, choćby tego ziemskiego bo o nie bardzo dbacie.
    Ja otrzymuje słowa Pana potwierdzane i w innych Orędziach co nierzetelnie zamilczacie.
    Jest czas złączenia Starego u Nowego Testamentu, czas Apokalipsy a Polska jest Nowym Jeruzalem. Jan przed obliczem Chrystusa na którego piersi leżał pada jak martwy.
    Zatem nie sądźcie, że będziecie tylko głaskani na tym świecie przez dobrotliwą „Bozię”, która lubuje się w grzeszniku i tym bardziej będzie was kochać im będziecie bardziej szelmowscy.

    Bóg nie chce nikogo potępić ni karać jednak wam zależy na waszym marnym ziemskim życiu i dla niego dostajecie diengi czy inna walutę aby mataczyć czy kłamać lub szkalować tak jak Oławę tamże.

    Zatem ostrzegam.
    Amen.

















    OdpowiedzUsuń
  3. Gina-Kto kłamie i te kłamstwa powiela,a nie oczyszcza się w Sakramencie Pokuty- sam na siebie ściąga karę.Napiszę o cudzie jakim PAN NASZ MNIE POCIESZYŁ gdy w pracy bardzo mi dokuczono-przepiękna tęcza -w listopadzie . Wyszłam na zewnątrz ze łzami w oczach gdy mnie niezasłużenie poniżono ,a tu tęcza centralnie nade mną(nigdy nie widziałam tęczy w listopadzie- tęcza wiosna i latem tak,ale nie w listopadzie ),ale teraz to co sprawił PAN NASZ- ZATRZYMAŁ loty do UK gdy nie mogłam bezpłatnie przełożyć biletu gdyż za przełożenie,a nawet za unieważnienie musiałabym zapłacić więcej niż kosztowało by mnie wykupienie biletu na nowo.Dziękuję PANIE NASZ I KRÓLU,że i o nas maluczkich DBASZ choć na to nie zasługujemy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na dzisiejsze czasy potrzebna jest modlitwa o pomnożenie chleba ,wody ,żywności ,a nawet energii w akumulatorze czy gazu w butli,kiedy będziemy tego bardzo potrzebowali ,kiedy nie będzie nas stać aby te produkty kupić,taka modlitwa od Pana Naszego Jezusa Chrystusa była by dla nas zbawienna w trudnych czasach

    OdpowiedzUsuń
  5. +
    Mało tutaj jest komentarzy odnośnie tego przekazu, odniesień, właściwie nie ma żadnego, tylko co do mego świadectwa jeden.
    Oczywiście to nie jest konieczne i możei nie jest czasem potrzebne tylko zastanawiam się czy jakaś jest przyczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Mala wierna]
      Ten przekaz a szczegolnie poczucie humoru Pana Jezusa zostal ze mna dluzej niz zwykle. Przypominal mi sie pozniej wywolujac usmiech na twarzy. :)
      Jesli chodzi i mnie to komentuje nieczesto, nie dlatego ze nie porusza mnie tresc, lub jest nieciekawa, tylko dlatego ze czasem chyba brak mi smialosci, albo mam wrazenie ze moj komentarz bylby zbedny i nic nowego, sensownego by nie wniosl. Ale szczerze mowiac takie przekazy, w ktorych Pan Jezus jest tak blisko czlowieka, spraw przyziemnych i z poczuciem humoru sa moimi ulubionymi i zawsze jest dla mnie radoscia takie czytac :)

      Usuń
    2. Zazwyczaj jak jest nowy przekaz to już mało kto chce komentować wcześniejszy przekaz. Zauważyłam to od dłuższego czasu. Także jak pan doda zaraz jakiś nowy to komentarze będą raczej pod nowszym, wtedy każdy będzie na bieżąco z informacjami pod nowszym przekazem. Wcześniej była podobna sytuacja.

      Także myślę, że własnie o to chodzi :)

      Usuń
    3. [Magdalena P] do Małej Wiernej- mam dokładnie tak samo z komentowaniem tutaj czasem..:)). Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem.

