20
lipca
świt
Zapisz
dziecko
-
Nic co wchodzi do człowieka nie czyni go nieczystym, lecz to co
wychodzi z niego czyni go nieczystym.
Zapisz
dziecko
-
Kocham Cię moje dziecko.
I
chcę dla Ciebie wszystkiego co najlepsze.
06.50
Zapisz
dziecko
-
Twój niepokój mnie zasmuca.
Jesteś
na mojej drodze. Dostajesz wszystko co potrzebne. A przykre rzeczy,
także w „rodzinie”. Cóż taki jest krzyż, lecz nie powinieneś
odczuwać tak głębokiego niepokoju bez naprawdę poważnych
powodów, a i takich przecież nie ma gdy jesteś ze Mną. Możesz
się smucić, możesz cierpieć, ale nie powinieneś doświadczać
niepokoju.
-Tak, Panie.
Około
9.45
Zapisz
dziecko
-
Nie dzwoń do rodziny mówiąc, że ogórki się zmarnują i nie
będziecie mieli przetworów na zimę, bo Ty wyjechałeś, a mama
przy obecnym stanie swego zdrowia tego nie może.
Mówiłem
już, że powinien być ktoś kto jej zrobi zakupy, ugotuje obiad,
przynajmniej w tej wyjątkowej sytuacji. Jak powiedziałem: nie
powinno tak być, że liczy tylko na Ciebie, ale tak jest.
Gdyby
przecież było tak, że rodzina chciałaby tu pomóc to mama
wiedziałaby o tym i zadzwoniła. Mama Twoja nie powinna Ci też o
tym mówić, o tych ogórkach, oczekując niemal iż przyjedziesz bo
dwa tygodnie powinno Ci wystarczyć.
Ja
mówiłem o trzech i dobrze o tym wie. I podtrzymuję to. Zaś środki
< ze względu na ubytek
spowodowany m.in. zakupem laptopa C. P.> otrzymasz w trakcie
pobytu jeszcze.
Myśl
o Mnie dziecko.
Inne
rzeczy są wtórne.
Rozchmurz
się.
Co
do ryby, którą się, jak to mówicie, strułeś. Dlaczego była
taka niesmaczna. Dlaczego to się zdarzyło.
Chciałem
dziecko byś wcześniej wrócił i nie jadł jej tego wieczoru.
Wcześniej, by modlić się i przepisywać przekaz. Kierowałeś się
moją wcześniejszą uwagą o tym by się dobrze odżywiać
wartościowymi pokarmami, zaś gdyby nie ta ryba na drugą kolację
zjadłbyś coś słodkiego. Jednakże należało zrezygnować z tego
posiłku tym bardziej, że musiałeś nań czekać. Teraz przez
bezsenność z powodu tej niestrawności mogłeś skończyć
(przepisywać) przekaz czego nie skończyłeś wczoraj i umieścić
go rano w Internecie.
Nie
martw się dziecko. To przejdzie. Zdziwiłeś się bo przeżegnałeś.
Nie masz jeszcze dziecko takiej mocy aby nie zaszkodziło Ci z takich
czy innych powodów. Natomiast trucizna Cię nie dosięgnie. Coś co
mogłoby zagrozić Twemu życiu.
Z Bogiem moje
dziecko.
Idź na plażę
choć z niedyspozycją żołądka.
13.30
Zapisz
dziecko
-
Moje słowa o odżywianiu się wartościowymi pokarmami nadal są
aktualne.
-
Ja, Panie Jezu, boję się jeść ryb teraz, a poza tym przecież
nie mam na nie specjalnie ochoty. Tak Panie, te słodycze po
obiedzie. Kupiłem w sklepie bo zawsze taniej i miałem też na to
ochotę. Czereśnie zaś, gdyby je kupować codziennie, wychodzą
bardzo drogo. Miodu zaś teraz nie mam.
Jednak
jak uważasz Panie.
-
:)
17.40
Zapisz
dziecko
-
Jeśli chodzi o post jutrzejszy to odbądź go, dziecko, o chlebie i
wodzie niezależnie od Twojej dyspozycji żołądka i niezależnie od
tego gdzie i i jak pojedziesz.
Zapisz
dziecko
-
Nie rozważaj i nie przejmuj się tym wydatkiem (walizka).
18.
35
Zapisz
dziecko
-
Cóż,
dziecko, idź na plażę w takim wypadku skoro tak Ci wyszło.
Dobrze
abyś jutro poszedł rano na mszę, i rano i wieczorem.
22.00
Zapisz
dziecko
-
Wobec dylematu czy modlitwa czy przepisywanie przekazu wykonaj i to
i to:) (delikatny uśmiech).
-
Dziękuję Ci Panie Jezu za to nowe, krzepiące świadectwo
czytelniczki.
-
Tak dziecko, cieszą takie świadectwa moje Serce a i Tobie są
potrzebne. Nie skąpię Łask a mam ich pełne Dłonie. Pragnę je
rozdawać, dusze jednak nie chcą. Cierpię dziecko i Ty mnie
pocieszaj.
-
Tak, Panie Jezu.
-
:)
Wierze w każde napisane tutaj słowo. Proszę zapytaj Naszego Pana Jezusa Chrystusa czy jestem jego godzien? I czy ma jakąś wiadomość dla mnie. Tomasz
OdpowiedzUsuńNikt nie jest godzien. Także ja nie. Ale Pan Bóg czyni godnymi, jak sam powiedział w tych przekazach.
OdpowiedzUsuńWszystkie dobre natchnienia, jeśli potrzebne, każdy kto się uniża i chce pełnić Bożą Wolę odstanie. Warto prosić Ducha Świętego ,ale zawsze przez wstawiennictwo Maryi.
Odnosząc się do zdania na czerwono: wynika z niego, że Jezus ciągle wisi na krzyżu, cierpi i do teraz z krzyża tak naprawdę nie zszedł( w przenośni, ale może też i dosłownie, kto wie? ). Przecież podobno zmartwychwstał i wylądował w niebie, a skoro tak, to niby jak może ciągle cierpieć? I co go tak męczy jak swoją robotę już właściwie dawno temu wykonał i po ostatecznym zmartwychwstaniu, teraz mieszka ponoć w niebie? Przecież cierpienie w niebie jest niemożliwe, bo to kraina wiecznej szczęśliwości, mlekiem i miodem płynąca. Tak przynajmniej twierdzą katolicy. O ile to prawda i ten Jezus nadal cierpi, tzn., że ponad 2000 lat minęło, a on biedaczyna nadal zwisa na tym krzyżu i się męczy bez sensu.
OdpowiedzUsuńA jak już zrobić założenie, że tak jest, to jak autor bloga ma go pocieszać? Czy on albo ktokolwiek inny ma jakiś wpływ na to? Szkoda Jezusa, ale czy te ciągłe modlitwy są w stanie zmienić tą sytuację? Przez całe 2000 lat różni modlący się przez cały ten czas ( a było ich pewnie sporo ) nie dali rady i Jezus wciąż cierpi - tutaj nie ma mocnych :-(