Panie
Jezu gdybym nie odmówił dzisiaj różańca, tej jednej części,
części II, to by nie było tego przekazu?
Przecież,
dziecko, wiesz o tym.
Oczywiście,
w wyjątkowych wypadkach daję ci przekaz, tak jak teraz, znowu
okazuję ci wielką Swoją miłość i nie czekałem aż skończysz
dwie dziesiątki aby była cała część II, tylko przyszedłem do
Ciebie przerywając Ci wpół dziesiątki. Pragnę się z Tobą,
dziecko, spotkać. Gdybym nie pragnął to bym tego nie uczynił.
Czy,
Panie Jezu, ja Cię ranię..wczorajszym dniem.
Drogie
dziecko. Rozumiem Twoją sytuację, twój stan. Możesz więcej.
Możesz więcej dla Mnie i dla swojej duszy. Już o tym mówiliśmy,
że drobne rzeczy Cię dotykają bardziej a potrafisz znieść
wielkie.
Przepraszam
Panie Jezu, że nie skupiłem się na przekazie, a na wieży
widokowej. Nie powinienem wchodzić i oglądać widoki.
Nie
szkodzi dziecko, tak czy tak się stało, że nie możesz się
skupić na tych widokach.
Jezu
ufam Tobie.
Wracając
moje dziecko, nie winię Cię, rozumiem Twój stan. Nie był to
całkowity upadek. Po prostu jest Ci trudno. Możesz więcej, ale
nie bardzo potrafisz, a raczej nie chcesz. Nie jest to jednak mój
srogi wyrzut, moje dziecko. Ty rozumiesz, że nie możesz sobie
folgować. Bardzo tego nie chciałeś. Bardzo chciałeś przylgnąć
do mnie sercem, bo wiem, że Cię to boli, że powiedziałem Ci, że
nie może tak być, że nie odmówisz różańca. Natomiast Twoja
niedyspozycja i wątpliwość też jak to będzie, skoro odmówiłeś
a wieczorem przyszło. Masz dziecko przeczucia co do tego, że coś
nieprzyjemnego wydarzy się w następnym dniu i już to odczuwasz,
a następnego dnia też.
Panie
Jezu, jeśli mi wolno, bo ja właśnie nie rozumiem, czemu oni w
ten sposób patrzą, że nie popierają mojej mamy. Wtedy poparli
tych S. i teraz. Ja to próbuję zrozumieć. Nawet nie mogę
porozmawiać. Jak oni myślą, bo mi o to chodzi jak oni myślą.
Jak wiem jak ktoś myśli no to mogę zrozumieć dlaczego podejmuje
takie a nie inne decyzje.
Moje
dziecko! To jest zajrzenie w głąb ludzkich serc a więc dość
duża Łaska i tajemnica zarazem. Byli jak wiesz ludzie, którzy
mieli dar patrzenia w głąb ludzkich serc, ale to przede wszystkim
dla ich dobra. Natomiast Ty, moje dziecko, nie musisz znać
ludzkich serc, bo nie będzie to dla dobra tych dusz i dla Twojego
rozumienia, które posłuży ludzkiej chwale, tylko dla swojego
rozumienia dla wyrządzenia tutaj, sobie przede wszystkim,
sprawiedliwości. Dlatego nie mogę Ci, dziecko, dać tej Łaski,
chociaż daję ci inne, wydawałoby się większe, jak tajemnice
dotyczące Adama Ewy po grzechu o co się pytałeś i inne. Nie
martw się tym moje dziecko. Nawet gdybyś wiedział co ich serca
kryją w sobie, to by Ci to i tak nie pomogło, bo oni się nie
przyznają do tego, a tylko się będą kierować tym co robią,
przed Tobą nie będą się tłumaczyć i się nie przyznają nawet
jakby [ktoś] wiedział co myślą.
Jeśli
będzie trzeba dziecko to ja Ci dam kiedyś taki
dar,
ale on musi być dla pożytku dusz ludzkich, dla
Chrystusa.
Jednak
to jest rzadki dar. I apostołowie go nie mieli
chyba,
że byli oświeceni specjalnie Duchem przeze
mnie,
w konkretnej sytuacji.
-
Nawet moje sto kilo utrzymuje się Panie
Jezu
<na lodzie>.
Panie
Jezu, powiedz mi jeszcze, najsłodszy, jak to jest z jedzeniem. Czy
ja jem za dużo teraz.
Moje
dziecko mógłbyś się nieco bardziej ograniczać, natomiast jest
sytuacja trochę inna niż w jesieni. To był twój początek, więc
godne by było, żeby serce było szczególnie uczulone na to, a po
drugie są mrozy i musisz więcej jeść. Natomiast, oczywiście,
dobrze jakbyś pościł. Natomiast czasami jest tak, że twoje
jedzenie jest wynikiem stresu, niedyspozycji.
Panie
Jezu, to co mi wydawało się, że usłyszałem o losie, żeby kupić
los, żebym odpoczął bo to jest niezbędne i to było od Ciebie?
Nie,
moje dziecko to nie było ode Mnie. To była myśl podsunięta, nie
było to ode mnie. Tylko przekaz, jak piszesz, jest prawdziwy. Musi
być osłonięty Moją Mocą bo inaczej nie byłoby to dobre i nie
byłoby to nic warte. Nigdy w ten przekaz nie wkrada się [ nic nie
ode mnie] Dopiero jak piszesz, mówisz.[ jest to ode mnie].
Natomiast to, że dziecko kupisz los to nie było ode Mnie.
Och
Panie Jezu moje < tu nazwa własna charakterystycznych pagórków
na których najchętniej saneczkowaliśmy w dzieciństwie, czy
na nartach kto je miał. Ja miałem. CP.>
Dziękuję
Ci Panie Jezu za taki dzień. [piękny dzień zimowy z
kilkustopniowym mrozem].
Niestety
odbija się to też na Twoje sytuacji i warunkach. Gdyby było
cieplej mógłbyś być w swoim pokoju nie mówiąc o ogrzewaniu
kuchni. Mniejszej możliwości zaziębienia się, większym
komforcie i chęci do działania, modlitwie w [swoim] pokoju, w
łączności ze mną, w przekazach.
Panie
Jezu, cóż, najsłodszy, mam robić. Nie wiem, nie potrafię.
Wydaje mi się, że nie potrafię, jak Ty powiedziałeś, starać
się o pracę.
Tak
synu powiedziałem. Na wiosnę będzie Ci łatwiej.
Synu,
ja cierpię jak tak ciągle o tym przypominasz, że nie masz, a nie
starasz się.
A
właśnie ja Panie Jezu nie umiem, czy wydaje mi się, że nie
umiem.
Staraj
się, jednak, moje dziecko. Rób co możesz i zawierz Mi.
<tu
artykułowana głośno chęć zjechania na nartach, choćby na
biegówkach i wspomniany brak ich>.
Tak
to dziecko jest. Różne rzeczy są możliwe. Gdybyś był kaleką
to w sytuacji w której nie byłoby ubezpieczeń przymierałbyś
głodem, a tej sytuacji miałbyś rentę. Ona też nie wystarczałaby
ci na godziwe życie, to wiemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.