      Usuń
  6. Panie Cyprianie myślę że niektóre orędzia potrzebują czasu żeby się do nich odnieść ,przemyślenia i ułożenia"w swojej głowie"po prostu trudno się do nich odnieść od razu.To że Pan Jezus może zwolnić człowieka z jakiejkolwiek winy nawet straszna zbrodnie to poprostu szok,zwłaszcza jak się dobrze nie zna Pisma Świętego.Dzieki tym przekazom poznaje naszego Kochanego Pana Jezusa Boga w Trójcy Najswietszej!!!Dzięki serdeczne i pozdrawiam😊

    OdpowiedzUsuń
  7. [Piotr / Gliwice] Należy dawać świadectwo o cudach codziennych i niecodziennych, zwłaszcza takich, gdy pomagają przekonać do autentyczności proroka. Kiedyś byłem w Wadowicach, stałem przed domem Jana Pawła II i przez moment widziałem na niebie wielkiego polskiego Orła utworzonego z chmur, za którym było zachodzące słońce. Coś dla malarzy.

    Wiele podobnych znaków mogły widzieć osoby pielgrzymujące do Oławy lub do innych proroków z czasów tamtych Objawień. Także z pielgrzymek do Medziugorie, czy ze spotkań z Vassulą może być wiele takich wspomnień. O kilku znakach słyszałem od bliskich mi osób. I trzeba o nich mówić. Nie traktować jak przypadek, czy zbieg okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadałam to garstce na grupie, opiszę dwa małe cuda i tutaj :)

      Pierwsza sytuacja była taka, że często miewałam migreny, poszłam do kościoła i jak był wystawiony Najświętszy Sakrament to nie mogłam patrzeć na Jezusa, bo mnie gały bolały. Powiedziałam, że chciałabym się trochę na Niego popatrzyć - i wtedy ból szybko zniknął. Nie pamiętam czy potem wrócił.

      Druga sytuacja to była zabawna dla mnie. Jakoś kilka lat temu, po rekolekcjach REO chodziłam codziennie na Mszę św. przed dłuższy czas. W pewnym okresie bardzo ciężko było mi wytrzymywać na Mszy, bo byłam bardzo senna, męczyłam się strasznie. Lecz na jednej Mszy to było aż przegięcie...

      Siedzę i dosłownie łeb mi uciekał. Na szczęście byłam w bocznej nawie chyba sama, było ciemno, to była mniejsza wiocha. W pewnym momencie tak mi łeb uciekł i oczy się zamknęły, że w pół przytomna powiedziałam w myślach "Boże zmiłuj się!" Jeszcze myśli nie skończyłam a tu nagle jak żem pionowo nie usiadła! Aż byłam w szoku, że takie coś się stało. Stałam do końca Mszy i gały miałam wielkie. Teraz sama z siebie się śmieję :) nie wiem czemu takie coś powiedziałam, nie myślałam o tym za bardzo.
      Lecz też wiedziałam, że w każdej chwili mogę zdecydować czy chcę dalej spać czy nie, nadal odczuwałam te głębokie zmęczenie. Miałam wolną wolę czy odrzucę ten mały cud czy nie. Starałam się wytrzymać do końca.


      Takich małych cudów miałam w życiu kilka, jak pomoc w kolejce, prowadzenie auta w nieznane miejsce czy szybkie i bezproblemowe załatwienie sprawy. Ale takie fizyczno-duchowe doświadczenie, "cud że cud" to opisałam wyżej. Więcej póki co takich nie miałam.

