Poniedziałek,
25 czerwca
Przed
dziewiątą
-
Będziemy pisać później, dziecko:).
Około
13.30
-
Jesteś zmęczony dziecko. Taka praca Cię męczy, do tego częściowo
niepotrzebna, bo niewykonana w porę, gdyż nie mogłeś jej wykonać
z powodu odległości, tego, że mieszkasz w Rzeszowie. Powiedziałem
Ci abyś potraktował to jako pokutę. To czynisz. Jednak to Cię
osłabia i trudno Ci pracować rzetelnie i energicznie. Także w domu
gdy są zaległości. Nie przejmuj się językami ludzkimi. Chciałem
byś doprowadził mieszkanie do porządku lecz nie miałeś na to
czasu, zwłaszcza od wiosny tamtego roku. Częściowo to zrobisz w
ciągu tych dwóch tygodni.
Później,
dziecko, zobaczymy.
Jeśli
będzie prąd dzisiaj, przepiszesz i umieścisz jeden przekaz.
-
Chwała Tobie Chryste.
Około
22- giej
-
Nie martw się tym dziecko.
-
Panie Jezu nie wiem co masz na myśli bo miałem kilka myśli.
-
Jesteś zmęczony i trochę rozkojarzony.
Nie
martw się tym, że Twoja mama nie ma właściwego podejścia choćby
do finansów. Nie ma właściwego od strony duchowej. To co Ci się
nie podoba Mi się też nie podoba. Gdybyś ty miał takie to byś
ode Mnie nie otrzymywał.
Lecz
rozmawiajmy o czymś innym.
-
Tak Panie Jezu.
-
Rozproszyłeś się.
Pisz
dziecko
-
Twoja mama zaczeka. Nie jesteś do jej dyspozycji w każdej chwili
choćby była głodna i nie mogła sobie zrobić kolacji bo zaczął
boleć ją kręgosłup. Postępując w ten sposób robi Tobie krzywdę
i zabiera Twój czas, który masz przede wszystkim dla Mnie i dla
Moich spraw. Nie kazałem obsiewać działki różnymi warzywami po
to aby zarosła. Ty też masz problemy z kręgosłupem i nie
powinieneś tego robić. Mówiłeś aby obsiać w połowie bobem w
połowie kukurydzą. I bób sobie poradził, wyrósł mimo chwastów
i pokonał je. Zaś wszystkie inne warzywa nie.
Teraz
zaś musisz wstawać o piątej rano aby przygotować mieszkanie na
przyjście hydraulika. Dałem Ci ten wyjazd w dużej mierze dlatego,
że lubisz zrywać czereśnie prosto z drzewa, po to abyś mógł
codziennie jeździć na drogę czereśniową. I może zagotował parę
kompotów. Tymczasem jesteś od piątku późnego wieczoru i nie
mogłeś pojechać ani w sobotę, ni w niedzielę, ani dziś.
Nie
ma prądu więc i tak nie możesz przepisywać przekazów, lecz też
niewiele czytasz. Jest po dwudziestej drugiej, jesteś zbyt zmęczony
aby ćwiczyć, Twoja mama jeszcze domaga się kolacji robionej przy
świecach i bez bieżącej wody. Nie podoba mi się to.
I
uważa, że wszystko jest w porządku. Że z jej strony wszystko,
całkowicie jest w porządku. Nie nie jest. Jeśli nadweręża
kręgosłup, a potem w konsekwencji to sprawi, że zabierze Ci czas i
dodatkowo się przepracujesz, to winna być rozważna. Lecz Twoja
mama nie ma poczucia winy.
Cóż.
Doczekała swoich następnych imienin jak obiecałem rok temu. Czy
chce doczekać następnych z kolejnym, niedobrym bagażem?
Nie
jest przydatna na polu pracy Chrystusowej. Nie wspiera Cię.
Przeszkadza Ci. Jest Twoim cierniem.
Źle
to znosisz jak ktoś jest z Tobą pod wspólnym dachem a nie jest
jednego ducha. Niech zostanie tutaj. Zostawisz mamie potrzebne
pieniądze.
Przyjedzie
do Ciebie na zimę.
-
A jak coś jej się stanie i będę musiał przyjeżdżać?
-
Nic się nie stanie, dziecko.
Potrzebujesz
swobody i samotności.
-
Panie Jezu tu jej nie ma kto zrobić zakupów.
-
Da radę, dziecko, pojechać raz na jakiś czas do miasteczka.
Lub niech się z kimś umówi, kto jeździ samochodem i zapłaci. Są
na to pieniądze.
-
Czy to, Panie Jezu, jest propozycja czy wymóg, Panie?
-
Wymóg dziecko.
-
Mama pomyśli, że to ode mnie. Poczuje się niepotrzebna,
odrzucona.
-
Nic na to nie poradzę moje dziecko. Tak będzie
lepiej,wystarczy, że będzie przez zimę. Może przyjechać jak
zacznie się już sezon grzewczy, dawny, tradycyjny, czyli w drugiej
połowie października. To mniej niż trzy i pół miesiąca licząc
czas od kiedy stąd pojedziesz.
-
Będzie jednak musiała może przywieźć rzeczy.
-
To pojedzie z Tobą by wziąć co potrzebne. Na zimę, a nawet na
jesień wróci przecież.
Myślisz o odpoczynku dla mamy.
Wyjeździe dla niej. Jeśli będą środki to pojedzie, ale Ty
winieneś ją [tylko] odwieźć i przywieźć, na przykład do sanatorium.
Tak
dziecko, to może być wszystko. Niewiele tu trzeba dodawać.
-
Ludzie pomyślą, że źle jej u mnie i źle ją traktuję.
-
Cóż dziecko, to będzie Twój
mały krzyż. Najważniejsze, że ja tak nie uważam.
-
Jestem trochę zaskoczony Panie Jezu.
-
Twoja mama wielokrotnie
odgrażała się, że zostanie lub od wiosny pojedzie do domu.
Przeszkodą był brak wody. Jeśli woda będzie, cóż.
Nie
szanowała mojego daru, który był także dla niej, a gdy
powoływałeś się na Moje Słowa robiła sceny.
Jesteś
pod moją opieką. Masz wzrastać. Daję Ci to, że nikt, nawet żaden
pracodawca nie mówi Ci co masz robić i jak, taką Łaskę Ci daję.
Tym kimś kto utrudnia Twój wzrost miałaby być Twoja matka?
Zresztą jest bo sam zaszedłbyś dalej. Nie mamy czasu dziecko. A
jak powiedziałem przyjedzie na zimę i to może już zrobić od
połowy października ( nie wcześniej).
-
Da radę z tym ramieniem?
-
Da radę. Ja mogę, zresztą, uczynić tu cud, ale musi na to
zasłużyć. Nie uczynię go gdy będzie cały czas mieszkać z
Tobą, dziecko pod jednym dachem.
Na
tym zakończymy dziecko.
-
Chwała Tobie Chryste.
-
A jak dostanie takiego problemu jak wtedy?
-
Musi zostać sama, dziecko.
-
Chwała Tobie Chryste.
Bardzo mocne kazania Kś. Natanka o Kapłanach
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/channel/UC62_5yU8zyozZVvVlFa51ig