5 maj (2017)
9.05
Pisz dziecko
Tak, jeśli potrzebna Ci
dodatkowa pomoc ( z Nieba) to proś o nią. Nie obawiaj się prosić (o wiele) o
Łaski dla siebie i innych.
Pisz dziecko
- Dzień Twój jest prosty ( i
jasny:).
Masz przepisywać przekazy,
utrzymywać ducha w miłości do Mnie i stworzeń.
Modlić się teraz (codziennie)
do Ducha Świętego, a nie tylko w poniedziałki. Wykonywać potrzebne, domowe
prace i na działce, w ogrodzie.
Prosić mnie (codziennie) o
potrzebne rzeczy, o potrzebne finanse. Jeśli poprosisz, synu, to otrzymasz.
Wróć dziecko do modlitwy.
11. 00
Pisz synu
- Każde szczere i nabożne rozważanie
Mojej Męki sprawia mi ulgę. Zwłaszcza gdy jest To dusza wybrana, która mnie
się poświęciła i ofiarowała.
< niezrozumiale zapisane
zdanie>.
Nie wybiegaj myślami do
przodu co się może stać gdy idzie o twych „sąsiadów”. Patrz tylko na to co się dzieje.
Nie <niezr. zapisane słowo, prawdopodobnie „dokładaj”> tego co się
działo. Szatan chce u Ciebie jakiegokolwiek rozdrażnienia, nie mówiąc o frustracji.
Nie pozwalaj mu na to.
Proś Ducha Świętego aby
wszystkie Twe myśli okrywał płaszczem swej Dobroci, Miłości i Światła.
Wróć do modlitwy (dokończenia)
A potem jak uważasz (drogie)
dziecko:)
Około 13. 20
Pisz dziecko
- Najbardziej Cię lubię gdy
dziękujesz mi za takie rzeczy jak teraz
<chodzi tu konkretnie o kwiatki mniszka na miodek majowy>, jesteś taki
jak teraz.
Jestem Bogiem – Człowiekiem,
nie tylko kocham lecz i lubię:)
Z Bogiem moje dziecko.
18.45
Pisz dziecko
- Tak dziecko, chciałem abyś
najpierw to jeszcze raz wewnętrznie odczuł przepisując przekaz. Dlaczego tak się
stało
I dlaczego spowiedź nie była taka jak się
spodziewałeś, powiem Ci.
Nie dziś, ale w najbliższych
dniach. Dam Ci też wyjaśnienie czy powinieneś wyspowiadać się jeszcze raz bez
ograniczeń czasowych. Bo to nie była spowiedź generalna taka jaka powinna być,
a nie z Twojej winy.
Zakończ dzisiejszy przekaz
moje dziecko.
- Chciałem jeszcze do Ciebie przyjść,
lecz sam to rozumiesz.
-----
- Nie, to nie była tylko
pokusa spoza Ciebie.
- Boże bądź miłościw mnie grzesznemu.
21. 30
Pisz synu
- I cóż ja mam dziecko z Tobą
zrobić?
Odnośnie Twego wnętrza w tej
chwili sam widzisz. Nie jest to tylko pokusa.
- Jak mam uzyskać pomoc, o co, jak prosić, by tego nie
było.
- Nie wiem dziecko.
- Ty Panie nie wiesz?
- Nie wiem.
- Jak to, Bóg wszystko wie.
- Chrystus, coraz bardziej
przytłoczony grzechem i zdradami ludzi jest zmęczony. A człowiek zmęczony
często nie wie.
- Ale Bóg.
- Ale też człowiek.
- Muszę sam się dowiedzieć?
- Dziecko,
sam się nie dowiesz. Musisz to wymodlić, zrozumieć. Ja Ci nie powiem. Tak jak
wrażliwa, kochająca Cię niewiasta nie powiedziałaby Ci co masz zrobić by i ją
pokochać uczuciem wiernym, dobrym i stałym i mieć dla niej zawsze tylko dobre,
ciepłe, jasne myśli.
A Twoje serce zawsze radośnie
odbierze wszystkie jej starania w stosunku do Ciebie.