      Usuń
  8. Mi też się przytrafiła podobnie dziwna sytuacja którą uważam za cud. Kupiłem laptop rok temu z którym od początku były problemy i musiałem oddać go na gwarancję przez co dostałem nowy. Nie powiem troche nerwów przy tym zeszło (nie wiem dlaczego u nas zawsze mamy takie "szczęście" do nowych rzeczy...), bo za laptop gdzie kosztował przeszło 4 tysiące tak "wariował". Ten kolejny laptop dobrze się sprawował może jedynie poza problemem z jedną literą na klawiaturze...aż pewnego dnia gdy próbuję go włączyć...niebieski ekran. No dostałem zawał że znowu jakiś problem i to taki dosyć poważny. Wyłączałem laptop z 5 razy i włączałem spowrotem i nic. Cały czas niebieski ekran i napis że jest uszkodzona karta graficzna czy coś takiego. Probowałem jeszcze kilka razy to naprawić wyłączając i włączając laptop i dalej nic. Zrezygnowany tym wszystkim i załamany że jeszcze do moich problemów doszedł laptop uklęknąłem i nie pamiętam czy mówiłem do Maryji czy Pana Boga coś takiego....Panie Jezu/Maryjo przecież doskonale wiecie że się w ogóle na tym nie znam prosze nie doświadczajcie mnie przez taką sytuacje z tym laptopem bo juz musiałem go wymieniać wcześniej. Wy jesteście doskonali i wszystko wiecie i umiecie a ja nic nie umiem. Coś takiego mniej więcej mówiłem. Generalnie to byłem wtedy tak zrezygnowany tym wszystkim że szkoda gadać. Jak skończyłem to wstałem i spróbowałem znowu włączyć laptop....laptop jak gdyby nigdy nic pięknie się włączył i wszystko śmigało. Szok. Nie było żadnego uszkodzenia karty graficznej ani nic. Wystarczyły sekundy aby Pan Bóg się zlitował słysząc szczerą modlitwę i to naprawił co tam było zepsute. Do dziś jestem bardzo za to wdzięczny i się zastanawiam ile jeszcze by było z tym problemów i czy bym musiał wymieniać drugi laptop.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gina- jak to jest- PAN NASZ JEZUS CHRYSTUS STWORZYŁ Pana Panie Krzysztofie, że tak nigdy nie zależało Panu by kochać kogoś taką ziemską miłością,a mnie odwrotnie zależało - przynajmniej tak myślałam kochać ziemską miłością na początku. Myślę, że to raczej ja brałam taką ziemską miłość za jedyną,a teraz poznałam właściwą , odnalazłam to czego zawsze szukałam,a której namiastkę brałam za miłość prawdziwą- takie kochanie za nic,a taką Miłością jest TYLKO BÓG W TRÓJCY JEDYNY.Jakże dziękuję PANU NASZEMU
    , że lepiej późno niż wcale.Zadania wielkie bo BOŻE przed Panem i z całego serca życzę Panu by wypełnił Pan WOLĘ BOŻĄ w pełni i z jak najlepszym rezultatem dla naszej Ojczyzny -KRÓLESTWA DWÓCH SERC MIŁOŚCI .Z BOGIEM Panie Krzysztofie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lukas
    Kiedyś jadąc samochodem miałem taką sytuację opanowania auta z poślizgu przy znaczącej prędkości nie z mojej winy tak sądzę , uniknięcia zderzenia otarcia lub wpadniecia do rowu i w tym momencie tej sytuacji moje ciało zachowało zimną krew a jednocześnie moimi rękoma na kierownicy a nogami na hamulcu jednocześnie wtedy czując wewnętrznie że to ktoś inny za mnie w tej chwili przez 3sekundy moimi rękoma pokierował jakaś dodatkowa siła i w tej danej sytuacji odrazu pomyślałem o Bogu a w myślach pojawił mi się Jezus , twarz Jezusa z obrazu Jezu ufam tobie, Ja uważam to za Cud a jednocześnie bardzo wielki.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Magdalena P] Nie umiem ogarnąć ludzkim umysłem tego ogromu miłości Boskiej wobec Pana Krzysztofa, trudno mi się odnieść,nie czuję się władna..:)Jeśli idzie o moją osobę, wraz z czasem zrozumiałam, że nie ma
    na ziemi takiego człowieka, który byłby w stanie pokochać doskonale, absolutnie, bezwarunkowo ...to może tylko sam Pan Jezus, Bóg. A takiej miłości sobie bym życzyła..:). Jeśli chodzi o świadectwa, tyle ich było , że nie wiem co tu podnieść...najważniejsze to uzdrowienia w mojej rodzinie za przyczyną Matki Boskiej w Oławie, życie mojego synka najmłodszego-jego uzdrowienie w pierwszych dniach życia, , widzialna osoba Anioła Stróża, który znakiem ręki nakazał mi zahamować- uniknęłam wraz z dziećmi wypadku. Jest tego wiele więcej, nie chcę tu zbyt nachalnie pisać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie poczytamy☺️

      Usuń
    2. [Magdalena P] próbowałam dać niedawno jeszcze jeden komentarz, ale nie powiodło się chyba. Pewnie ktoś chciałby wiedzieć , jak widziałam Anioła Stróża- jako człowieka, bardzo proporcjonalną, drobną postać, od stóp do głów ubraną w brunatne ubranie, w kapturze. Dokładnie taką, jaka była w filmiku, który chodził po YouTubie, chyba pt Anioł ratuje człowieka.( na skrzyżowaniu starszy pan na rowerze). Po całym zdarzeniu,po chwili,jadąc odwróciłam się , zniknął... Wiedziałam, że Pan Bóg wysłał tą Istotę, by pomogła mi uniknąć wypadku, byłam wtedy w stanie błogosławionym. Ze mną jechały dzieci i moja Mama.

