Pisz synu.
- Plony w tym roku będą
mniejsze.
Będą kolejne powodzie
lokalne, podtopienia, przymrozki, susze.
To jednak nie wszystko.
Tak się stanie. Amen.
Jeśli nie będzie przebłagania
Warszawa spłonie w ogniu i siarce. A z nią większość jej mieszkańców. Uratują
się ci, którzy z niej wyjdą.
Zatem sprzedawajcie już swe
domy, mieszkania i opuszczajcie Warszawę. Niech nie zginą sprawiedliwi razem z
niesprawiedliwymi.
Wróć do modlitwy dziecko
Pisz synu
- Kochaj mnie i walcz.
Walcz ze złymi porywami
serca.
Nieustannie wobec mnie się
uniżaj, tak jak ja się uniżam wobec Ciebie.
Wróć do modlitwy.
21. 55
Pisz synu
- Chcesz zrobić synu wszystko
aby to zmienić? Tak, te porywy serca aby ich nie było.
- Tak Panie, bardzo chcę.
- Zatem dostaniesz to.
Trwaj w tym pragnieniu.
- Cóż mam czego bym nie otrzymał.
Pisz synu
- Potrzebujesz środków na życie.
Większej ilości.
To co dostajesz od Czytelnika
chociaż bardzo hojne nie może wystarczyć na wszystkie Twoje i mamy słuszne
potrzeby.
Chcę Ci to dać. Jednorazowo
większą kwotę. Nie zasłużyłeś? Tak, nie zasłużyłeś. Ale jesteś nadal moim
sługą, a jest ci to potrzebne.
Dostaniesz je (pieniądze) w
tym miesiącu i w początkach czerwca. Kwotę równą pensji.
Gdy to otrzymasz, dziękuj za
to, nie krótką modlitwą, ale trochę więcej:) Chwal Boga.
Z mamą pojedź na jej
urodziny. Chyba, że będzie się źle czuła.
Potem pojedziesz do Świnic
Wardzkich.
- Jezu kocham Cię, Jezu wielbię Cię, Jezu dziękuję Ci.
- Co byś chciał synu wiedzieć
na koniec dnia:).
- Nic Panie, a Ty wiesz dlaczego i to Cię nie urazi.
- Tak synu, wiem.
Rozumiesz swoją
niewdzięczność.
Pijesz gorzki napój, który
przyrządza Twoje serce. Im bardziej będziesz gorąco pragnął, tym szybciej to
zniknie.
Jednakże synu chcę Ci dać na
koniec dnia coś czego Twe serce pragnie:)
- Co to takiego Panie?
- Kiedy
nastąpi chwila w której Twoja babcia przejdzie do Nieba.
Stanie się to jeszcze w tym
roku, ale musisz o niej pamiętać, ofiarować modlitwy, umartwienia, cierpienia,
posty.
- Wiesz co ważne moje
dziecko, a jednak psocisz:)
- Ty jednak, Panie Jezu, jesteś bardziej smutny niż zwykle, gdy się tak
pytasz, jak w tej części przekazu.
- Tak jest mój synu.
- Czy ja jestem przyczyną?
- Jestem,
dziecko, zmęczony niewdzięcznościami dusz. Gdy ty mnie mało pocieszasz, bo
samemu Ci nie dostaje, przychodzę do Ciebie zmęczony.
Odpoczniesz dziecko,
nabierzesz sił duchowych i też fizycznych. Spędzisz do jesieni te trzy tygodnie
nad morzem.
Wtedy jednak chciałbym abyś
codziennie chodził na mszę i mnie przyjmował.
Chemtrails, jeśli będzie, nie
będzie Ci szkodził. Zatem spędzaj czas na świeżym powietrzu, dziecko i nad wodą
(morzem), na plaży dużo na spacerach rano i wieczorem. Pływając. Musisz mieć
czyste spojrzenie i codziennie się w nim ćwiczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.