- Odejdź ode mnie Panie Jezu, mimo wszystko, skoro
taki jestem.
- Nie odejdę, moje dziecko.
Jeśli będziesz wierny w ślubie i będziesz walczył nie odejdę.
Ale owszem, możesz to zrobić
łatwo. Wiesz to.
- Nie mogę Cię Panie Jezu ranić.
22.10
Pisz dziecko
- Tak, zniewalam Cię swoją
dobrocią.
Jak ojciec trzyma za rękę
uparte dziecko, które wyrywa się na ulicę, a dziecko nawet się złości, lub
nawet krzyczy, tak i ja Cię nie wypuszczam.
Możesz jednak odejść ode mnie
swoją wolą.
Wiem, że nie chcesz mnie
ranić.
Szatan nadal do końca nie
zdeptany w Twoim sercu. Kiedy to się stanie będą pokusy, ale jak mówiłem, nie będzie
to już z Ciebie.
- Honor kazałby odejść. Jestem wnukiem oficera.
- Bóg jest ponad wasze
ziemskie standardy.
A tu nie chodzi o wojsko,
sprawy honoru, tylko o zbawienie.
- Jestem gorszy od.
- Nie oceniaj się w kontekście
innych, już ci to mówiłem.
Ale dość o tym.
Jestem zmęczonym Jezusem.
Niedawno o tym mówiłem. Tak nieliczne są przystanie gdzie mogę odpocząć. Tak
wiele daję, zwłaszcza Tobie, a Ty mi się jak odpłacasz? I inne dusze wybrane.
Te od których mam zawsze ciepło i wierne mi są, jakże ich niewiele.
To odpoczynek mój i Maryi.
Nie żal Ci Twojego Chrystusa.
- Ty wiesz, Panie.
- Tak, żal Ci. Ale serce
Twoje…
Cóż dziecko.
Za wielką cenę nabyłem Cię i
nie mogę Cię stracić.
Pamiętaj.
Pisz dziecko.
- Nie chcesz mnie ranić. Czy
znajdziemy jakieś rozwiązanie. Co mi dasz jako wynagrodzenie?
- Obie ręce i nogi, Panie.
- Żebyś miał takie serce jak
jesteś hojny.
Twoje ręce i nogi są mi
potrzebne.
- Moje życie.
- Gdybym nie był taki smutny
to bym się uśmiechnął. Choć sam zauważyłeś w trakcie pisania tych dwóch słów.
Skoro mówię, że ręce i nogi
potrzebne….
- Moją miłość własną.
- To też, jednak chcę czegoś
innego.
- Serce aby zdeptać w nim szatana do końca.
- On jest u Ciebie jak
odradzająca się hydra. Daj mi swe serce abym je zdeptał.
- Chcę tego Panie.
- Jednakże bez serca trudno
to zrobić, bardzo trudno. Nie mogę serca Twego zdeptać na siłę.
- Skoro je daję Panie.
- Słowem.
Ale nie sercem właśnie. I znów jesteśmy w zamkniętym kręgu ludzkich
niemożności.
Patrzcie wszyscy jaka jest
nędza ludzka. Oto ten człowiek ma przekazy Jezusa Chrystusa. Zdradzam mu
tajemnice. Nagradzam za pracę. Prostuję mu ścieżki. Czynię „małe cuda”.
A jednak nie może, sam z
siebie, swego serca naprawić ani odpowiedzieć miłością na miłość, tak aby było
to uczucie stale wierne, ciepłe.
Wszyscy jesteście tacy, tylko
zwykle tego nie widzicie. On widzi. Dałem mu zobaczyć. Byście i siebie mogli
zobaczyć. Plemię ludzkie. Ile mnie kosztujecie. A wy Polacy? Dopiero jak was dotknę
przyjdziecie do Mnie.
Zobaczymy.
A Ty synu Jana staraj się, bo
Bóg jest Bogiem możnym i godnym wszelkiej czci.
Są okoliczności łagodzące,
ale nie jesteś usprawiedliwiony.
Czuwaj.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.