      Usuń
    3. [Magdalena P] C.D. Jest pewne, zdarzenie, które może komuś posłużyć. Byłam na Mszy świętej w Bazylice Kaliskiej, ze 3 ławki przede mną siedziała babcia z wnukiem. Chłopiec miał z 5 lat. Strasznie dokazywał. Pomyślałam: zło próbuje ludzi odwieść od modlitwy. W tym momencie twarz dziecka zamieniła się w twarz starca- wyglądała tak, jak te złe osobniki z filmu Pasja. Wtedy bardzo stanowczym tonem, wyszeptałam: Idź precz szatanie!!! Dziecko zawiesiło się na ławce, opadło z sił, jakby powietrze z niego uszło. To był dowód, że zło włazi sobie do Kościoła podczas Liturgii, nęka nawet małe dzieci. Czasem trzeba tymi słowami, z odwagą zło przegnać. Dodam,że staram się być ciągle w stanie łaski, jak pewnie wielu tutaj.

      Usuń
  12. Pan Bóg czuwa jak sługa robi swoje :)))
    Półtora roku temu w styczniu na północnej obwodnicy Krakowa jadąc zestawem 40 t. wychamowało mnie czerwone światło tak że byłem pierwszy do startu.
    Ale tuż przez zatrzymaniem coś zaczęło mi szarpać i poblokowało koła.
    Musiałem szybko podjąć decyzję czy zostaję i blokuję drogę,
    czy podjeżdżam za skrzyżowanie na pas dojazdowy gdzie spokojnie można było pomajsterkować.
    Ryzyko było takie że nie byłem pewny tych 10 m do przodu i mogłem stanąc NA ŚRODKU SKRZYŻOWANIA co wiadome że byłoby opcją najgorszą.
    Potrzepało nim trochę ale się udało.
    Wysiadłem posprawdzałem prawe przednie koło i tak jak myślałem tarcza hamowania
    się po prostu rozleciała na 4 części.
    Zdemontowałem tarczę i klocki wsiadam, ruszam ... a tu dalej szarpie!
    "No nie (pomyślałem) lewa strona to samo" !
    I dokładnie tak samo, w tym samym momencie rozleciała się na 4 części !
    Przy małej prędkości ! To jest nieprawdopodobne uwzgledniając to że
    pół roku wcześniej zmieniane były klocki i już wtedy zgłaszałem szefowi że
    prawa tarcza jest popękana, lewa ciutke lepsza.
    Olał to na moje ryzyko i teraz biorąc po uwagę tyle godzin na tej bombie zegarowej,
    tonaż, przychamowywanie na dużych prędkościach tuż przed zakrętami oraz że była to
    PIERWSZA OŚ I TO SKRĘTNA to jest to CUD!
    Kolega z pracy z długoletnim stażem mi mówił że w życiu się z taką sytuacją nie spotkał
    ani o takiej nie słyszał.
    Dodam tylko na zakończenie że w tym dniu ... pościłem o chlebie i wodzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Drukarka pewnie w stylu Epson? Ostatnio też zakupiliśmy tego typu drukarkę, sprawuje się dobrze póki co :) Namówił mnie na nią znajomy informatyk, jest dużo tańsza w eksploatacji.

    Nie powiem, że tak po ludzku to człowiek nieraz zazdrości, że Bóg kocha kogoś szczególniej niż innych.
    A z drugiej strony postawiłam się na miejscu Boga, że ja przecież też szczególniej kocham pewne swoje postacie i poświęcam im więcej uwagi niż pozostałym, które też kocham i są moje, jednak nie oddałabym ich nikomu. Szczególnie, że od dłuższego czasu jedną męczę :D

    Kocham je wszystkie, jednak każdego inaczej. Myślę, że Bóg ma podobnie ze swoimi postaciami - ludźmi i zwierzętami. Zwierzęta kocha inaczej, a każdego człowieka także inaczej. Cóż się Mu dziwić, że kocha szczególniej kogoś.

