16 III (2017)
Pisz
dziecko.
Widzisz
jaka jest moja łaskawość i Miłość do Ciebie.
Piszesz
bez żadnych wymagań wobec Ciebie jakie były przecież od początku.
Nie
ma innego dobrego wyboru dziecko jak odpowiadać miłością na Miłość. Miłością na
Miłość Boga.
Taki
jest najgłębszy sens istnienia człowieka.
Sens
jedyny. Gdyby nie było Miłości Boga egzystencja człowieka nie miałaby sensu.
Nie
miałaby sensu też przed grzechem pierworodnym. Bo Pan Bóg stworzył pierwszych
ludzi z miłości.
Odpowiednie
podejście do Boga i Jego Miłości jest bardzo proste. Nie trzeba do tego nauki,
doktoratów ani stypendiów.
Jest
prosta i klarowna. Pan Bóg stawia swe wymagania jawnie, otwarcie i w sposób
jasny. Człowiek ma wolną wolę. Pan Bóg nie przymusza ani do Siebie ani do
Swoich praw, ani do Swojej Miłości. Jednakże ściga człowieka swą Miłością i
robi wszystko aby ten mógł być szczęśliwy w Raju i mieć udział w chwale Boga.
Robi
wszystko oprócz przymuszania i zabierania wolnej woli.
Bóg
cieszy się każdą dobrą myślą człowieka w stosunku do niego, każdym drgnieniem
duszy. Każdym dobrym słowem o Nim wypowiedzianym bezinteresownie i szczerze.
Każdą wdzięcznością, każdą pamięcią o Nim, o ile to pamięć bez urazów czy
pretensji.
Widzisz
po sobie Mój Synu jaki jest Bóg. Oto w mojej osobie Jezusa Chrystusa nie tylko
nie zmniejsza swojej Łaski, ale ją
zwiększa. Jest cały czas przy Tobie.
Wszystko dla Ciebie, aby łaska przekazów została przy Tobie.
Przychodzę
do Ciebie jak do nędzarza, czy celnika, prostytutki, w której drzemie ziarno
Boże i pragnie Prawdy.
Teraz
tak przychodzę. Wczoraj, dzisiaj. Nie mówię, że w taki sam sposób przychodziłem
przez ostatnie miesiące. Jak do nędzarza, celnika, prostytutki. Teraz jednak
tak przychodzę.
Trudno
będzie Cię zastąpić w tych przekazach moje dziecko. Opieram się też na
osobowości człowieka. Niewielu będzie potrafiło zadawać takie pytania jak Ty z
tych, którym mógłbym je dać. Bardzo niewielu.
Wiem
dziecko, że chcesz mnie wielbić cały czas. Chętnie byś się zamknął w
klasztorze, nawet klauzurowym. Jednak Twoja droga jest inna. I chcę też abyś
się swoją mamą opiekował do jej śmierci i aby umarła w Twoich ramionach.
Dlatego
mama Twoja musi być przy Tobie gdziekolwiek będziesz mieszkać w Polsce. (O ile
uzyskasz pewną stabilizację).
I
dziecko powiem jeszcze, że nie chcę dla Ciebie (już) pracy fizycznej, także
czasowej, tylko umysłową dlatego też wstrzymałem teraz zaczęcie takiej pracy
przez Ciebie, co byś zrobił nie mając po ludzku innego wyjścia.
Zaufaj
mi i oddaj mi się całkowicie. Równocześnie rób, winieneś robić, co w Twojej
mocy. Wiem, że masz problem z tym połączeniem. Bo u Ciebie jest albo to, albo
to. Nie masz problemu z zawierzeniem Bogu, ale z zawierzeniem gdy sytuacja czy
stan, który zawierzasz wymaga równocześnie Twojej aktywności.
Nie
umiesz tego: liczyć na siebie i równocześnie liczyć na Boga. Potrafisz
zawierzyć, ale wtedy nie chcesz oczekiwać.
Zgadzasz
się: co będzie to będzie - zawierzyłem Bogu. Zaś gdy masz zawierzyć ufnie i
oczekiwać na Boże działanie równocześnie działając sam i to się ma przenikać
wtedy pojawia się problem.
Stąd
też (choć nie tylko) Twe niewłaściwie podejście do mnie, które się pojawia.
Nie
prosisz, nie jesteś rozczarowany, z drugiej strony prosić o monitor do
przenośnego komputera (laptopa), który
możesz kupić za 150 zł, a bez czego męczą Ci się o wiele bardziej oczy, wydaje
Ci się absurdalne, bo gdybyś miał choć najmniejszą pensję to kupujesz z
pierwszej wypłaty i nie trzeba prosić.
(no to przerwijmy mój synu)
I
nie chodzi Ci o to, że masz prosić, tylko, że o tak mało. I uznajesz, że lepiej
abyś czas poświęcony na proszenie
wykorzystał na modlitwę o rzeczy dla Polski i dusz czyśćcowych i wielbić mnie
dla uwielbienia bez żadnych próśb. Ja to wszystko rozumiem mój synu. I to, że
uznajesz, że lepiej abyś nawet zarobił dorywczo te 150 zł , nawet w jeden dzień
„ i po co zawracać Bogu głowę”.
Dziecko
ja ci dałem poprzez ręce czytelnika tych przekazów taką kwotę, a nawet większą.
Sytuacja
zmusiła Cię do wydania na życie, na jedzenie przede wszystkim. Nie spodziewałeś
się, że tak wyjdzie, ale wyszło.
Zatem
musisz mnie bardziej prosić (jednak) niż gdyby tych środków nie było.
Po
prostu przypominać mi o tym kilkakrotnie w ciągu dnia i zawierzać. „To nic nie
kosztuje” moje dziecko:).
A
dzisiaj chcesz wiedzieć dlaczego Twój laptop, który wziąłeś ze sobą, aby
sprawdzić i zakupić nową ładowarkę, aby jednak umieszczać moje przekazy upadł
na posadzkę w sklepie komputerowym, stłukł się i zniszczył.
Czy
musisz wiedzieć wszystko? Może to potrzebne, a dlaczego, no właśnie.
Czy
to dopusty wszystko co się wam teraz psuje i niszczy czy od diabła. Od diabła
moje dziecko. To on sprawił, że laptop spadł chociaż „na oko” mówiąc po waszemu
nie stało się to w nadprzyrodzony sposób. On rozpiął zamek w Twojej torbie, Ty
go zapiąłeś. Wie, że laptop potrzebny jest Ci do przekazów i innych rzeczy, a
zwłaszcza niegodziwych w związku z nim nie robisz.
- O Matko, Panie Jezu:)
-
:)
-
Trochę poczucia humoru nie zaszkodzi moje dziecko. I nie bierz się też tak
serio, chociaż życie jest serio.
Żartuj
z siebie, jak kiedyś robiłeś. To Ci dobrze zrobi. Wiem, że teraz jest trudniej.
Nadal to potrafisz, ale gdy wszystko jest u Ciebie „na pewnym poziomie”.
Z tym Cię pozostawiam Moje dziecko
W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.