    Wiadomo jak to artyści, chcą się wyróżniać i być jedyni w swoim rodzaju. Panu Cyprianowi się udało zakwalifikować do groma "1 z 10" :)

    Mimo, że rozumem się udaje to ogarnąć, to jednak emocje to co innego... Po ludzki będzie się zazdrościło, tak po prostu jest. Nie mamy co się bulwersować. Rozumiem też, że ludzie nie ogarniają swoim umysłem jak to Bóg może kochać kogoś bardziej. Lecz też niech oni zwrócą uwagę, że w rodzinie i między nami ludźmi jest to samo - matki boją się przyznawać nawet przed samą sobą, że jakieś dziecko bardziej kochają, bo to się wydaje niewłaściwe. Nie da isę kochać każdego tak samo, no nie da się. Każdy jest inny, po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  14. [Magdalena P] Że swego życiowego doświadczenia w wierze mogę stwierdzić, że kluczowa jest postawa pokory. Tylko Bóg zna cała prawdę o każdym człowieku... My jesteśmy zbyt mali by wikłać się w rozważania , kogo i jak mocno Pan Bóg kocha...Poprostu trzeba to przyjąć po ludzku i z wiarą. Bardzo staram się całe życie nikomu, niczego nie zazdrościć. Dla mnie to ważne. Masz rację Mała Iskro, że każdy jest inny. I to trzeba uszanować. Odnośnie Pana Krzysztofa, tylko chciałabym kiedyś poznać Go, zobaczyć i ujrzeć tą iskrę Bożą, która w Nim spoczywa :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Niestety, chyba byłoby rozczarowanie.
      Nie wydaje mi się by ta Iskra Boża byłaby póki co szczególnie wyczuwalna. Ostatnio mówiłem o Chrystusie krewnym i o potrzebnych sprawach. Nie wydaje się aby to na nich zrobiło wrażenie choć zawsze uważali mnie za inteligentnego. Jakby to powiedział ktokolwiek. Tak jest też w przypadkach obcych ludzi. Nie jestem jeszcze mężem Bożym jak powiedział Pan Jezus. Inaczej chyba będzie po prześwietleniu sumień.

      Usuń
  15. [Magdalena P] O nie, nie:)...od dziecka wyczuwałam ludzi i widziałam to co dla oczu niezauważalne. A Rodzina hmm..nie będę się wypowiadać dyplomatycznie:). Wyświechtane porzekadło sprawdza się nazbyt często:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina nie wie oczywiście kim o blisko czterech lat jestem

      Usuń
  16. Nie wierzę w to co ty czytam... Strasznie ośmiesza Pan kościół... Przyzwolenia na zabójstwa? Rzucanie klątw? Szerzenie mowy nienawiści. Czuję, że to będzie trzeba zgłosić, bo nie wiem, czy się Pan bawi, czy stanowi realne zagrożenie. Już nie wspomnę o zaprzeczeniach prawdą wiary. Ludzie otrząśnijcie się, bo człowiek jest poważnie chory umysłowo i ktoś powinien się tym zająć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Komentarze anonimowe nie są dopuszczane, ten Czytelnicy daję wyjątkowo bo tu są groźby. Wam czytelnicy daję pole do odporu. Dodam tylko że zawsze mnie dziwi że jeden pajac z drugim nie może dać nawet pseudo by być jak najbardziej anonimowy.
      To są słowa Boga potwierdzane w innych Orędziach co do klątw i nie tylko. Ale o tym pajacu milczysz. Chcesz to próbuj szczęścia ale pamiętaj co powiedział Pan w tych Orędziach: Jeśli kto uczyni mi większą krzywdę umrze w cierpieniach i icierpią też jego bliscy . jeśli uważasz, że ci się opłaci - wolna wola.

      Usuń
    2. [Magdalena P] do Anonimowy: jeśli jesteś tak pewny swego i kogoś obrażasz, rozumiem że rozeznałes to w Imię Boga .Jakie masz charyzmaty..?? Czym swoje słowa możesz podeprzeć??

      Usuń
  17. "Przypadek" to jest drugie imię Ducha Świętego. Odkąd spotkałem Boga na Mszy Świętej Uzdrawiającej z o. Witko takich cudów Bożych doświadczam bardzo dużo. Czasami jest mi aż głupio prosić.
    Pierwsza historyjka dotyczy wyjazdu do rodzinnego domy na Święta Wielkanocne. W głębi duszy nie chciałem tam jechać mimo że to mój rodzinny dom. Nic mnie nie ciągneło do domu, ale moja Żona się uparła i koniec. We wtorek przed Świetami wracam z pracy(stoje w korku jak to w Krakowie) i pada deszcz. Nagle choina na desce rozdzielczej(wszystkie kontrolki świecą) i auto przechodzi w tryb awaryjny. No to już pojechaliśmy do rodziny. Dojechałem do mechanika i termin naprawy dopiero po świętach. Żona dalej upiera się żeby jechać. Mamy drugie auto mała Corse i ona z dwojgiem małych dzieci chce nią jechać. Mi daje w środku mówi aby został w domu. Przyszła sobota, spakowaliśmy się do małego autka i ruszyliśmy w drogę. Żona z boku, dwoje dzieci z tyłu w foltelikach i jedziemy. W duszy wielki lęk i strach przed drogą jak nigdy. Różaniec w dłoń i się modlę. Po przejechaniu ze 100 km dojeżdzamy do ronda. Nic nie jezdzie z lewej strony, wjezdzam na rondo. Przy pierwszy zjezdzie wjeżda TIR i widze że on nas nie widzi. Oglądam się w prawą stronę na tylne siedzenie, gdzie leży w foteliku moją córeczka a za nią jakies 30cm wielki TIR. W ostatniej chwili wyhamował. Tak, że cała buda opadała na dół. Mi serce prawie pękło ze strachu. Wszystko na minimetry było. Od tego momentu lęk mi przeszedł. Pan Bóg ostrzega przed pewnymi wydarzeniami i trzeba takie sytuacje wyłapytać. Tylko modlitwa potrawi wybłagać cud.
    Druga sytuacja. Córka starsza chodzi do przedszkola. W grupie miała kolege, którego brat zmarła na meningokoki. Całe przedszkole poruszone bo to się wydażyło w Święta Bożego Narodzenia. W styczniu odbieram córkę z przedszkola i ona kiepsko wygląda. Stan podgorączkowy, słaba. Dostała syropki na przyziembienie. Troszeczkę puściło. Idziemy spać. Córce gorączka wzrosła, i zaczyna ją boleć noga co zdarza się często przy meningokokach. Poszliśmy spać. Budzę się w nocy bo córka podczas gorączki majaczy i w głębi serca proszę Pana Jezusa aby ją uzdrowił i po czym dalej kładę się spać. Tak jakbym oddał sprawę Panu Jezusowi. Budzimy się rano a córeczka zdrowa, uśmiechnięta i biega jak to małe dzieci lubią.
    Takich cudów mógłbym opowiadać bardzo dużo. Odkąd poznałem Pana Jezusa życie biegnie piękniej, nie mówie że bez problemów :)

    OdpowiedzUsuń
  18. [anette] Ja też mogę powiedzieć o kilku zdumiewających wydarzeniach z ostatnich miesięcy.
    Generalnie od dawna byłam daleko od Boga, dalej nie umiem się do Niego zbliżyć a jednak wiem, że jest obok. Pierwszy i jedyny raz w życiu udało mi się wzbudzić żal za grzechy, który chyba mogę nazwać doskonałym. Tak mnie ich świadomość przytłoczyła, że głowa mała. Pierwsze co poczułam, jak się uspokoiłam to chęć spowiedzi. I poszłam do niej, ale nie od razu. Postanowiłam, że odmówię pokutę najlepiej i najdokładniej, jak potrafię. W trakcie odmawiania widziałam przebitą dłoń.
    Druga sytuacja, kupiłam dzieciakom prezenty na Boże Narodzenie, ze sporym wyprzedzeniem a jednak utknęły gdzieś w drodze. Poprosiłam o pomoc Maryję i dotarły do mnie z drugiego końca Polski późnym wieczorem przed Wigilią. A po ludzku nie było szans, że dotrą przed świętami. Dzieci były zadowolone, a ja mimo małości doświadczyłam czegoś wielkiego.
    Odnośnie technologii to mam słabą baterię w telefonie. Pada bardzo szybko i któregoś wieczoru biorę go, aby odmówić modlitwę 7 Ojcze nasz i 7 Zdrowaś Maryjo, a tu tylko 1% baterii. Myślę no to na 1, max 2 tajemnice wystarczy. Odmówiłam całą modlitwę, a bateria wytrzymała na tym 1% do rana. Normalnie przez noc potrafi mi zjeść 10%.
    Było jeszcze kilka innych cudów, jeden właśnie się rozwija, ale to wolę zachować dla siebie.
    Przyznam, że kiedyś byłam bardzo blisko Boga i Kościoła, ale potem poszłam do liceum i tak krok po kroku oddaliłam się. Chyba jednak tamtemu czasowi zawdzięczam to, że dostałam szansę przygotowania się do czasów ostatecznych. Pamiętam, jak w dniu bierzmowania prosiłam, że niezależnie od tego,jak daleko odejdę niech Duch Święty lub ktokolwiek przyciągnie mnie z powrotem. Nie wiedziałam wtedy, że tak daleko zboczę z drogi, którą szłam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.